Każdy kraj zmaga się z innymi problemami i do każdego z nich FIFA ma inne uwagi. Spotkanie dotyczyło głównie zamieszek w Brazylii, przeinwestowanych przygotowań w Rosji i katarskiego klimatu.
Część obywateli Brazylii jest przeciwna organizowaniu w ich państwie Pucharu Konfederacji, mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich w 2016. Ich zdaniem pieniądze przeznaczone na budowę stadionów (ok. 3,3 miliarda dolarów) powinny być przeznaczone na rozwój edukacji i służby zdrowia. Przed rozpoczęciem Pucharu na ulicach Brasili odbył się protest, który przerodził się w zamieszki. Niezadowoleni Brazylijczycy zablokowali ulice prowadzące na Estadio Mane Garrincha. Spalili również 150 opon na drodze Avenida 150, co spowodowało zatrzymanie ruchu samochodów. W Sao Paolo mieszkańcy protestowali przeciw podwyżce cen biletów komunikacyjnych. Policja zatrzymała ponad 200 demonstrantów. Obywatelom nie podoba się także, że przez trzy duże imprezy sportowe wielu ludzi zostało przesiedlonych. Władze są zaskoczone skalą protestów. Sekretarz generalny FIFA, Jerome Valcke, uważa, że Brazylijczycy powinni zrozumieć, iż inwestycje nie będą wykorzystane jednorazowo. Wszystkie obiekty zostaną w ich kraju i po pewnym czasie zaczną przynosić zyski. Podobnego zdania jest burmistrz Rio de Janeiro, Eduardo Paes. Polityk uważa, że ludzie dopiero po mistrzostwach docenią drogi, sieci telekomunikacyjne i stadiony. Zapewnia także, że wydatki pokażą „moc brazylijskiego potencjału". Mimo wszystko Valcke wymaga od władz kraju zdecydowanych kroków w zapewnieniu bezpieczeństwa. Sekretarz ma nadzieję, że w czasie mistrzostw nie będzie dochodziło do żadnych ekscesów.
Z nietypowym problemem borykają się Rosjanie, którzy będą gospodarzami mundialu w 2018. FIFA boi się, że mistrzostwa w Rosji będą... przeinwestowane. Obawy władz światowej piłki nożnej potwierdzają przygotowania do igrzysk olimpijskich w Soczi, na które do tej pory wydano 51 miliardów dolarów. Mimo iż początkowo szacowano, że wszystkie koszty zamkną się w 5 miliardach. Mundial rozpocznie się za pięć lat, lecz już można zaobserwować podobny mechanizm. Gdy Rosja otrzymała prawo do organizacji mistrzostw, mówiono o wydatku rzędu 10 miliardów dolarów. Jednak w poniedziałek premier Dmitrij Miedwiediew poinformował, że Rosja ma zamiar przeznaczyć na budowę niezbędnej infrastruktury 20 miliardów. Tylko na stadion w St. Petersburgu władze chcą wydać 1,1 miliarda dolarów. Valcke obawia się, że tak duże pieniądze przyczynią się do rozwoju korupcji. Według rosyjskiej opozycji w czasie przygotowań do igrzysk w Soczi wręczono w sumie 30 miliardów dolarów łapówek. Sekretarz generalny FIFA zdaje sobie sprawę, że podobny scenariusz może powtórzyć się przy okazji budowania obiektów na mundial. Władze światowej piłki nie chcą być kojarzone z patologicznym zjawiskiem, jakim jest korupcja. Premier Miedwiediew uspokaja, że podana przez niego kwota już się nie zmieni, a Rosja zwalcza wszelkie przejawy łapownictwa. Jednak podobne zapewnienia pojawiały się wielokrotnie, gdy mówiono o przyszłorocznych zawodach w Soczi. Ale rzeczywistość dość szybko zweryfikowała obietnice rosyjskiego rządu.
W najgorszej sytuacji jest Katar. Kłopotu, przed jakim stają szejkowie, nie rozwiąże żadna ustawa, gigantyczne pieniądze, ani oddziały wojska na ulicach. Problemem arabskiego kraju jest klimat. Latem, gdy tradycyjnie rozgrywane są mistrzostwa świata, w Katarze temperatura wynosi ok. 40-50 stopni Celsjusza. Pojawił się pomysł, aby mundial rozegrać zimą, gdy pogoda jest mniej uciążliwa dla piłkarzy. Na to rozwiązanie nie chcą z kolei zgodzić się europejskie kluby. Ich zdaniem zaburzyłoby to rytm ligowy. W Rio de Janeiro odbyło się nawet nieoficjalne głosowanie. Nieznacznie wygrała opcja zimowa. Jednak referendum nie było miarodajne, gdyż ponad połowa delegatów wstrzymała się od głosu. Katarczycy zapewniają, że przez dziewięć lat znajdą wyjście z trudnej sytuacji. Bez względu na koszty, które dla władz Kataru nie mają najmniejszego znaczenia.
Na spotkaniu dyskutowano również nad wprowadzeniem kolejnych udogodnień technicznych. Przedstawiciele państw-gospodarzy cieszą się, że w tym roku na Pucharze Konfederacji zadebiutowała technologia, która podpowiada sędziom, czy piłka pełnym obwodem przekroczyła linię bramkową. Mają nadzieję, że już na stałe zagości ona na stadionach całego świata. Pojawił się też nowy pomysł. Działacze chcą, aby w butach zawodników montować specjalne chipy, informujące, czy piłkarz znajdował się na spalonym. Do tego rozwiązania, co nie jest niespodzianką, sceptycznie nastawione są władze FIFA. Jerome Valcke powiedział to, co kibice słyszeli już wielokrotnie – taki sposób orzekania zabije nieprzewidywalność i piękno piłki nożnej.