Rz: Po zakończeniu sezonu mówił pan, że to jeszcze nie koniec z piłką, a teraz podpisał pan kontrakt z Canal+ jako ekspert. Czyli koniec?
Kamil Kosowski:
Wszystko na to wskazuje. Jeśli rzeczywiście mam już ostatni mecz za sobą, to cieszę się, że było to w Wiśle Kraków. W moim imieniu pytano jeszcze w Górniku Zabrze, czy bym się nie przydał, bo przecież tam debiutowałem w ekstraklasie, ale przeciwny był trener Adam Nawałka.
Jak się pan odnajduje w życiu po życiu?
Byłem ostatnio typem kanapowca, przygotowywałem się do nowej roli. Ale nie jest to łatwe. Pierwszy miesiąc przypominał wakacje, potem zaczęło brakować treningów, zgrupowań. Ale mam małe dzieci, więc także mało czasu. Nie zdążyłem się chyba tym końcem kariery przejąć, zastanowić. Dobrze, że udało się zostać przy piłce, umowy z Canal+ jeszcze nie podpisałem, ale to już tylko formalność. Mam nadzieję, że sprawdzę się w nowej roli i będzie mi się podobało. Chociaż jak oglądałem ostatni sparing Wisły, to jestem pewny, że jeszcze przez rok mógłbym pomóc tej drużynie.