Krótki film o zarabianiu

SSC Napoli. 10 lat temu nie mieli nic poza nazwą i długami, dziś mają Ligę Mistrzów i transferowy rekord lata. Marzy im się imperium na trzech kontynentach

Publikacja: 27.07.2013 01:01

Aurelio de Laurentiis – prezes, który pogonił z Napoli camorrę.

Aurelio de Laurentiis – prezes, który pogonił z Napoli camorrę.

Foto: AFP

Aurelio de Laurentiis w filmach samego siebie nie obsadzał, ale w futbolu nie da się wypędzić z pierwszego planu. Sam negocjuje transfery, kibiców zaprasza na sesje „pytanie-odpowiedź” na Twitterze (ostatnia trwała osiem godzin), bierze na siebie pyskówki z futbolowymi bonzami z Północy, a jego drwiny z Silvio Berlusconiego to już tasiemcowy serial.

Prezes wie, że Północ go nienawidzi, bo w futbolu to Neapol uczy Mediolan, jak zarabiać. Napoli już szósty rok z rzędu wypracowuje zyski, a Milan i Inter są studniami bez dna. Gdy liga ustala kalendarz rozgrywek, prezes potrafi wybiec na ulicę z krzykiem, że spisek i że wstyd mu być Włochem.

Gdy mu się nie spodoba artykuł w „La Gazzetta dello Sport”, wrzeszczy, że jej naczelny jest kibicem Juventusu. Gdy dziennikarz telewizji Sky Italia podczas niedawnego Pucharu Konfederacji rozmawiał z Urugwajczykiem Edinsonem Cavanim tak, jakby jego odejście z Napoli było przesądzone, prezes zażądał by ten ignorant więcej nie pojawiał się blisko jego drużyny. A odejście oczywiście było przesądzone, pozostawało tylko podbić cenę.

Paris Saint-Germain zapłaciło za Cavaniego aż 64,5 mln euro. Doliczając kupionego przez szejków z Paryża rok temu za 30 mln Ezequiela Lavezziego, de Laurentiis tylko dzięki PSG zarobił już blisko 100 mln. Dzięki temu Napoli w obecnym oknie transferowym wyda najwięcej z klubów Serie A. M.in. 40 mln euro na Gonzalo Higuaina z Realu.

Gdy swego czasu przychodził do Neapolu Szwajcar Gokhan Inler, prezes kazał mu usiąść za stołem konferencyjnym w masce lwa. A gdy ostatnio przedłużał kontrakt z Lavezzim do 2017, dzięki czemu mógł go teraz tak drogo sprzedać (negocjowanie przedłużania umów jest dziś w transferowym biznesie ważniejsze niż same rozmowy handlowe), najpierw ogłosił z poważną miną, że sprzedał Urugwajczyka do Manchesteru City. A potem wyciągnął nową umowę i podpisali ją razem z Cavanim.

Mija dziewięć lat, od kiedy bratanek słynnego Dino de Laurentiisa, producenta m.in. „La Strady”, z dostarczyciela hitowych świątecznych komedyjek – nie porzucił ich i nadal ma we Włoszech przezwisko Święty Mikołaj – stał się przede wszystkim właścicielem Napoli. A właściwie Napoli Soccer, bo z ludźmi którzy spuścili klub do trzeciej ligi i zostawili jako bankruta, ale nazwy nie oddali, nie chciał mieć nic wspólnego.

Powrót do pierwszej ligi zajął de Laurentiisowi trzy lata. Po kolejnych pięciu był już w Lidze Mistrzów, w najbliższym sezonie do niej wróci, po kolejne miliony euro. Jeszcze przed powrotem do Serie A odzyskał prawa do dawnej nazwy SSC Napoli, pogonił z klubu camorrę, chce by klub był symbolem nowego, lepszego Neapolu.

Jak mówi, nie wszystko w futbolu da się osiągnąć pieniędzmi, czasem można za to coś wskórać uporządkowanymi bilansami. Teraz chciałby, wzorem Udinese, którego właściciel kupił też hiszpańską Granadę i angielskie Watford, założyć swoje faktorie w innych krajach. Mierzy daleko: Anglia, Brazylia, USA.

Aurelio de Laurentiis w filmach samego siebie nie obsadzał, ale w futbolu nie da się wypędzić z pierwszego planu. Sam negocjuje transfery, kibiców zaprasza na sesje „pytanie-odpowiedź” na Twitterze (ostatnia trwała osiem godzin), bierze na siebie pyskówki z futbolowymi bonzami z Północy, a jego drwiny z Silvio Berlusconiego to już tasiemcowy serial.

Prezes wie, że Północ go nienawidzi, bo w futbolu to Neapol uczy Mediolan, jak zarabiać. Napoli już szósty rok z rzędu wypracowuje zyski, a Milan i Inter są studniami bez dna. Gdy liga ustala kalendarz rozgrywek, prezes potrafi wybiec na ulicę z krzykiem, że spisek i że wstyd mu być Włochem.

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Robert Lewandowski puka do elitarnego klubu
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Michał Probierz wysłał powołania. Dwóch debiutantów z Lecha Poznań
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Co warto obejrzeć w czwartej kolejce?
Piłka nożna
Koreanki z Północy znów mistrzyniami świata. Wódz patrzy z dumą na boisko
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Piłka nożna
Omar Marmoush. Egipcjanin, który rzucił wyzwanie Harry'emu Kane'owi