Klątwa Polonii

„Co ty wiesz o porażkach, kobieto? Rozmawiasz z kibicem Polonii” - stwierdził komisarz Adam Nowak, bohater jednej z książek Tomasza Konatkowskiego. Nowak mówił o klubie z Warszawy, ale te słowa mogliby powtórzyć sympatycy niemal każdej Polonii w Polsce

Publikacja: 30.07.2013 09:00

Trening na stadionie Polonii

Trening na stadionie Polonii

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Polonia znaczy Polska. Czy może być piękniejsza, bardziej patriotyczna nazwa dla drużyny z naszego kraju? Lecz wspaniała nazwa nie oznacza, że zespół będzie odnosił wyłącznie sukcesy. Polonie z całej Polski bywały na szczycie a potem spadała na dno. Nie ma klubu o tej nazwie, który nie borykałby się z większymi lub mniejszymi problemami. Czy nad Poloniami ciąży jakieś fatum?

W ostatnich miesiącach najgłośniej było o kłopotach Polonii z Warszawy. Dwukrotny mistrz Polski w nadchodzącym sezonie będzie występował w IV lidze po tym, jak nie dostał licencji na grę w ekstraklasie. Ireneusz Król, były właściciel, zadłużył ją na pięć milionów złotych. Dla kibiców stołecznej drużyny kłopoty nie są niczym nowym. Zespół istnieje 102 lata i tylko kilka z nich było okresem względnego spokoju.

Klub powstał w 1911. Nazwa Polonia została wybrana przez założyciela, Wacława Denhoffa - Czarnockiego, nie przez przypadek. Warszawa znajdowała się wtedy pod zaborem rosyjskim. W czasach II RP Czarne Koszule były najbardziej lubianym zespołem w Warszawie i jednym z najpopularniejszych w kraju. Wszystko zmieniło się po II wojnie światowej. Polonia, jako klub warszawskiej inteligencji, był tępiony przez komunistyczne władze.

Wydawało się, że los odmieni się po zmianie ustrojowej. W wolnej Polsce drużyna o patriotycznych korzeniach powinna wrócić na szczyt. Nic bardziej mylnego. Polonia wciąż trafiała na nieodpowiednich ludzi. Janusz Romanowski, za kadencji którego zespół w 2000 zdobył drugie mistrzostwo w historii, omal nie doprowadził klubu do bankructwa. W 2006  Polonię kupił ekscentryczny milioner Józef Wojciechowski. Kibice wiązali z deweloperem ogromne nadzieje. Mieli nadzieję, że dzięki jego pieniądzom Czarne Koszule na stałe zajmą miejsce wśród drużyn walczących o tytuł najlepszej drużyny w kraju. Ale Wojciechowskiemu brakowało cierpliwości. Przez sześć lat wyłożył na klub ponad sto milionów złotych i nie odniósł żadnego sukcesu. W końcu postanowił pozbyć się zabawki, która nie spełniła jego oczekiwań. Oddał ją Ireneuszowi Królowi, który doprowadził Polonię do upadku. Fani pół żartem, pół serio powtarzali, że stadion przy Konwiktorskiej musi stać na żyle wodnej lub indiańskim cmentarzu. Zagęszczenie pecha na Nowym Mieście przekracza wszelkie normy. Gdy tylko drużyna odnosi sukcesy, kibicom włącza się czerwona lampka ostrzegawcza. Normalność to znak nadciągających nieszczęść.

Ku upadkowi chyli się również Polonia Bytom. Klub został założony w 1920, a swoją działalność zakończył dwa lata później. Drużynę reaktywowano w 1945 za sprawą lwowskich działaczy i sportowców. Bytomski klub kontynuował tradycję Pogoni Lwów i przyjął jej barwy. To kolejna Polonia, która podkreślała swój patriotyczny charakter.

Historia Polonii ze Śląska, tak jak jej warszawskiej imienniczki, to opowieść o wzlotach i upadkach z przewagą tych drugich. Zespół był na szczycie w latach 50. i 60. W tym czasie dwukrotnie zdobył mistrzostwo Polski i jako jedyna drużyna z polskiej ligi wygrał europejskie trofeum, choć nie najwyższej kategorii. W 1965 Polonia zwyciężyła w rozgrywkach o Puchar Intertoto, czy Puchar Lata. Potem skład zaczął się rozpadać. Najlepsi zawodnicy odeszli albo zakończyli kariery. Przez wiele lat Polonia spadała z pierwszej ligi i do niej wracała. W 1997 klub połączył się z lokalnym rywalem - Szombierkami. Był to początek jego końca. W 2001 pierwszy raz w historii poloniści spadli do III ligi (obecnej II). Spędzili w niej cztery sezony i ponownie zagrali na zapleczu ekstraklasy. Od 2007 do 2011 Polonia Bytom walczyła w najwyższej klasie rozgrywkowej. Kibicom wydawało się, że zespół wrócił do świetności z dawnych lat. Ale były to złudne nadzieje. Zaczęło brakować pieniędzy. Przyszedł spadek do I ligi, po roku do II. I na razie nie widać, aby cokolwiek zwiastowało poprawę. Wręcz na odwrót – wiele wskazuje na to, że Polonia wkrótce może przestać istnieć, chociaż były prezes klubu jest dziś prezydentem miasta Bytomia.

Polonijna klątwa dotyka nie tylko piłkarzy. W Polsce istnieją dwa kluby żużlowe o tej nazwie. I oba mają problemy. Najpierw kłopoty zawitały do Piły. Już w 1968 tamtejszy zespół żużlowy (założony w 1947) musiał ogłosić upadłość. Głównie z powodów finansowych. Pilscy kibice nie słyszeli ryku silników przez 24 lata. W 1992, po staraniach Marka Wieczorka, Polonia Piła ponownie została zgłoszona do rozgrywek II ligi. Szybko awansowała do najwyższej klasy rozgrywkowej. W 1994 szeregi drużyny zasilił czterokrotny mistrz świata Hans Nielsen. To dzięki niemu w 1999 zespół zdobył pierwszy i jedyny tytuł mistrzowski. Duńczyk w tym samym roku zakończył karierę. Wraz z jego odejściem w Pile skończyła się dobra passa. Fatum znów dało o sobie znać. Nawet Jason Crump, gdy w 2002 podpisał kontrakt z Polonią, zapomniał, jak jeździ się na motocyklu. Parę lat później zespół ponownie wpadł w kłopoty finansowe. Nie przystąpił do rozgrywek w 2007 i 2008. Po raz drugi został reaktywowany 2009. I za chwilę znów rozwiązany. Stowarzyszenie Speedway Polonia Piła przestało istnieć w marcu 2012. Obecnie pilscy żużlowcy występują w II lidze jako Victoria.

W ubiegłym tygodniu o swoich problemach poinformowała druga z żużlowych Polonii, ta z Bydgoszczy. Chociaż pierwsze kłopoty pojawiły się już pod koniec ubiegłego roku. Przed sezonem siedmiokrotny mistrz Polski naprędce starał się skompletować skład, który mógłby walczyć o utrzymanie w ekstralidze. To zadanie wykonano bez kłopotów. Greg Hancock, Krzysztof Buczkowski, Aleksander Łoktajew czy Hans Andersen to zawodnicy, którzy znaleźliby miejsce także w zespołach aspirujących do mistrzostwa Polski. Ale solidny skład to nie wszystko. Przed początkiem rozgrywek nie było wiadomo, czy Polonia będzie miała zarząd. Bowiem klub na czas nie przesłał oświadczeń lustracyjnych do IPN. To wymóg w państwowych spółkach, a większościowym udziałowcem Polonii jest miasto Bydgoszcz. Gdy z tym problemem udało się uporać, pojawił się nowy. Były menedżer drużyny Jerzy Kanclerz oskarżył prezesa Jarosława Deresińskiego o współudział w kradzieży klubowych pieniędzy.

Kibice mogą wybaczyć niedociągnięcia organizacyjne czy konflikty działaczy, jeśli zespół osiąga zadowalające wyniki. Ale w Bydgoszczy zabrakło również tego. Polonia zajmuje przedostatnią, dziewiątą pozycję w tabeli. Do siódmego miejsca, gwarantującego utrzymanie w ekstralidze, brakuje jej sześciu punktów. Tę stratę można odrobić. Poloniści musieliby wygrać wszystkie pozostałe mecze, zdobywać w nich punkty bonusowe i liczyć na potknięcia rywali z dołu tabeli. Z nierealności tego scenariusza zdają sobie sprawę władze klubu. Dlatego prezes Jarosław Deresiński postanowił, że spotkania ekstarligi nie będą dla bydgoskich żużlowców priorytetem. Zawodnicy skupią się na przygotowaniach do przyszłego sezonu i startów w I lidze. W ramach oszczędności zarząd zrezygnował z usług Grega Hancocka i Aleksandra Łoktajewa. Tak oto klub, który wychował Tomasza Golloba, trzeci raz w ciągu siedmiu lat żegna się z ekstraligą.

Można się sprzeczać, czy „polonijne fatum" istnieje naprawdę. Jedno jest pewne – żadna Polonia w Polsce nie ma łatwego życia. A kibice klubów noszących te nazwy, w oczekiwaniu na lepsze czasy, muszą ćwiczyć cierpliwość i pokorę.

Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Piłka nożna
Najszczęśliwszy człowiek na murawie. Harry Kane doczekał się trofeum
Piłka nożna
Legia z Pucharem Polski. Z kim zagra o Ligę Europy? Lista potencjalnych rywali
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Legia zdobyła Puchar Polski i uratowała sezon
Piłka nożna
Puchar Polski. Legia śrubuje rekord i ratuje sezon, Pogoń znów bez trofeum
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku