Kłopot numer jeden – kibice

Steaua – Legia | Dzisiaj o 20.45 pierwszy mecz, którego stawką jest awans do Ligi Mistrzów. Nie było nas tam od 17 lat.

Publikacja: 21.08.2013 01:45

Główkuje Łukasz Szukała, centralna postać obrony mistrza Rumunii

Główkuje Łukasz Szukała, centralna postać obrony mistrza Rumunii

Foto: AP, Boris Grdanoski Boris Grdanoski

Presji już nie ma. Taka jest przynajmniej oficjalna wersja. Legia, eliminując Molde w poprzedniej rundzie, zapewniła sobie udział w fazie grupowej Ligi Europejskiej, więc pod względem sportowym jesień jest uratowana. O Lidze Mistrzów prezes, trener i piłkarze mówią jak o marzeniu, ale takim, które może się spełnić. Wszyscy są pewni możliwości drużyny, nie drżą, nie panikują, przylecieli do Bukaresztu zrobić swoje i w spokoju czekać na rewanż.

Legia swoje minimalne plany wyznaczała bardzo ostrożnie. Prezes Bogusław Leśnodorski w swojej krótkiej przygodzie z futbolem nauczył się już tego, że nie ma sensu przesadnie rozbudzać kibicowskich apetytów. Zimą obiecał mistrzostwo, a w pierwszym meczu rundy wiosennej Legia przegrała z Koroną Kielce i zrozumiał, że nie wszystko co na papierze, da się później przełożyć na grę. Teraz akurat powinien się z tego cieszyć, bo to Steaua ma większe szanse na awans do Ligi Mistrzów niż jego Legia.

Kurtuazja obu trenerów zaskakuje. Jan Urban mówi o szybkich rumuńskich maluchach, którym może brakuje centymetrów przy rzutach rożnych, ale są sprawni i wytrzymali. Laurentiu Reghecampf szanse obu drużyn ocenia na fifty-fifty i podkreśla, że po losowaniu nie tylko nie był zadowolony, ale uważał, że jego drużyna trafiła najgorzej, jak mogła.

Legię pamięta się w Bukareszcie z meczu z Rapidem z października 2011 roku w fazie grupowej Ligi Europejskiej. Drużyna z Warszawy na tym samym stadionie pokonała Rumunów 1:0 po bramce Miroslava Radovicia.

Legia o Lidze Mistrzów marzy, dla Steauy to niemal codzienność. Dzięki dobrym wynikom w europejskich pucharach rumuńskie kluby miały ostatnio łatwiejszą drabinkę do raju i mogły wystawiać nawet dwóch swoich przedstawicieli. W ostatnich ośmiu latach Steaua trzy razy grała w fazie grupowej Ligi Mistrzów, cztery razy walczyła w Lidze Europejskiej. I to walczyła tak, że Europa przecierała oczy ze zdumienia. W Bukareszcie w poprzednim sezonie przegrywały wielkie firmy – łącznie z Chelsea, która później wygrała te rozgrywki. W fazie grupowej w stolicy Rumunii przegrały Kopenhaga i Molde, a później spadkowicz z Ligi Mistrzów – Ajax Amsterdam.

Mydlenie oczu

Steaua od tego czasu jednak trochę się zmieniła. Do Sevilli za 600 tysięcy euro odszedł najlepszy strzelec zespołu Raul Rusescu, ale za taką samą kwotę kupiono z Sampdorii włoskiego napastnika Federico Piovaccariego. Przeciwko Legii Steaua wystąpi bez kontuzjowanego Alexandru Chipciu, który wiosną decydował o grze w ofensywie i uważany był za największą gwiazdę drużyny.

Rumuńska prasa żyje teraz transferem Vlada Chirichesa, który miał ofertę z Tottenhamu Hotspur. Stoper, grający w parze z Łukaszem Szukałą, wydał we wtorek oświadczenie, w którym zapewniał, że gra w Steaule jest spełnieniem jego marzeń. Wszyscy wiedzą, że to tylko mydlenie oczu. Transakcję z londyńskim klubem wycenianą na 8 mln funtów zablokował z więzienia Gigi Becali, ekscentryczny właściciel klubu, który ponoć krzyczał przez telefon, korzystając z jednego dziennie połączenia, że nawet nie wie, co to jest Tottenham. Chiriches nie miał wyjścia, bo wiedział, że nawet najmniejsza oznaka niezadowolenia kosztowała go będzie odesłanie do rezerw.

Becali, skazany na trzy i pół roku więzienia za nieprawidłowości przy sprzedaży gruntu Ministerstwu Obrony Narodowej, steruje klubem zza krat. Prosił nawet sąd o zgodę na kilkugodzinne zwolnienie, by mógł obejrzeć Steauę w starciu z Legią na żywo, ale do wtorku wieczorem nie otrzymał jeszcze odpowiedzi.

Zarządza klubem autorytarnie, wyzywa rywali, chwali się swoimi ksenofobicznymi poglądami, zwalnia trenerów pod wpływem chwili i decyduje o przyszłości zawodników swojej drużyny. O Szukale, uważanym w Rumunii za Niemca, bo ma podwójne obywatelstwo, wypowiada się na razie w samych superlatywach. Obrońca, który zadebiutował w ostatnim meczu reprezentacji Polski z Danią, dodaje Steaule centymetrów. Jest najwyższy w zespole (195 cm), bierze udział we wszystkich rzutach rożnych i wolnych.

Czy Urban potrafi wymienić nazwisko najlepszego piłkarza Steauy? Nie. Po tym, jak mówi o Szukale, dopytuje się, czy na pewno nie pomylił Łukasza z z byłym pływakiem Rafałem. Czy Reghecampf zna piłkarzy Legii? Nie. Zna kibiców.

Kibice ci to w Bukareszcie na dzień przed meczem temat numer jeden. Dwa lata temu przy okazji spotkania z Rapidem trochę narozrabiali na mieście, ale co ciekawe – budzą tu sympatię. Mihai Stoica, dyrektor generalny Steauy, gdy dowiedział się o tym, że UEFA zdecydowała o zamknięciu „Żylety" na rewanżowy mecz, wypowiedział się w imieniu rumuńskiego klubu:  – To nie fair. Chcemy, żeby kibice Legii mogli pokazać swoją klasę. Chcę zobaczyć ich ubranych na biało, jak skaczą i śpiewają. Chcę zobaczyć, jak prezentują się na tle naszych fanów – mówił.

Prezes chce mieć listę

Rumuni w Bukareszcie czekają z piwem Ursus, winem Cotnari i Murfatlar. Chyba jednak nie spodziewają się tego, co ich czeka. Prezes Leśnodorski jest pełen obaw. Chciał mieć listę kibiców, chciał sprzedać bilety w Warszawie, ale w Rumunii święto Matki Boski Zielnej przeciągnęło się do niedzieli. Rumuni w oficjalnym piśmie przedstawili Legii powód, przez który nie mogli wysłać wejściówek do Warszawy – skończył się papier.

Do Bukaresztu wybrało się ponoć ponad 3 tysiące kibiców, trzy samoloty czarterowe, kilka autokarów, mnóstwo samochodów prywatnych. Legia nie ma pojęcia, kto dostanie się w środę na trybuny. Ryzyko jest duże, bo mistrzowie Polski są w UEFA na cenzurowanym, przez prezesa PZPN Zbigniewa Bońka Leśnodorski próbuje załatwić zmianę decyzji o zamknięciu „Żylety" na rewanż ze Steauą. Jedna odpalona raca, jedno głupie hasło na fladze mogą zniweczyć wszystkie wysiłki. Do Rumunii razem z drużyną przyleciało około 25 kibiców, którzy rzekomo mają mir – będą próbowali zrobić selekcję, a później pilnować, by nie wydarzyło się nic złego.

Urban o kibicach nie myśli. Cieszy się, że zdolny do gry jest Tomasz Jodłowiec. Martwi tym, że kontuzja Bartosza Bereszyńskiego jest groźniejsza, niż przewidywano. Legia najprawdopodobniej zagra z Łukaszem Broziem na prawej obronie, na środku wystąpią Dossa Junior i Jakub Rzeźniczak. Mistrzowie Polski mówią o tym, że przede wszystkim nie chcą stracić gola, ale tak naprawdę kluczowe będzie strzelenie choćby jednego.

Polski futbol czeka na Ligę Mistrzów 17 lat. Biletów na mecz już nie ma, w środę w Bukareszcie ma być 35 stopni, wieczorem trochę chłodniej.

Transmisja w TVP1, Canal+ i nSport o 20.45.

Jan Urban | Trener warszawskiej Legii

Wydaje mi się, że presja z zespołu zeszła po meczach z Molde. Osiągnęliśmy plan minimum, awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Teraz możemy grać na luzie i wejść na najwyższy poziom, bo jeśli tego nie zrobimy, to na Steauę będzie za mało. Spierałbym się, czy wylosowanie mistrza Rumunii było dla nas korzystne. Ci piłkarze doskonale się znają, grają na pamięć, są świetnie przygotowani fizycznie, ciągle agresywni. Trudno stwierdzić, jak Steaua zachowuje się, gdy przegrywa, bo większość meczów wygrywa bez dyskusji. Rumuni są silni, szybcy, jednak niezbyt wysocy i będziemy chcieli to wykorzystać. Szukaliśmy słabych stron Steauy i proszę mi wierzyć – nie ma ich wiele. —koło

Ivica Vrdoljak | kapitan legii Do Ligi

Mistrzów został nam tylko jeden krok i chcemy go zrobić. Dobrze wiemy, z jak doświadczoną drużyną przyjdzie nam się zmierzyć, ale uważam, że mamy spore szanse. Zrobimy wszystko, żeby przywieźć do Warszawy korzystny wynik. 1:1 nie byłoby złe. Każdy bramkowy remis brałbym w ciemno. Mamy swój plan, ale założenia przed meczem często nie mają nic wspólnego z rzeczywistością na boisku. Mamy swoje atuty, jesteśmy wyżsi, mamy szybkich skrzydłowych i będziemy się starali to wykorzystać. Nie zwracamy uwagi rumuńskich kibiców, obie drużyny będą musiały zmierzyć się z upałem. To, że Steaua będzie miała wsparcie w środę, zupełnie nie robi na mnie wrażenia, lubię kiedy trybuny żyją. —koło

Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?