Znikająca wiara w Lecha

?Lokomotywa blisko wykolejenia. Trener Mariusz Rumak obraża piłkarzy, kibice pogniewali się na wszystkich.

Publikacja: 27.08.2013 21:11

Trener Lecha Mariusz Rumak odbył szybką podróż od pieniędzy do nędzy

Trener Lecha Mariusz Rumak odbył szybką podróż od pieniędzy do nędzy

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowswki Bartosz Jankowswki

Lech miał być drugą siłą ekstraklasy. Wszystko wydawało się zorganizowane po poznańsku. Młody trener Mariusz Rumak dostał olbrzymi kredyt zaufania i zdobył z drużyną wicemistrzostwo Polski. Klub nie ścigał się z Legią na transfery. Podbijał ponoć cenę za Henrika Ojamę tylko po to, żeby w Warszawie wyłożyli na tego zawodnika więcej pieniędzy. Mądry skauting i spokój gwarancją sukcesu – powtarzano. I Lech rzeczywiście zaczął dobrze, bo kiedy Legia męczyła się walijskim New Saints, piłkarze Rumaka łatwo wygrywali z fińską Honką.

Ekstraklasę – jak wszyscy walczący o europejskie puchary – Lech traktował z przymrużeniem oka. Zremisował trzy pierwsze mecze – z Ruchem Chorzów, Cracovią i Zagłębiem Lubin. Coraz częściej piłkarzy żegnały gwizdy.

Szok w Wilnie

Rumak miał sporo na swoje usprawiedliwienie, często trenował tylko z kilkoma zawodnikami z pierwszego składu, bo reszta leczyła kontuzje. Pierwsze mecze o stawkę zastępowały sparingi dla tych, którzy powoli wracali do treningów. Kontuzje, które przytrafiały się piłkarzom Lecha, były dość zagadkowe, ale Rumak unikał odpowiedzi, czy w przygotowaniach do sezonu popełniony został jakiś błąd.

Przełomowy był 1 sierpnia, kiedy to w Wilnie Lech przegrał 0:1 z Żalgirisem w kwalifikacjach Ligi Europejskiej. Równie upokarzająca jak wynik była uległość piłkarzy względem kibiców, którzy zawołali graczy pod swoją trybunę, by ich opluć i zwyzywać.

Na wyraźne życzenie trybun długi marsz z ławki rezerwowych odbył też Rumak. Jego zawodnicy „poproszeni" o rzucenie koszulek w trybuny, jeszcze chyba nigdy w życiu nie rozbierali się tak szybko i ochoczo.

Zachowanie piłkarzy krytykował nawet obecny na meczu Piotr Reiss, teraz doradca do spraw sportowych zarządu klubu. Stwierdził, że jest lepszy czas na rozmowy niż na gorąco, zaraz po meczu. Rumak, odchodząc od trybuny, wulgarnie zwrócił się jeszcze do reportera Polsatu, który akurat w przeciwieństwie do kibiców Lecha nie miał prawa do chwili rozmowy. Później trener przepraszał stację telewizyjną za swoje zachowanie, tłumacząc się emocjami.

Klub wiedział, że kibiców nie da się udobruchać słowami, na rewanż z Żalgirisem wejściówki sprzedawane były za grosze. Dzięki temu wstyd w Poznaniu widziało jeszcze więcej osób – Lech niby wygrał z Litwinami po dwóch golach w końcówce, ale że stracił gola w pierwszej połowie, drugi rok z rzędu pożegnał się z europejskimi pucharami dużo wcześniej, niż planował.

Nie wiadomo, kto za tamten wieczór musi się bardziej wstydzić. Piłkarze grali słabo, ale do ich poziomu dostosowali się kibice, którzy wywiesili transparent obrażający Litwinów. Interweniował MSZ, kilka dni temu zatrzymano dziesięć osób podejrzanych o jego wyprodukowanie i rozwinięcie. Napięte od jakiegoś czasu relacje z kibicami znowu się zaogniły, klub zapowiedział zmianę zamków w magazynach, odcinając się od całego incydentu.

Sabotaż na boisku

Źle się działo na trybunach, źle działo się w drużynie. Nie można było zrzucać całej winy na kontuzjowanych, bo kompletnie bez formy byli ci, którzy nie narzekali na żadne urazy: Kasper Hamalainen zapomniał o świetnym poprzednim sezonie, Łukasz Teodorczyk potwierdzał tylko, że Lech to na razie dla niego za wysokie progi. Zespół bez Rafała Murawskiego nie potrafił wykreować nowego lidera.

Po ostatniej porażce 0:2 z Wisłą w Krakowie Rumak zagrał dość ryzykownie, bo chociaż nie wymienił nazwisk, piłkarzy swojej drużyny nazwał sabotażystami. – Czterech moich zawodników nie powinno być dzisiaj na boisku. Nie można grać tak, że na cztery podania cztery są do przeciwnika. To jest sabotaż. Nie wiem, co się dzieje z Gergo Lovrencsicsem. Od kiedy podpisaliśmy z nim kontrakt, przestał grać. Wiem, co trzeba zrobić, ale czasami, siedząc na ławce, jest się bezsilnym. Mamy warianty w grze, ale nie można ich stosować, jeśli ktoś nie potrafi dobrze podać piłki. Przerwa na reprezentację bardzo się nam przyda – mówił Rumak.

Przyszłość trenera wcale nie jest pewna, Lech nie lubi zwalniać w trakcie sezonu, jeszcze przed rewanżem z Żalgirisem klub wydał oświadczenie, w którym zapewniał, że posada Rumaka nie stanie się gorąca, nawet jeśli Litwini przejdą dalej.

Rumak może dostać czas, by popracować z drużyną podczas przerwy na mecze reprezentacji, ale chyba wcześniej musi wygrać z Zawiszą Bydgoszcz w ekstraklasie. W Poznaniu znowu promocja – każdy posiadacz karnetu może zabrać na to spotkanie drugą osobę, która nie zapłaci za bilet.

Na zakręcie

W poniedziałek wieczorem okazało się, że słynne stowarzyszenie kibiców „Wiara Lecha", z którym klub współpracował niemal na każdym polu, z końcem roku zakończy działalność. Kibice mieli wpływ na ceny biletów, dostawali pieniądze na oprawy, według „Gazety Wyborczej" jeden z ich przywódców, „Litar", najpierw sam, a później przez swoją partnerkę zarabiał na stadionowym cateringu. Nieoficjalnie wiadomo, że stowarzyszeniu nie spodobało się to, że obwinia się je za wszystkie działania ludzi z szalikiem Lecha na szyi. O tym, że kibice rządzili jedną z trybun, wiadomo było od dawna, sprawa wymiany zamków w magazynach po incydencie litewskim wydaje się mieć duży wpływ na decyzję „Wiary".

Poznańska lokomotywa jest na poważnym zakręcie. Drużyna gra słabo, a do tego trwa walka o to, by trybuny gigantycznego stadionu nie zaczęły świecić pustkami.  Rumak prosi o cierpliwość, wczoraj zebrał się zarząd klubu.

Lech miał być drugą siłą ekstraklasy. Wszystko wydawało się zorganizowane po poznańsku. Młody trener Mariusz Rumak dostał olbrzymi kredyt zaufania i zdobył z drużyną wicemistrzostwo Polski. Klub nie ścigał się z Legią na transfery. Podbijał ponoć cenę za Henrika Ojamę tylko po to, żeby w Warszawie wyłożyli na tego zawodnika więcej pieniędzy. Mądry skauting i spokój gwarancją sukcesu – powtarzano. I Lech rzeczywiście zaczął dobrze, bo kiedy Legia męczyła się walijskim New Saints, piłkarze Rumaka łatwo wygrywali z fińską Honką.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Piłka nożna
Manchester City znalazł zastępcę dla Rodriego. Kim jest Nico Gonzalez?
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Piłka nożna
Krzysztof Piątek w Stambule. Znów odpala pistolety
Piłka nożna
Premier League. Wielki triumf Arsenalu, Manchester City powoli ustępuje z tronu
Piłka nożna
Najpierw męki, później zabawa. Barcelona wygrała, pomógł Robert Lewandowski
Piłka nożna
Drugi reprezentant Polski w Interze. Dlaczego Nicola Zalewski chce grać z Piotrem Zielińskim?