Nasi źli chłopcy

Bramkarz reprezentacji Polski o tym, jakie są atuty tej drużyny.

Publikacja: 04.09.2013 03:00

Artur Boruc przeciwko Czarnogórze rozegra 53. mecz w reprezentacji

Artur Boruc przeciwko Czarnogórze rozegra 53. mecz w reprezentacji

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Rozmawiał w Warce Michał Kołodziejczyk

Znowu mecz o wszystko, znowu pytamy pana, co zrobić, żeby było dobrze.

Artur Boruc:

Może pora przestać liczyć te mecze i pytać.

A może pan już wie, co zrobić?

To sprawa indywidualna. Pewne rzeczy przychodzą z wiekiem. Ja też jestem mądrzejszy, może nie piłkarsko, a bardziej życiowo. Każdy musi sobie poradzić sam ze sobą, choć oczywiście będę chciał pomóc mniej doświadczonym kolegom. Nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy mam na nich wpływ. Na autorytet średnio się nadaję.

Mecz z Czarnogórą to nie tylko piłka – nasi rywale są mistrzami prowokacji.

To dla nas będzie ciekawe spotkanie pod wieloma względami. Musimy być na wszystko gotowi, ale gramy u siebie i przynajmniej kibiców mamy po naszej stronie. Nie pierwszy raz ktoś będzie próbował mnie sprowokować. Czasem to wytrzymywałem, czasem nie. Teraz nie ma miejsca na własne słabości, liczy się tylko wynik sportowy. Wiem, że oni mają Mirko Vucinicia, Stevana Joveticia, jednak ciągle gramy jedenastu na jedenastu. Jesteśmy na tyle mocni, żeby sobie poradzić. Tym bardziej że po meczu z Danią czujemy wiatr w plecy. Tamto zwycięstwo pokazało, że jesteśmy drużyną. Czarnogórcy świetnie sobie radzą na wyjazdach, ale każda seria musi się skończyć.

Niezależnie od tego, w jaki sposób Waldemar Fornalik ustawi obrońców, wiadomo, że nie będzie pan miał przed sobą zwrotnych i szybkich stoperów. Nie boi się pan?

Na tak zadane pytanie w ogóle nie powinienem odpowiadać, bo zawsze będzie źle. Przypomnę tylko, że kiedyś w Celtiku grałem z podobnymi zawodnikami, doszliśmy do ćwierćfinału Ligi Mistrzów i wygrywaliśmy rozgrywki w Szkocji. Nasi stoperzy bardzo dobrze radzą sobie w klubach, więc nie doszukujmy się dziwnych historii. Ktokolwiek zagra w obronie, będzie wiedział, co robić. Na pewno brak zgrania jest minusem, ale nie przesadzajmy.

A może przeceniamy Czarnogórę? To mały kraj...

Okazuje się, że to nie kwestia mieszkańców, ale pazerności na sukces. Nam tego w reprezentacji brakuje.

Mamy za grzecznych piłkarzy?

Mamy złych chłopców, którzy podejmą walkę na łokcie z Czarnogórcami. Nie możemy się zapomnieć i rzucić wszystkich sił do ataku, trzeba pamiętać o obronie. Sama motywacja nie wystarczy, trzeba raczej pilnować, żeby z nią nie przesadzić. Grałem w kilku takich meczach, z różnym skutkiem, ale teraz wiem, że ta kadra zasługuje na zwycięstwo. Mamy naprawdę olbrzymie możliwości, dobrych, młodych zawodników. To kwestia czasu, kiedy wszystko zacznie prawidłowo funkcjonować.

Irytują pana pytania o presję?

Tyle razy już o tym rozmawialiśmy, przed każdym meczem powtarzamy sobie, że trzeba być silnym. Pora przestać o tym gadać, bo w końcu jesteśmy mądrzejsi i zdajemy sobie z tego sprawę. W meczu z Czarnogórą nasze głowy będą bardzo ważne, ale i tak nie ważniejsze od umiejętności piłkarskich. Nie ma na co czekać, w piątek gramy u siebie, nie możemy już liczyć na żadne remisy, nie stać nas na błąd. Niech to będzie pierwszy krok, a może doczekamy się lepszych czasów.

To, że nowi piłkarze są wychowani w innej rzeczywistości, to ich atut?

Żeby dotrzeć do tego miejsca, w którym jestem, musiałem pokonywać kolejne szczeble, jestem uparty, lubię osiągać cel i bardzo mnie to motywowało. Pokolenie młodszych kolegów ma o tyle łatwiej, że buduje swoją karierę bardziej świadomie. Świat się zmienia. Widzisz rodziców odprowadzających swoich synów na treningi i nie masz już pewności, czy to pasja tych maluchów, czy raczej ambicje ojców, którzy chcieliby mieć w domu nowego Cristiano Ronaldo. Dzieciak ma pięć lat i wyobraża sobie, że jest piłkarzem. Ja to zrozumiałem późno.

Kiedy?

Uwierzyłem po powołaniu do juniorskiej reprezentacji Polski. Wtedy powiedziałem sobie, że będę grał w piłkę i bardzo tego chcę. I na dobre przestałem chodzić do szkoły. Miałem 15 czy 16 lat. Bramkarzem zostałem z przypadku. Uprawiałem różne sporty, grałem w koszykówkę, na piłkarskim boisku strzelałem gole. Aż w końcu poszedłem na pierwszy trening i chyba jakiś bramkarz był kontuzjowany. No i byłem najgrubszy.

Czy w reprezentacji jest problem Lewandowskiego? Napastnik światowej klasy od 19 godzin nie strzelił dla kadry gola z gry, a teraz jest jedynym zdrowym zawodnikiem na tej pozycji.

Może przestańmy mu już liczyć godziny i minuty, bo to nie ma najmniejszego sensu i tylko stawia Roberta pod jeszcze większą presją. On jest w reprezentacji niezbędny, uważam, że to kwestia czasu, kiedy się przełamie. Nie widzę problemu Lewandowskiego, bo on zawsze bardzo chce, stara się i zostawia na boisku mnóstwo zdrowia.

Na meczu z Czarnogórą pierwszy raz od dawna będzie zorganizowany doping. To może pomóc?

Bardzo mnie to cieszy, bo po pierwsze sam jestem kibicem, a po drugie – jako piłkarz wiem, jak ważny dla drużyny jest doping. Chcę w piątek poczuć na Stadionie Narodowym, że gramy u siebie. Cicho nie było nigdy, bo to niemożliwe przy 50 tysiącach kibiców, ale nie ma to porównania z takim dopingiem, jaki szykuje się teraz.

Rozmawiał w Warce Michał Kołodziejczyk

Znowu mecz o wszystko, znowu pytamy pana, co zrobić, żeby było dobrze.

Pozostało jeszcze 98% artykułu
Piłka nożna
Kadra przeprowadza się do Chorzowa. Dlaczego polscy piłkarze nie zagrają już na PGE Narodowym?
Piłka nożna
Czerwona kartka Wojciecha Szczęsnego. Kto będzie bronił w Barcelonie?
Piłka nożna
Szybcy i wściekli. Barcelona rozbiła Real i ma Superpuchar Hiszpanii, Wojciech Szczęsny z czerwoną kartką
Piłka nożna
Piłkarze bez przedłużonych kontraktów. Kto po sezonie może odejść za darmo?
Piłka nożna
Będzie pierwsze w tym roku El Clasico. Barcelona i Real zagrają o Superpuchar Hiszpanii