To może już być koniec

Polska – Czarnogóra. Awans na mundial byłby cudem, ale zwycięstwo w dzisiejszym meczu pozwoli zachować złudzenia.

Publikacja: 06.09.2013 01:04

To może już być koniec

Foto: Rzeczpospolita

W marcu, przed meczem z Ukrainą pisaliśmy: „Mierzymy się z zespołem w przebudowie, z którym przegrać przed własną publicznością nie wypada.” Przegraliśmy 1:3.

W czerwcu przed spotkaniem z Mołdawią „Rz” pisała: „Teraz w naszych piłkarzy mało kto wierzy, podobnie jak w cudowną rękę selekcjonera. Jeżeli w Kiszyniowie nie będzie zwycięstwa, wizerunku polskiej piłki nie poprawi nawet Zbigniew Boniek. Piłkarze wyglądają na skupionych, ich ambicja została podrażniona, widać, że buzuje w nich krew. Jeśli kadra nie przełamie się dziś, piłkarze nie powinni pojawiać się w polskich kurortach na wakacjach, bo będą obiektem drwin.” Zremisowaliśmy 1:1, a piłkarze w kurortach się pojawili, oczywiście nie polskich.

Co napisać teraz? Że nie damy się już nabrać? Że wiara w zwycięstwo wydaje nam się bezpodstawna? Że piłkarze znowu mówią o odcinaniu się od presji, budowaniu nowej siły?

Aby awansować na mundial trzeba wygrać nie tylko z Czarnogórą, ale we wszystkich wyjazdowych meczach do końca eliminacji – z San Marino, Ukrainą i Anglią. Obietnice słyszeliśmy już wcześniej, a jednak ciągle ostatnim poważnym rywalem, którego udało nam się pokonać w meczach o punkty są Czechy. Było to w 2008 roku.

Od tamtej pory w spotkaniach eliminacyjnych wygrywaliśmy tylko z Mołdawią i San Marino, słuchaliśmy wiele razy największego piłkarskiego banału ostatnich lat: „Poziom w Europie się wyrównał. Nie ma już słabych drużyn”. Znamy przynajmniej jedną – naszą.

Przez dwa i pół roku przed Euro Polska grała tylko mecze towarzyskie i przez to oraz przez własną nieudolność, spadliśmy w rankingu FIFA do ósmej dziesiątki, czyli do ósmej ligi.

To bez wątpienia nie jest odpowiednie miejsce dla naszej piłki. Przecież trzech polskich piłkarzy grało w finale Ligi Mistrzów, a o Roberta Lewandowskiego walczyły Chelsea, Real i Bayern. Wojciech Szczęsny ma być bramkarzem Arsenalu na lata, Artur Boruc po przejściach wydaje się wreszcie gotowy wziąć odpowiedzialność za drużynę, Kuba Błaszczykowski zawsze zostawia na boisku całe zdrowie i chyba jako jedyny potrafi grać dobrze w klubie i reprezentacji, Kamil Glik jest kapitanem Torino, Grzegorz Krychowiak nie gra w Atletico Madryt tylko dlatego, że nie puściło go tam Reims, a polska młodzież falowo zaczęła wyjeżdżać do klasowych europejskich klubów.

Zasługujemy na lepszą reprezentację niż obecnie, ale nikt nie potrafi odpowiedzieć na pytanie dlaczego tak dobrzy zawodnicy w kadrze spalają się psychicznie jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. W to, że mają mniejsze umiejętności niż Mołdawianie, Czarnogórcy czy Ukraińcy, trudno uwierzyć.

Boruc, jeden z nielicznych, którzy swoich wypowiedzi nie poddają autocenzurze, mówi wprost: „Tej kadrze ciągle brakuje pazerności”. To Boruc w przerwie ostatniego meczu zrobił taką odprawę, że było słychać na trybunach – „Czego jak czego, ale serducha zabraknąć nie może!” – krzyczał do kolegów. Polacy, którzy przegrywali z Danią 1:2 do przerwy, wygrali 3:2.

Zaufanie do polskich piłkarzy jest na poziomie zerowym, choć ładnie mówią, dobrze się ubierają i mają drogie samochody. Gwizdy na ostatnich meczach na własnym boisku nie były przypadkowe. Pora wreszcie zacząć walczyć o zaufanie kibiców, pora wreszcie pozwolić dziennikarzom pisać o reprezentantach Polski dobrze, bez narażania nas na drwiny ze strony czytelników.

To idealny mecz, by zacząć odnowę – w Warszawie, znów ze zorganizowanym dopingiem. W awans na mundial trudno już wierzyć, ale o emocje jesienią piłkarze mogą się jeszcze postarać.

Porażka z Czarnogórą przekreśli nasze szanse, zwycięstwo przedłuży nadzieje. Po wtorkowym meczu z San Marino chcemy z naiwnością kibiców czekać na październik i liczyć na to, że mundial wygramy sobie w Kijowie i na magicznym Wembley. To byłoby bardzo polskie, wygrać, kiedy już nikt nie wierzy i to w tak symbolicznym dla naszej piłki miejscu.

Waldemar Fornalik jest nerwowy, wytyka dziennikarzom, że pytają piłkarzy o jego dymisję. Sprawa jest prosta – jeśli w piątek pokona Czarnogórę, będzie dalej pracował. Jeśli dokona cudu i awansuje na mundial, trzeba szybko podpisywać nową umowę i nawet dać selekcjonerowi podwyżkę do tych 150 tysięcy złotych miesięcznie, które teraz drażnią zazdrosnych.

Problemy Fornalika znamy wszyscy. Lewandowski od 19 godzin bez gola z gry, Łukasz Piszczek kontuzjowany, obrona znowu eksperymentalna.

Piłkarze na mecz z Czarnogórą szykują się, jak na wojnę. Pamiętają Podgoricę, gdzie kończyli spotkanie w dziesiątkę, a miejscowi kibice rzucali w nich racami. Ale chcą odpowiedzieć tylko dobrą grą.

Mecz z Czarnogórą o 20.45 na Stadionie Narodowym w Warszawie. Sędziuje Bjoern Kuipers z Holandii.

Dziś grają także:

Anglia – Mołdawia, Ukraina – San Marino.

Mecze rozegrane:
Czarnogóra – Polska 2:2 ; Mołdawia – Anglia 0:5; Anglia – Ukraina 1:1; San Marino – Czarnogóra 0:6; Polska – Mołdawia 2:0 ; Anglia – San Marino 5:0; Mołdawia – Ukraina 0:0; San Marino – Mołdawia 0:2; Ukraina – Czarnogóra 0:1;  Polska – Anglia 1:1 ; Czarnogóra – San Marino 3:0;  Polska – Ukraina 1:3 ; Czarnogóra – Anglia 1:1, Mołdawia – Czarnogóra 0:1; Ukraina – Mołdawia 2:1, Polska – San Marino 5:0, Czarnogóra – Ukraina 0:4, Mołdawia – Polska 1:1.


Mecze do rozegrania:


10 września: Ukraina – Anglia; San Marino – Polska.


11 października:  Anglia – Czarnogóra; Ukraina – Polska; Mołdawia – San Marino.


15 października:


San Marino – Ukraina; Czarnogóra – Mołdawia; Anglia – Polska.

Piłka nożna
Manchester City na kolanach w Paryżu. Mistrzowie Anglii bez awansu?
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Piłka nożna
PSG – Manchester City. Bogaci, ale jak na razie przegrani
Piłka nożna
Gole Roberta Lewandowskiego, błędy Wojciecha Szczęsnego i zwycięstwo Barcelony
Piłka nożna
Wraca Liga Mistrzów. Robert Lewandowski szuka kolejnych bramek, Barcelona walczy o awans
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Piłka nożna
Florentino Perez: Sił i pomysłów wciąż mu nie brakuje
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego