Antonio Nicolau de Almeida był prężnie działającym przedsiębiorcą. Sprzedawane przez niego wino z domieszką brandy było znane w niemal każdym zakątku ziemi. Almeida dawał światu wyborne trunki, więc świat postanowił mu się odwdzięczyć i podarował mu coś równie ważnego, cennego i pięknego – piłkę nożną. Podczas jednej z podróży do Anglii Almeida po raz pierwszy zobaczył mecz. Niewidziana wcześniej gra zrobiła na eksporterze ogromne wrażenie. Jego zaciekawienie było tak duże, że do Portugalii, poza pieniędzmi za kolejną dostawę alkoholu, przywiózł także kilku Anglików, którzy mieli stanowić trzon tworzonej przez niego drużyny. 28 września 1893 roku powstał Futebol Clube do Porto.
Piłkarze FC Porto od początku występowali w koszulkach w biało-niebieskie pionowe pasy i niebieskich spodenkach. To hołd, jaki Almeida złożył monarchii, dzięki której mógł zgromadzić swoją fortunę. Do 1910 roku kolory biały i niebieski znajdowały się na fladze Portugalii. Oznaczały czystość, jasność umysłu i spokój. Przedsiębiorca uważał, że te symbole pasują również do założonego przez niego klubu. W 1906 roku został on oficjalnie zarejestrowany jako towarzystwo sportowe. Wtedy do piłki nożnej dołączyły kolejne sekcje, między innymi bokserska, lekkoatletyczna czy pływacka.
W 1934 roku ruszyły rozgrywki Primeira Ligi. Porto zostało pierwszym oficjalnym mistrzem Portugalii. Do tej pory zdobyło ten tytuł 27 razy. Mimo iż we własnej ojczyźnie Smoki od samego początku były (obok klubów z Lizbony – Sportingu i Benfiki) jedną z czołowych drużyn, na sukcesy na arenie międzynarodowej musiały czekać bardzo długo. Dopiero w 1984 roku zagrali w finale europejskich rozgrywek. Wtedy w meczu o Puchar Zdobywców Pucharów zmierzyli się z Juventusem Turyn, w którym występował Zbigniew Boniek. Portugalski zespół przegrał 1:2, ale pokazał, że wielcy europejskiego futbolu nie mogą spać spokojnie. Oto z dalekiego kraju zmierzała nowa siła.
FC Porto potrzebowało trzech lat, by zrozumieć swoje błędy, naprawić je i zacząć krzyżować plany hegemonów europejskiej piłki. W 1987 roku Smoki dość niespodziewanie dotarły do finału Pucharu Europy (dzisiejsza Liga Mistrzów). Pokonały 2:1 faworyta Bayern Monachium. Po tym meczu Niemcy długo nie mogli się otrząsnąć, Portugalczycy długo nie mogli zakończyć świętowania. Kibice Porto, gdyby tylko mieli taką władzę, kanonizowaliby trenera Artura Jorge.
Bohaterem nadmorskiego miasta stał się też Polak – Józef Młynarczyk, bramkarz uznawany przez sympatyków klubu za jedną z jego legend. Młynarczyk, poza Pucharem Europy, zdobył ze Smokami także Superpuchar UEFA i Puchar Interkontynentalny. W 1989 roku były reprezentant Polski zakończył karierę, ale to nie oznaczało wyprowadzki z Portugalii. Został szkoleniowcem bramkarzy. Trenował m.in. Vitora Baię – zawodnika, który dla FC Porto rozegrał największą liczbę meczów w pełnym wymiarze czasowym (546). Młynarczyk zrobił polskim bramkarzom bardzo dobrą reklamę. Klub podpisał umowę z Andrzejem Woźniakiem (1996/1997) oraz Pawłem Kieszkiem (2010 – 2012), który obecnie reprezentuje barwy innej portugalskiej drużyny Vitorii Setubal. W biało-niebieskich koszulkach na boisko wybiegali również Grzegorz Mielcarski (1995 – 1999) i Przemysław Kaźmierczak (2007 – 2009).