Wierzą, bo muszą

Reprezentacja Polski ćwiczy przed meczem z Ukrainą. Głównie – bogatą wyobraźnię.

Publikacja: 08.10.2013 02:00

Waldemar Fornalik prowadzi drużynę od ponad roku. Ma małe szanse, by to nie były jego dwa ostatnie m

Waldemar Fornalik prowadzi drużynę od ponad roku. Ma małe szanse, by to nie były jego dwa ostatnie mecze

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Przed hotelem Hyatt w Warszawie litania do świętego Judy, tego od spraw beznadziejnych. Odmawiają piłkarze. „Nie ma rzeczy niemożliwych”, „to też tylko ludzie”, „skoro oni wygrali w Warszawie, to dlaczego my nie możemy w Charkowie” i na koniec, niczym amen – „Dopóki piłka w grze”.

Jest napięcie. Dyrektor hotelu prosi, by dziennikarze odblokowali drogę przeciwpożarową, która do tej pory blokowana była regularnie i nikomu to nie przeszkadzało. Marcin Wasilewski drogę z taksówki do drzwi wejściowych pokonuje sprintem, zapomina odpowiedzieć „dzień dobry”; Robert Lewandowski idzie się przebrać, ale widocznie zagubił mu się dres, bo przed hotelem już się nie pojawia. Trener Waldemar Fornalik odmawia wywiadu ważnej gazecie, bo za coś się ponoć pogniewał.

Bez wsparcia

Trener ma pretensje, że skóra na niedźwiedziu została już podzielona. W rozmowie z TVP pyta retorycznie, czy jest jeszcze jakiś kraj na świecie, w którym drużyna otrzymałaby tak mało wsparcia w momencie, kiedy nie wszystkie szanse zostały jeszcze stracone. Wbrew logice wątpi, jakby nie pamiętał, co działo się choćby w Anglii, gdy drużyna grała poniżej oczekiwań.

– Reprezentacja nie ma wsparcia. A czy po mnie to spływa? No wie pan, dostaję sygnały, dyskutuje się o tym, kto będzie moim następcą – mówi.

Zbigniew Boniek milczy, od kilku tygodni powtarza, triumfując, że wszyscy dziennikarze mogą się bawić i robić swoje giełdy kandydatów, a i tak liczy się tylko jego zdanie. Na początku myślał o zagranicy, ostatnio patrzy na Polskę. Zapewne nie tylko po to, by zaoszczędzić. Wystarczy przeanalizować, na jak wiele pozwoliłaby sobie osoba z zewnątrz. Przykładów nie trzeba szukać za daleko – czy Leo Beenhakker dopuściłby do linczu na Ludovicu Obraniaku?

Bez miłości

Kadra się nie rozwija, nie drepcze w miejscu – stojąc, czeka na to, co się wydarzy. Po roku pracy Fornalik przyznaje, że obrona na mecze z Ukrainą i Anglią znowu będzie eksperymentem. Wrócił Wasilewski, są Łukasz Szukała, Piotr Celeban i Artur Jędrzejczyk. Nie udało się dotąd wybrać najlepszych z nich, trzeba będzie robić operację na żywym organizmie.

Każda drużyna miała swój czas miłości. Jerzy Engel dostał dużo czasu, ale ostatecznie zbudował grupę złych chłopców, którzy wyszarpali awans na mundial. Beenhakker ograł Portugalię, wzrosła liczba zapisów na kurs języka niderlandzkiego, bo wydawał się jedynym językiem przyszłości. Drużyna Fornalika nie zdążyła w sobie rozkochać nikogo, a już się kończy. Na pewno trener trafił na trudne czasy, łączy pokolenia piłkarzy wychowanych na asfaltowych boiskach z tym chowanym na piłkarskich farmach z dywanem zamiast trawy. Ale szczytowym momentem jego reprezentacji był ubiegłoroczny remis z Anglią na własnym boisku. Później już było tylko gorzej. W tegorocznych meczach o punkty Fornalik potrafił poprowadzić zawodników do zwycięstw tylko w dwóch spotkaniach z amatorami z San Marino.

Bez szczęścia

– Kto ma wierzyć, że te dwa mecze są do wygrania, jeśli nie my, piłkarze? Przyjechaliśmy na zgrupowanie, w piątek wieczorem będziemy mądrzejsi o wiedzę, czy do Londynu na mecz z Anglią pojedziemy na wycieczkę czy walczyć o awans – mówi Kamil Glik.

Nie wie, czy zagra na środku obrony z Wasilewskim, ale cieszy się, że do kadry wrócił wojownik. Ducha walki tej drużynie ma jeszcze dodać Mariusz Lewandowski, którego w kadrze nie było przez cztery lata, a który jest coraz bliżej występu w pierwszej jedenastce przeciwko Ukrainie. Grzegorz Krychowiak zakończył ostatni mecz ligi francuskiej z urazem kolana. Nie przyleciał wczoraj na zgrupowanie razem z kolegami, miał dołączyć wieczorem po szczegółowych badaniach. Rokowania nie były złe, ale gdyby piłkarz nie zdążył się wyleczyć, Lewandowski może okazać się niezbędny.

Problemy ze zdrowiem ma też Arkadiusz Milik, który w niedzielę zamiast pakować walizkę, leżał na fotelu u dentysty. Stracił ząb mądrości, podobno do piątku ma być w formie.

Wracający do drużyny Grzegorz Wojtkowiak nie zdążył przez telefon porozmawiać z trenerem, na jakiej będzie grał pozycji. – Skoro tu jestem, to pewnie trener miał jakiś plan związany ze mną. Zdecydowanie bardziej jestem prawym obrońcą niż lewym, ale to właśnie na tej pozycji, z różnych przyczyn, gram ostatnio w klubie. Jeśli taka będzie wola szkoleniowca, to wystąpię na niej też w kadrze – tłumaczył.

Kłopoty z miejscem w drużynie klubowej w najmniej pożądanym momencie spotkały Jakuba Błaszczykowskiego. W Borussii od urazu w spotkaniu z San Marino wchodzi z ławki w drugiej połowie. Kapitan reprezentacji miał już podobny moment jesienią 2011 roku, wtedy chciał odejść z klubu, teraz jest świeżo po podpisaniu nowej umowy na kolejne lata.

Na drugim biegunie znajduje się Adrian Mierzejewski, który w Trabzonsporze w tym sezonie strzelił już cztery gole i ma aż osiem asyst. Czaruje nie tylko w lidze tureckiej, najwyższe noty dostał ostatnio za mecz z Lazio (3:3) w fazie grupowej Ligi Europejskiej.

Bez sensu

Jeśli Fornalik chciałby opierać się tylko na formie, jaką zawodnicy prezentują w lidze, musiałby mocno przemeblować skład. Niektórzy, jak Sławomir Peszko z drugoligowej Kolonii, zaskoczeni byli samym powołaniem. – Chyba nie przyjechałem tu tylko rozbawiać kolegów z zespołu – mówił.

Wokół kadry jest tak gorąco, że dopiero teraz można zacząć wierzyć w sukces. Polacy lubią robić wszystko na przekór. Nie umieją wygrać z Mołdawią, kiedy wszyscy się tego spodziewają. Wolą teraz – z Ukrainą, kiedy nie wierzy już nikt. W tych eliminacjach własny stadion parzy, większość drużyn naszej grupy lepiej gra na wyjazdach niż przed własną publicznością.

Przed hotelem Hyatt w Warszawie litania do świętego Judy, tego od spraw beznadziejnych. Odmawiają piłkarze. „Nie ma rzeczy niemożliwych”, „to też tylko ludzie”, „skoro oni wygrali w Warszawie, to dlaczego my nie możemy w Charkowie” i na koniec, niczym amen – „Dopóki piłka w grze”.

Jest napięcie. Dyrektor hotelu prosi, by dziennikarze odblokowali drogę przeciwpożarową, która do tej pory blokowana była regularnie i nikomu to nie przeszkadzało. Marcin Wasilewski drogę z taksówki do drzwi wejściowych pokonuje sprintem, zapomina odpowiedzieć „dzień dobry”; Robert Lewandowski idzie się przebrać, ale widocznie zagubił mu się dres, bo przed hotelem już się nie pojawia. Trener Waldemar Fornalik odmawia wywiadu ważnej gazecie, bo za coś się ponoć pogniewał.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Piłka nożna
Atrakcja jak Wieża Eiffla. Manchester United chce mieć najpiękniejszy stadion
Piłka nożna
Michał Probierz ogłosił powołania. Bez zaskoczeń
Piłka nożna
Jagiellonia i Legia grają dalej, Ekstraklasa awansuje. Będą dwie szanse na Ligę Mistrzów
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Piłka nożna
Jagiellonia w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Awans po wielkich nerwach w Belgii
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń