Mecz Realu z Juventusem zapowiadano jako szlagier i każdy kto go oglądał powinien być usatysfakcjonowany. Dobra gra, cztery bramki, będące efektem tyleż niezwykłych umiejętności zawodników, co i prostych błędów. Od dwóch groźnych akcji i strzałów rozpoczął Real, ale z czasem przewagę zdobyli gospodarze. Iker Casillas obronił nogami niezwykle trudny strzał Claudio Marchisio, ale kilka minut później sędzia Howard Webb przyznał Włochom rzut karny, uznając, że Raphael Varane faulował Paula Pogbę. Czy sędzia miał rację - można dyskutować. Akurat ten sędzia znany jest ze szczególnych interpretacji zdarzeń.
Arturo Vidal wykonał jedenastkę po mistrzowsku. To wydarzyło się tuż przed przerwą, więc gospodarze schodzili do szatni w dobrych humorach.
Można się było spodziewać, że w drugiej połowie będą grać tak, aby tę przewagę co najmniej utrzymać. Tkwili w tej wierze zaledwie siedem minut. Po koszmarnym błędzie prawego obrońcy Martina Caceresa, który podał piłkę przeciwnikowi, Cristiano Ronaldo wyrównał na 1:1. Po kolejnych ośmiu minutach i podaniu CR7, na 2:1 podwyższył Gareth Bale. Wystarczył błąd obrońców Realu z Varanem na czele, aby Fernando Lllorente wyrównał. W pierwszym meczu tych drużyn on też strzelił bramkę. Dla Włochów strzelają Chilijczyk i Hiszpan, dla Hiszpanów Portugalczyk i Walijczyk a na ławkach trenerskich siedzą dwaj Włosi - Carlo Ancelotti w Realu i Antonio Conte w Juventusie. Oto dzisiejsza, globalna piłka.
Ponieważ Kopenhaga pokonała na swoim stadionie Galatasaray, Juventus spadł na ostatnie miejsce w swojej grupie. Real jest niemal pewny awansu.
Wywalczyły go już dwie drużyny: Bayern po minimalnym zwycięstwie nad Viktorią Pilzno 1:0 i Manchester City, dzięki zwycięstwu nad CSKA Moskwa 5:2. Hat-trickiem w tym meczu popisał się Hiszpan Alvaro Negredo a dwa gole wbił Argentyńczyk Sergio Aguero.