Nie byłoby Meksyku w barażach, gdyby nie godna pochwały sportowa postawa reprezentacji USA. Amerykanie, choć pewni gry w mistrzostwach, wyciągnęli pomocną dłoń, pokonując w ostatniej kolejce eliminacji Panamę 3:2. Dwie bramki strzelili w doliczonym czasie.

Meksyk w kwalifikacjach przeżywał męki, wygrał tylko dwa z dziesięciu meczów, ale prezentu od przyjaciół z Ameryki raczej nie zmarnuje. Nową Zelandię udało się pokonać małym nakładem sił, trener Miguel Herrera postanowił dać wolne piłkarzom z klubów europejskich (m.in. Javierowi Hernandezowi) i sprawdzić kadrowiczów z rodzimej z ligi. Rewanż (20 listopada w Wellington) powinien być tylko formalnością. Meksyk gra na MŚ regularnie od 1994 roku.

Bez ryzyka już przed rewanżem w Montevideo (21 listopada) za finalistę można uznać Urugwaj, mistrza Ameryki Południowej i czwartą drużynę mundialu w RPA. To dobra wiadomość, szkoda byłoby oglądać na trybunach Edinsona Cavaniego i Luisa Suareza (kibice z Jordanii wykazali się poczuciem humoru, przygotowując transparenty z prośbą, by nie gryzł ich piłkarzy). Urugwaj kwalifikuje się do mistrzostw przez baraże trzeci raz w ostatnich 12 latach.

W piątek dalszy ciąg walki o mundial: cztery pierwsze mecze barażowe w Europie (Islandia – Chorwacja, Portugalia – Szwecja, Ukraina – Francja i Grecja – Rumunia). A od soboty do wtorku czas rozstrzygnięć w Afryce. Nigeria podejmuje Etiopię (pierwsze spotkanie 2:1), Senegal gra z Wybrzeżem Kości Słoniowej (1:3), Kamerun zmierzy się z Tunezją (0:0), Egipt z Ghaną (1:6), a Algieria z Burkina Faso (2:3).