Reklama
Rozwiń

Al Capone z Manchesteru

Do Poznania na towarzyski mecz z Polską przylatuje bardzo zły glina - Roy Keane. Bardziej irlandzki niż Guinness.

Publikacja: 18.11.2013 01:00

Al Capone z Manchesteru

Foto: ROL

Kiedyś był jedną z legend Old Trafford, dziś jest asystentem trenera reprezentacji Irlandii. Alex Ferguson w swojej najnowszej autobiografii napisał, że jego najtwardsza część ciała to język. „Jest niewyobrażalnie cięty i ostry. W ciągu kilku sekund może zbić z tropu nawet najbardziej pewną siebie osobę na świecie". Keane przyznaje, że aniołem nie był, toczył prywatne wojny nie tylko z Fergusonem, ale dodaje, że zawsze miał na tyle pokory, by przeprosić, jeśli zrobił coś złego.

13 czerwonych kartek

Grzechów na sumieniu ma sporo. Walczył słowem i czynem. Jak Eric Cantona, od którego w 1997 roku przejął w Manchesterze United kapitańską opaskę. Nie znokautował wprawdzie żadnego kibica, choć boks za młodu trenował, ale rywala z boiska na emeryturę wysłał. Brutalny faul na Alfie-Inge Haalandzie to była zemsta za kontuzję więzadeł krzyżowych, której doznał po nieudanym wślizgu na norweskim obrońcy i która wyłączyła go z gry na prawie cały sezon (1997/1998). Na okazję do rewanżu czekał ponad trzy lata.

– To było wystarczająco długo. Po zejściu do szatni nie miałem wyrzutów sumienia. Moim celem było przypier... mu. Wydaje mi się, że tam była piłka. Dostał to, na co zasłużył. Nie będzie już szydził ze mnie, że symulowałem kontuzję – opowiadał Keane. Zdyskwalifikowano go na pięć meczów, Haaland wkrótce musiał zakończyć karierę.

Zawsze grał bezpardonowo, nigdy nie unikał konfrontacji. 13 czerwonych kartek to do dziś niechlubny rekord Premiership. Brian Clough, który za 10 tys. funtów kupił go z irlandzkiego Cobh Ramblers do Nottingham Forest, mówił o nim, że jest Alem Capone Manchesteru United.

Na Old Trafford przyszedł w 1993 roku, już za 3,75 mln – rekordową sumę w brytyjskiej piłce. Z Czerwonymi Diabłami zdobył siedem tytułów mistrzowskich, cztery puchary Anglii i cztery Tarcze Wspólnoty (dawniej Dobroczynności). Wygrał Ligę Mistrzów, ale w słynnym finale na Camp Nou, w którym Bayern prowadził do 90. minuty, nie wystąpił. Pauzował za kartki. Strzelił jedyną bramkę Palmeiras w meczu o Puchar Interkontynentalny. Ale sukcesami się nie upijał.

Kiedy było trzeba, krytykował kolegów za brak charakteru. Przed kamerami klubowej telewizji. Jedno z takich wystąpień, w którym oberwało się m.in. Rio Ferdinandowi („Niech nie myśli, że jest gwiazdą, bo zarabia 120 tys. funtów tygodniowo i gra dobrze przez 20 minut"), było początkiem jego końca w Manchesterze.

Nie czekajcie na mnie

– Gdy starłem się z nim po tym wywiadzie, zauważyłem, że jego oczy zaczęły się dziwnie zwężać, stawały się coraz mniejsze. To był przerażający widok. Nawet dla mnie, a ja jestem z Glasgow – wspomina w swojej książce sir Alex. – Nie sądzę, by Ferguson wiedział, co to lojalność. Nie spędza mi snu z powiek to, co ma do powiedzenia na mój temat, ale dziwię się, że ciągle krytykuje piłkarzy, którzy dali mu ogromny sukces – odpowiada Keane.

Od początku nie uznawał autorytetów. Już jako nastolatek nie bał się wyrażać głośno swojego zdania. Na zgrupowaniu reprezentacji Irlandii w Bostonie przed towarzyskim meczem z USA w 1991 roku spóźnił się pół godziny na poranny trening. – Młody, to twój pierwszy wyjazd, jak długo mam na ciebie czekać? – zapytał zdenerwowany trener Jack Charlton. – Nie prosiłem cię o to – rzucił Keane.

Idźcie do diabła

Po transferze Jaapa Stama z United do Lazio oskarżał kluby, że traktują zawodników jak drogi kawałek mięsa. Dwighta Yorke'a, byłego kolegę z Manchesteru, a później podopiecznego w Sunderlandzie nazwał klaunem z rozbuchanym ego i posłał do diabła. Ludzi z korporacyjnych lóż na stadionach określał jako „brygadę amatorów kanapek z krewetkami".

– Nie sądzę, by wszyscy, którzy przychodzą na Old Trafford, znali zasady futbolu, a nawet starali się je zrozumieć. Mają kilka napojów, kanapki i nie obchodzi ich, co się dzieje na boisku – stwierdził.

Wyśmiewał piłkarzy, których karierami kierują żony i dziewczyny (popularne WAGs), nie miał też dobrej opinii o telewizyjnych ekspertach. Mówił, że najchętniej wyłącza dźwięk podczas transmisji, że od siedzenia w studiu woli wizytę u dentysty i że wszechwiedzącym znawcom futbolu nie powierzyłby opieki nad swoim psem. Labradorem Triggsem. Jak pisały angielskie gazety, najsłynniejszym czworonogiem futbolu od czasu Picklesa – kundla, który w 1966 roku znalazł skradziony puchar Julesa Rimeta, trofeum za zwycięstwo w mundialu.

To z Triggsem oglądał przed telewizorem pierwsze mistrzostwa świata na kontynencie azjatyckim (2002). Kiedyś powiedział, że mógłby spać na ulicy, byleby wystąpić na mundialu. Ale gdy zobaczył warunki, w jakich reprezentacja ma się przygotowywać do turnieju na wyspie Saipan, nie wytrzymał. W ostrych słowach przypomniał trenerowi Mickowi McCarthy'emu, że obiecywał co innego.

– Myślisz, że kim ty kur... jesteś. Kłamcą, pier... kłamcą. Nie szanowałem i nie podziwiałem cię jako piłkarza, nie szanuję jako menedżera i człowieka. Jedynym powodem, dla którego mam z tobą coś wspólnego, jest to, że jakimś cudem jesteś selekcjonerem kadry mojego kraju, ty angielska piz... – zakończył 10-minutową tyradę, dodając, że McCarthy powinien gnić w piekle. I wyjechał do domu.

Świat nie jest przeciw nam

Irlandia w Korei i Japonii wyszła z grupy, podobnie jak w 1994 roku – jeszcze z młodym Keane'em w składzie – odpadła w 1/8 finału. To był jej ostatni występ na mundialu. Keane do reprezentacji wrócił dwa lata później, gdy nie było już McCarthy'ego (po kilku latach podali sobie ręce, a ich konflikt posłużył za scenariusz dla musicalu komediowego „I, Keano", którego premiera odbyła się w 2005 roku).

Wrócił tylko na rok. Z kadrą pożegnał się ostatecznie po nieudanych eliminacjach MŚ 2006. – Ludzie powtarzali mi: „Roy, grasz dla Irlandii, nigdy nie zostaniesz mistrzem". Ale ja nie patrzyłem na to w taki sposób – zastrzega. – Spoglądając wstecz, myślę, że jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi na świecie.

Kiedy w 2009 roku reprezentacja przegrała w kontrowersyjnych okolicznościach walkę o awans w barażach z Francją, nie dołączył do chóru, domagającego się powtórzenia meczu, tylko próbował diagnozować chorobę. – To takie typowo irlandzkie. Możemy narzekać, że świat jest przeciwko nam, bo Thierry Henry zdobył gola ręką, ale to nic nie zmieni. Nasz problem polega na tym, że nie jesteśmy wystarczająco silni psychicznie – tłumaczył.

Sunderland zastał w strefie spadkowej Championship (angielska druga liga – dostał nawet nagrodę dla najlepszego menedżera), zostawił rok później w strefie spadkowej Premiership. Skłócony z władzami klubu odszedł do drugoligowego Ipswich Town, ale sukcesu nie powtórzył i został zwolniony w styczniu 2011 roku.

Teraz będzie asystentem 19 lat starszego Martina O'Neilla (ostatnio także pracował w Sunderlandzie). Z racji różnicy wieku nigdy nie grali w jednej drużynie, ale obaj spotkali na swojej drodze trenera Clougha i tak jak on obaj prowadzą zespoły twardą ręką. – Ja będę złym gliną, a on bardzo złym – żartuje O'Neill. Niektórzy mówią, że stworzą parę marzeń, inni – że to małżeństwo zakończy się płaczem. Zaczęli od zwycięstwa 3:0 nad Łotwą. Jutro zobaczymy ich autorską Irlandię w meczu z Polską.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

t.waclawek@rp.pl

ROY KEANE

Dumny Irlandczyk z Cork. Legendarny pomocnik i kapitan Manchesteru United. Siedmiokrotny mistrz Anglii, czterokrotny zdobywca pucharu i Tarczy Wspólnoty (dawniej Dobroczynności). Triumfator Ligi Mistrzów i Pucharu Interkontynentalnego (1999). Piłkarz roku 2000 w Premiership. Karierę zaczynał w irlandzkim Cobh Ramblers, kończył w Celticu Glasgow, gdzie zdobył mistrzostwo i puchar (2006). Wieloletni kapitan reprezentacji Irlandii, rozegrał w niej 67 meczów, strzelił dziewięć bramek. Trenował Sunderland i Ipswich Town. Od 5 listopada asystent Martina O'Neilla w kadrze Irlandii. Ma 42 lata.

Kiedyś był jedną z legend Old Trafford, dziś jest asystentem trenera reprezentacji Irlandii. Alex Ferguson w swojej najnowszej autobiografii napisał, że jego najtwardsza część ciała to język. „Jest niewyobrażalnie cięty i ostry. W ciągu kilku sekund może zbić z tropu nawet najbardziej pewną siebie osobę na świecie". Keane przyznaje, że aniołem nie był, toczył prywatne wojny nie tylko z Fergusonem, ale dodaje, że zawsze miał na tyle pokory, by przeprosić, jeśli zrobił coś złego.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Jagiellonia Białystok poznała rywala. Legia już go ograła
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku