W lutym Europol ogłosił, że wspólnie z policją z pięciu krajów bada 380 podejrzanych spotkań, na których wyniki wpływać miały azjatyckie gangi zajmujące się zakładami piłkarskimi.
Uwagę śledczych zwróciły najpierw niektóre mecze niższych lig angielskich. Według badań firm bukmacherskich okazało się, że zakłady na część z nich przyciągały porównywalne pieniądze do meczów Barcelony. Pierwsze realne efekty śledztwa przyszły w listopadzie, kiedy brytyjska Narodowa Agencja Kryminalna (NCA) aresztowała sześć osób, w tym byłego zawodnika Premiership Delroya Faceya.
Specjalista z Singapuru
Nie bez wpływu na działania NCA było śledztwo „Daily Telegraph". Dziennikarze gazety dotarli do pochodzącego z Azji „specjalisty", który przyznał, że ustawienie meczu w niższej lidze kosztuje 50–70 tysięcy funtów. Wykorzystując posiadane przez niego informacje o przebiegu przyszłych spotkań zaufani klienci mogli zarobić wielokrotnie więcej. Obywatel Singapuru twierdził, że w przypadku wybranych drużyn może przewidzieć, ile goli padnie w meczu, a nawet kto dostanie żółtą kartkę. „To moja drużyna, wiem, co zrobią. Oni wszystko mi mówią, bo wiedzą, że czasem mam dla nich dodatkowe pieniądze. Czasem sami się do mnie zwracają i ja im pomagam" – powiedział udającym zainteresowanie ustawieniem meczu dziennikarzom.
Podejrzenie nieczystej gry w niższych ligach poruszyło angielską opinię publiczną, ale nie tak, jak informacje z niedzielnego wydania „The Sun". Dziennikarze brukowca spotkali się z byłym piłkarzem Portsmouth Samem Sodje, który obiecał im, że za kilkadziesiąt tysięcy funtów może załatwić otrzymanie przez konkretnych piłkarzy żółtych kartek w meczach Championship, drugiej klasie rozgrywkowej w Anglii. Chwalił się, że może wpłynąć na wyniki spotkań Premiership, a nawet przyszłorocznych mistrzostw świata w Brazylii.
NCA zareagowała aresztowaniem kolejnych osób, w tym Sodje oraz napastnika Blackburn Rovers DJ Campbella. Agencja nie udziela jednak żadnych komentarzy w sprawie śledztwa, podobnie jak kluby, z którymi związani byli zatrzymani. Wszystkie zainteresowane instytucje deklarują tylko „pełną współpracę w celu wyjaśnienia sprawy".