Reklama
Rozwiń

Nie dla bandytów

Policja chce zamknięcia stadionu Legii do końca rundy. Prezes zapowiada zakazy.

Publikacja: 04.03.2014 01:00

Dariusz Mioduski (z lewej) i Bogusław Leśnodorski przejęli Legię dwa miesiące temu

Dariusz Mioduski (z lewej) i Bogusław Leśnodorski przejęli Legię dwa miesiące temu

Foto: PAP, Bartłomiej Zborowski Bartłomiej Zborowski

Noc z niedzieli na poniedziałek na Łazienkowskiej 3 była bardzo gorąca. W przerwie meczu z Jagiellonią spiker poinformował publiczność, że w związku z bijatyką na trybunach biuro bezpieczeństwa miasta zdecydowało, że druga połowa się nie odbędzie.  Wszyscy mieli jak najszybciej opuścić stadion, właściciele klubu zostali jednak w swoich lożach i ułożyli plan na sytuację kryzysową.

Bogusław Leśnodorski powiedział wczoraj, że niedziela była najgorszym dniem jego prezesury. Mówił to jednak nie pierwszy raz – kiedy kibice Legii bili się w Rzymie przy okazji meczu z Lazio, także nie było mu do śmiechu.

– Jesteśmy gotowi na poniesienie wszystkich konsekwencji, także tych finansowych. Niestety, jednym meczem cofnęliśmy się w rozwoju klubu o dobrych kilka lat. Największe straty dotyczą naszego wizerunku – mówił Leśnodorski.

Nie było układu

Prezes wyszedł przed szereg – posypywał głowę popiołem dwa dni przed środą. Wojewody Jacka Kozłowskiego, który wielokrotnie straszył zamknięciem stadionu, do tej pory nie chciał słuchać. Wczoraj zapowiedział współpracę i z Kozłowskim, i z policją. Legia nie czeka na kary, chce rozmawiać już i teraz, żeby samemu zaproponować inne rozwiązania.

Popiół na głowie prezesa znalazł się trochę na siłę. Leśnodorski zrozumiał, że stracił wszystkie argumenty do bronienia kibiców. Przyznawał się do winy, ale nie do końca, kamuflując swój udział w tym, że poszedł na zbyt duże ustępstwa i swoją polityką wobec trybun spowodował wydarzenia z niedzieli. Prezes zapewnił, że nigdy nie poszedł na układ z fanatykami Legii, a tylko rozmawiał z przedstawicielami wszystkich środowisk kibicowskich.

Nikt jednak nie dopytywał o to, kto latał na mecze wyjazdowe razem z drużyną, kto tatuował ramię prezesa i dlaczego Leśnodorski nie ma pojęcia, jak na stadion wniesiono race. Powinien mieć, bo wnoszone są na każde spotkanie. Jeśli kibice słyszą, że prezesowi race się podobają, czują przyzwolenie na to, by je odpalać. W niedzielę sprawdzili, na jak wiele więcej mogą sobie pozwolić. Układ przyjacielski na linii władze klubu–trybuny, nie miał prawa się sprawdzić. Tutaj musi być wiadomo, kto trzyma władzę, dzieci muszą wiedzieć, gdzie leży granica, na której przekroczenie dorośli nigdy nie pozwolą.

– To, co wydarzyło się w trakcie niedzielnego spotkania na Łazienkowskiej, nigdy nie powinno mieć miejsca. Jestem przekonany, że wszyscy winni poniosą konsekwencje. Już zostało wydanych kilkanaście zakazów stadionowych, a ich liczba może wzrosnąć nawet do 50. Będą one maksymalnie długie, a moim zdaniem powinny być nawet dożywotnie, ale na razie prawo na to nie pozwala – mówił Leśnodorski.

Czekając na kary

Prezes Legii uhonorowany został przez tygodnik „Piłka Nożna" tytułem Człowieka Roku 2013 w polskiej piłce. Wciąż dla naszej ligi zrobił więcej dobrego niż złego, tyle że w pewnych sprawach słuchał złych doradców. Wczoraj usłyszał pytanie, czy poda się do dymisji. Na razie nie planuje. W konferencji uczestniczył także właściciel 80 procent akcji klubu Dariusz Mioduski.

– Liczę, że wypracujemy wspólne stanowisko, chcemy wprowadzać zmiany. Jednocześnie nie godzę się na odpowiedzialność zbiorową. Zamykanie stadionów i karanie wszystkich kibiców to nie jest dobra droga. Wykorzystajmy te instrumenty, które mamy, by ukarać chuliganów – mówił.

Co może spotkać Legię w najbliższych dniach? Policja wystąpi o zamknięcie stadionu do końca rundy wiosennej oraz złoży zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa przez organizatora. W ocenie ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza całą winę za zajścia podczas meczu ponosi jego organizator, czyli Legia, który zbyt późno wystąpił z wnioskiem o wprowadzenie sił policyjnych na teren stadionu oraz popełnił „rażące zaniedbania przy zabezpieczeniu widowiska".

Pojawiły się także informacje o kilku milionach złotych kary dla Legii, a także o możliwości wysłania wniosku do UEFA o wykluczenie klubu z rozgrywek międzynarodowych. Nie wiadomo też, jaka będzie decyzja w sprawie przerwanego meczu z Jagiellonią. Legia może zostać ukarana walkowerem, druga połowa spotkania może jednak także odbyć się w innym terminie.

Z pracą w Legii pożegna się zapewne Dariusz Derewicz, dyrektor do spraw bezpieczeństwa. Najprawdopodobniej zwolniony zostanie Wojciech Hadaj, który uważa się za spikera.

Noc z niedzieli na poniedziałek na Łazienkowskiej 3 była bardzo gorąca. W przerwie meczu z Jagiellonią spiker poinformował publiczność, że w związku z bijatyką na trybunach biuro bezpieczeństwa miasta zdecydowało, że druga połowa się nie odbędzie.  Wszyscy mieli jak najszybciej opuścić stadion, właściciele klubu zostali jednak w swoich lożach i ułożyli plan na sytuację kryzysową.

Bogusław Leśnodorski powiedział wczoraj, że niedziela była najgorszym dniem jego prezesury. Mówił to jednak nie pierwszy raz – kiedy kibice Legii bili się w Rzymie przy okazji meczu z Lazio, także nie było mu do śmiechu.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku