Gwiazdą tego meczu miał być Adnan Januzaj z Manchesteru United. Jego występ w Mitrowicy byłby symbolem, dowodem na to, że Kosowianie poważnie myślą o futbolu w wydaniu międzynarodowym. 19-letni pomocnik mistrzów Anglii urodził się w Belgii, ale jego rodzice są Albańczykami z Kosowa. Razem z ojcem, pełniącym jednocześnie funkcję agenta, propozycję rozważali kilka dni. Ostatecznie odmówili, choć kwestię przyszłej przynależności reprezentacyjnej pozostawili otwartą. Jest z czego wybierać – Kosowo, Albania, Belgia, a nawet Anglia, dla której jednak zgodnie z przepisami FIFA Januzaj mógłby zagrać dopiero w 2017 roku.
Małe niepowodzenie bagatelizuje Albert Bunjaki, trener i dyrektor sportowy drużyny, który o tym dniu marzył niemal całe swoje dorosłe życie. – Powoli. My dopiero pojawiamy się na mapie futbolowego świata, dopiero zaczynamy budować drużynę. Na wszystko przyjdzie czas. Wierzę, że na dobre zaistniejemy w kwalifikacjach do mistrzostw świata 2018 roku – mówi.
Zgodę na rozgrywanie międzypaństwowych meczów towarzyskich władze FIFA wydały piłkarzom Kosowa w styczniu, niemal sześć lat po ogłoszeniu niepodległości Republiki. Na członkostwo w piłkarskiej centrali Kosowianie – uznawani przez ponad połowę państw zrzeszonych w Organizacji Narodów Zjednoczonych i 23 z 28 krajów Unii Europejskiej – będą jeszcze musieli poczekać.
Do tego czasu reprezentacja Bunjakiego nie będzie mogła występować pod symbolami narodowymi, jak flaga i godło. Przed jej meczami nie będzie też grany hymn. Na początku piłkarskiej drogi piłkarzom musi wystarczyć napis „Kosowo" na koszulkach. – Wierzyłem, że nasz czas w końcu nadejdzie. Nigdy nie zwątpiłem, a teraz nie przestaję myśleć o tym pierwszym spotkaniu. Wyobrażam sobie jak zagramy, jak będą reagowały trybuny. Słyszę doping kibiców, czuję energię ludzi na stadionie. I wiem, że to będzie wyjątkowy moment w historii Kosowa – opowiada szkoleniowiec.
42-letni Bunjaki od 1991 roku mieszka w Szwecji, przez krótki czas trenował piłkarzy Degerfors, Kalmar i Orebro. W 2009 roku jako skaut współpracował z reprezentacją Kosowa, która rozegrała kilka sparingów ze szwedzkimi i szwajcarskimi klubami. Przez większość czasu przede wszystkim się szkolił, przygotowując na moment taki jak dziś. – Wiem jakiej muzyki będziemy słuchać w drodze na stadion i co powiem piłkarzom w szatni. Wszystko mam zaplanowane. To nie jest tylko mecz towarzyski, to wielka historia, chwila, z której będziemy zawsze dumni. W głowie spotkanie z Haiti rozegrałem już wiele razy. Cały czas odtwarzam kolejne scenariusze – mówi Bunjaki.