Legia - Lech 1:0

Wystarczył jeden gol Miroslava Radovicia i dużo szczęścia. Legia idzie na mistrza.

Publikacja: 29.03.2014 17:20

Miroslav Radovic

Miroslav Radovic

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Gdyby nie reforma ligi związana z podziałem punktów na pół po rozegraniu zasadniczej części sezonu, ten mecz mógł decydować o mistrzostwie Polski. Legia miała siedem punktów przewagi, może miałaby i dziesięć, gdyby nie walkower przyznany Jagiellonii za burdy na trybunach przed kilkoma tygodniami.

Lech nie potrafił wygrać z Legią od 21 kwietnia 2012 roku, w sobotę do Warszawy przyjechał jednak po zwycięstwo. Piłkarze Mariusz Rumaka mówili o tym otwartym tektem. Nie potrafili tej wiosny wygrać z ostatnim w tabeli Widzewem, przegrali w kompromitującym stylu 1:5 z Pogonią Szczecin, ale jakimś cudem utrzymali się na drugim miejscu w tabeli. Legia też nie zachwycała, drużyna Henninga Berga niczym nie różni się od tej Jana Urbana - nadal gra niepewnie w obronie, a w ataku brakuje jej piłkarza wysokiej klasy. Berg w kolejnym spotkaniu z rzędu postawił na szpicy na Miroslava Radovicia.

To miało być polskie "El Classico", żeby zachować proporcje między spotkaniem Barcelony z Realem nazywane swojsko "El Klasyko". Identyczna realizacja telewizyjna, pełny stadion, tylko piłkarze jakby trochę gorsi. Na trybunach oprócz kibiców zasiadło także 25 bardzo ważnych gości z zagranicy. Skauci klubów niemieckich, francuskich, włoskich i hiszpańskich potraktowali mecz Legii z Lechem jako okno wystawowe całej Ekstraklasy. Polska to niezły rynek, trenerzy dają szansę wielu młodym piłkarzom, których w przypadku poważnej oferty z zagranicy, nie są w stanie zatrzymać u siebie.

Rumak odważnie postawił na Karola Linetyy'ego, Marcina Kamińskiego czy Mateusza Możdżenia, ale to żadna niespodzianka, bo ci zawodnicy - chociaż bardzo młodzi - od dłuższego czasu stanowią o sile Lecha. Berg, chociaż miało być zupełnie inaczej, tak skory do oddawania sterów młodzieży już nie jest. Agenci z Zachodu patrzyli na 19-letniego Słowaka Ondreja Dudę, który tak mocno się tym przejął, że grał głównie na własny wynik. Gubił się w dryblingach, podawał rzadziej niż we wcześniejszych meczach i skończyło się jego najsłabszym występem w barwach Legii.

Goście rozegrali za to najlepszy mecz w Warszawie od wielu sezonów. W pierwszej połowie grali z Legią, jak równy z równym, po przerwie byli lepsi, ale nie potrafili wykorzystać momentami komicznej postawy obrońców przeciwnika. Tyle, że Legia mogła sobie pozwolić na bardziej zachowawczą i wyrachowaną grę, bo od 37. minuty prowadziła 1:0. Ojcem zwycięskiej akcji był Tomasz Jodłowiec. Po podaniu od Tomasza Brzyskiego ruszył takim sprintem, że chyba sam zdziwił się, że potrafi biegać tak szybko. Wbiegł w pole karne i dośrodkował do Radovicia, który nie pomylił się przy strzale głową z sześciu metrów.

Jakubowi Koseckiemu, który zapowiadał, że problemy ze zdrowiem ma już za sobą, trener Berg pozwolił zagrać tylko 35 minut. Piłkarz, z którym w poprzednim sezonie Lech miał największy problem, nie pokazał niczego godnego uwagi. Legia grała z wysoko podniesioną głową, ale nie z powodu dumy, tylko dlatego, że piłkarze coraz częściej zerkali na telebim sprawdzając, ile czasu pozostało do końca meczu.

Legia szczęśliwie dowiozła prowadzenie do końca. Zwycięzców się nie sądzi, ale mistrzom Polski w powiększeniu przewagi nad drugą drużyną w tabeli do dziesięciu punktów, pomogło szczęście. Lech po tej kolejce wcale zresztą nie musi być drugi, bo jeśli Wisła wygra z Zagłębiem wyprzedzi drużynę z Poznania o jeden punkt.

Do końca sezonu zasadniczego pozostały dwie kolejki. Legia jest na dobrej drodze po kolejne mistrzostwo. Ale w siedmiu dodatkowych rundach na pewno zagra jeszcze raz z Lechem i wcale nie musi wygrać.

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Miroslav Radovic (37-głową).

Żółta kartka - Lech Poznań: Łukasz Teodorczyk, Karol Linetty, Łukasz Trałka.

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów 28 238.

Legia Warszawa: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Jakub Rzeźniczak, Dossa Junior, Tomasz Brzyski - Michał Żyro (56. Jakub Kosecki), Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (75. Władimir Dwaliszwili), Henrik Ojamaa (90+1. Raphael Augusto) - Miroslav Radovic.

Lech Poznań: Maciej Gostomski - Mateusz Możdżeń, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Barry Douglas - Gergo Lovrencsics, Łukasz Trałka, Karol Linetty (81. Daylon Claasen), Kasper Hamalainen, Szymon Pawłowski - Łukasz Teodorczyk.

Gdyby nie reforma ligi związana z podziałem punktów na pół po rozegraniu zasadniczej części sezonu, ten mecz mógł decydować o mistrzostwie Polski. Legia miała siedem punktów przewagi, może miałaby i dziesięć, gdyby nie walkower przyznany Jagiellonii za burdy na trybunach przed kilkoma tygodniami.

Lech nie potrafił wygrać z Legią od 21 kwietnia 2012 roku, w sobotę do Warszawy przyjechał jednak po zwycięstwo. Piłkarze Mariusz Rumaka mówili o tym otwartym tektem. Nie potrafili tej wiosny wygrać z ostatnim w tabeli Widzewem, przegrali w kompromitującym stylu 1:5 z Pogonią Szczecin, ale jakimś cudem utrzymali się na drugim miejscu w tabeli. Legia też nie zachwycała, drużyna Henninga Berga niczym nie różni się od tej Jana Urbana - nadal gra niepewnie w obronie, a w ataku brakuje jej piłkarza wysokiej klasy. Berg w kolejnym spotkaniu z rzędu postawił na szpicy na Miroslava Radovicia.

Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce