Rocznica tragedii na stadionie Hillsborough

We wtorek mija 25 lat od jednej z największych tragedii w historii futbolu. Na stadionie Hillsborough w Sheffield zginęło 96 osób.

Publikacja: 13.04.2014 16:00

Po tragedii w Sheffield takich ogrodzeń już na stadionach nie ma

Po tragedii w Sheffield takich ogrodzeń już na stadionach nie ma

Foto: EAST NEWS

Mecz Liverpoolu z Nottingham Forest miał być piłkarskim świętem. W półfinale Pucharu Anglii naprzeciwko siebie stawały kluby, które w ciągu poprzednich 12 lat zdobyły pięć Pucharów Europy. Faworytem był Liverpool, drugą dekadę dominujący na Wyspach. Święto skończyło się po zaledwie sześciu minutach. Kiedy sędzia Ray Lewis przerywał spotkanie, o futbolu nie myślał nikt z ponad ?50 tysięcy kibiców.

Fani Liverpoolu do Sheffield zjeżdżali od południa. Godzinę przed meczem przylegającą do stadionu Leppings Lane okupowały tysiące kibiców mistrza Anglii. Ze względu na korki spowodowane przez roboty drogowe na autostradzie M62 część z nich dotarła do miasta w ostatniej chwili. Na stadion mogli się dostać tylko jednym wejściem, z ledwie siedmioma obrotowymi bramkami. Wielu wybrało trybunę z miejscami stojącymi, bezpośrednio za bramką. Od boiska oddzielał ją wysoki metalowy płot, w identyczny sposób oddzielone były poszczególne sektory.

Wołanie o pomoc

O 14.50 sektory 3. i 4. były już pełne, ale od strony Leppings Lane ciągle napływali kibice. Wśród blisko 5000 osób pod stadionem byli także ci, dla których nie wystarczyło biletów, a którzy ze względu na napór tłumu nie mogli się wycofać w bezpieczniejsze miejsca. Kiedy trybuny witały wchodzące na murawę drużyny, ścisk zrobił się tak duży, że o 14.52 policjanci zabezpieczający obiekt zdecydowali się otworzyć bramę zarezerwowaną wyłącznie do wyjścia. Kilka minut później otworzono dwie kolejne.

Zwykle przy wejściu na trybunę z miejscami stojącymi stali policjanci lub przedstawiciele służb porządkowych, kierujący kibiców na inne trybuny lub do bocznych sektorów, gdy środkowe były już wypełnione. Tym razem ich zabrakło i setki ludzi napierały na tłum w sektorach 3. i 4. Tam jednak im bliżej płotu oddzielającego fanów od murawy, tym sytuacja była bardziej dramatyczna. Zgniatani w metalowych klatkach kibice płakali i wołali o pomoc, ale nieświadomi ludzkich dramatów organizatorzy dali sygnał do rozpoczęcia meczu. Punktualnie o godz. 15 rozległ się gwizdek.

W jednej z pierwszych akcji Peter Beardsley, który dwa lata wcześniej przechodził do Liverpoolu za rekordowe wówczas 1,9 miliona funtów, trafił w poprzeczkę. Chwilę później uwaga całkowicie przeniosła się z boiska na trybuny zajęte przez kibiców Liverpoolu. Walczący o życie ludzie wspinali się na płot, część wciągana była za ręce na znajdujący się powyżej West Stand, część wydostawała się przez wyłamaną furtkę w ogrodzeniu. O godz. 15.06 sędzia przerwał spotkanie, ale dla wielu kibiców było już za późno.

Początkowo policjanci próbowali przeszkadzać ludziom w wejściu na murawę stadionu. Sytuacja była jednak nie do opanowania i boisko szybko zalał tłum kibiców. Rannym pomagali ci, którzy trybunę opuścili bez szwanku, niektórzy łamali bandy reklamowe, wykorzystując je jako nosze. W tym czasie policjanci koncentrowali się na stworzeniu kordonu przed trybunami zajętymi przez fanów Nottingham Forest, nie pozwalając kibicom Liverpoolu na przedostanie się z rannymi do stojących pod stadionem karetek. Na miejscu były 44 ambulanse, ale tylko jeden wpuszczono na murawę.

Niezależna komisja wykazała szokujące zaniedbania i próby tuszowania prawdy przez policję

Kochał kopać piłkę

Z 96 osób, które poniosły śmierć w tej tragedii, zaledwie 14 trafiło do szpitala. Rannych zostało 766 kibiców, z czego około 300 wymagało pomocy lekarskiej. 94 fanów zmarło tego samego dnia, na stadionie, w karetkach lub krótko po przewiezieniu do szpitala. 95. ofiarą był 14-letni Lee Nicol, którego organizm poddał się po czterech dniach podłączenia do aparatury podtrzymującej życie. Jako ostatni zmarł Tony Bland – ze zmiażdżonymi płucami i uszkodzonym w wyniku niedotlenienia mózgiem. 18-latek zapadł ?w stan wegetatywny, który utrzymywał się przez blisko 43 miesiące. Umarł 3 marca 1993 roku, po dziewięciu dniach od odłączenia odżywiania i nawadniania.

Najstarszą ofiarą Hillsborough był 67-letni Gerard Baron, brat grającego dla Liverpoolu w latach 40. i 50. Kevina Barona, najmłodszą dziesięciolatek Jon-Paul Gilhooley, kuzyn obecnego kapitana The Reds Stevena Gerrarda. – On był taki jak ja. Kochał kopać piłkę na ulicy. Taki jak ja, tylko o rok starszy – mówi piłkarz. 15 kwietnia 1989 roku Gerrard oglądał wydarzenia z Sheffield w telewizji. Był jeszcze w szoku, kiedy następnego ranka dziadek powiedział mu: „Mam złe wieści... Jon-Paul nie żyje".

Ten mecz w żadnym wypadku nie powinien zostać rozegrany na stadionie Hillsborough. W 1981 roku podczas półfinału Pucharu Anglii między Tottenhamem Hotspur a Wolverhampton Wanderers na trybunie z miejscami stojącymi od strony Leppings Lane w wyniku ogromnego ścisku rannych zostało 38 osób.

Niektórzy opuszczali stadion ze złamanymi rękami, nogami czy pękniętymi żebrami. Gdyby nie szybka reakcja policji, mogło być znacznie gorzej. Trybunę częściowo przebudowano, ale na kolejny mecz Pucharu Anglii Sheffield czekało sześć lat. W 1987 roku na Hillsborough rozegrano dwa spotkania. Znów kibice narzekali na fatalną organizację i tłok – podczas meczu Leeds United z Coventry City wołających o pomoc kibiców wciągano na wyższą kondygnację.

Liverpool i Nottingham Forest grały w Sheffield także rok przed tragedią. Ponownie na trybunie przy Leppings Lane ścisk był trudny do wytrzymania. Liverpool złożył skargę, a jeden z kibiców The Reds pisał do federacji piłkarskiej i ministra sportu: „Tłok był tak wielki, że niemożliwe było najmniejsze poruszenie się. Ja, podobnie jak inni ludzie dookoła mnie, baliśmy się o swoje bezpieczeństwo".

Niepokojące incydenty i skargi nic nie dały. Nie wprowadzono żadnych dodatkowych środków bezpieczeństwa, nie zwiększono liczby funkcjonariuszy, a po tragedii całą winę zrzucono na pijanych kibiców Liverpoolu i tych, którzy nie mając biletów na mecz, wdarli się na stadion.

Kiedy piłkarska Anglia pogrążona była w żałobie, szef policji w South Yorkshire Peter Wright w jednej z restauracji w Sheffield razem z najbliższymi współpracownikami przygotowywał linię obrony i oficjalną wersję wydarzeń, którą policjanci mieli rozpowszechniać w mediach.

Czterech wysokich rangą funkcjonariuszy przedstawiło „niepodważalne dowody" agencji White Press, z której usług korzystał między innymi „The Sun". Cztery dni po tragedii na okładce brukowca pod tytułem „Prawda" pisano o kibicach Liverpoolu „okradających ofiary", „oddających mocz na odważnych policjantów" i „bijących funkcjonariuszy udzielających pomocy".

Policja kłamie

Ówczesny minister sprawiedliwości Peter Taylor w opublikowanym kilka miesięcy później  raporcie dotyczącym wydarzeń na Hillsborough za głównego winowajcę tragedii uznał jednak policję, która nie potrafiła zapewnić bezpieczeństwa kibicom. Mimo to dopiero w grudniu 2012 roku Sąd Najwyższy unieważnił opinię sędziów sprzed ponad 23 lat, w której za przyczynę śmierci fanów uznano „nieszczęśliwy wypadek".

Prawdziwa bomba wybuchła trzy miesiące wcześniej – po ponaddwuletniej pracy niezależna komisja wykazała szokujące zaniedbania i próby tuszowania prawdy przez policję oraz służby medyczne. Według niej aż 116 ze 164 zeznań świadków zostało spreparowanych przez funkcjonariuszy. Kłamali też patolodzy, twierdząc, że o godz. 15.15 nie żyła żadna z ofiar. Dziś wiadomo, że co najmniej 41 osób można było uratować. To jeszcze nie koniec niwelowania białych plam związanych z tragedią na stadionie Sheffield Wednesday – przebieg tragicznych wydarzeń analizują dwie komisje policyjne, niedawno śledztwo rozpoczął także sąd w Warrington.

Futbol się zmienia

„Hillsborough disaster" była ostatecznym argumentem za likwidacją na angielskich stadionach płotów oddzielających trybuny od boiska i metalowych klatek dla kibiców. W dwóch najwyższych klasach rozgrywkowych do historii odeszły też trybuny z miejscami stojącymi, choć dziś o budowie tzw. tarasu na pozostającym na razie w sferze marzeń stadionie myśli Everton.

Futbol na Wyspach stał się bezpieczniejszy – kamerom łatwiej wyłowić chuliganów z trybuny krzesełkowej niż z anonimowego tłumu na trybunach z miejscami stojącymi. Nowe obiekty to przede wszystkim bezpieczeństwo, komfort i... wyższe ceny, a co za tym idzie – nowy typ widza. Analizy grup kibicowskich jednoznacznie wskazują na to, że w ostatnich latach średnia wieku przeciętnego kibica znacznie wzrosła, więcej na trybunach „białych kołnierzyków" i rodzin.

W ten weekend wszystkie mecze w czterech najwyższych klasach rozgrywkowych w Anglii rozpoczną się z siedmiominutowym opóźnieniem. Ostatnia minuta będzie hołdem dla 96 ofiar z Hillsborough. W niedzielę na Anfield Road przed spotkaniem Liverpoolu z Manchesterem City rodziny zmarłych usłyszą znamienne słowa hymnu „You'll Never Walk Alone".

Mecz Liverpoolu z Nottingham Forest miał być piłkarskim świętem. W półfinale Pucharu Anglii naprzeciwko siebie stawały kluby, które w ciągu poprzednich 12 lat zdobyły pięć Pucharów Europy. Faworytem był Liverpool, drugą dekadę dominujący na Wyspach. Święto skończyło się po zaledwie sześciu minutach. Kiedy sędzia Ray Lewis przerywał spotkanie, o futbolu nie myślał nikt z ponad ?50 tysięcy kibiców.

Fani Liverpoolu do Sheffield zjeżdżali od południa. Godzinę przed meczem przylegającą do stadionu Leppings Lane okupowały tysiące kibiców mistrza Anglii. Ze względu na korki spowodowane przez roboty drogowe na autostradzie M62 część z nich dotarła do miasta w ostatniej chwili. Na stadion mogli się dostać tylko jednym wejściem, z ledwie siedmioma obrotowymi bramkami. Wielu wybrało trybunę z miejscami stojącymi, bezpośrednio za bramką. Od boiska oddzielał ją wysoki metalowy płot, w identyczny sposób oddzielone były poszczególne sektory.

Pozostało jeszcze 89% artykułu
Piłka nożna
Zgrupowanie reprezentacji. Odzyskać zaufanie kibiców
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Piłka nożna
Atrakcja jak Wieża Eiffla. Manchester United chce mieć najpiękniejszy stadion
Piłka nożna
Michał Probierz ogłosił powołania. Bez zaskoczeń
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Piłka nożna
Jagiellonia i Legia grają dalej, Ekstraklasa awansuje. Będą dwie szanse na Ligę Mistrzów
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń