Jako jeden z pierwszych podbiegł do Fehera Chorwat Tomislav Sokota, który widząc leżącego na plecach kolegę obrócił go na lewy bok, aby ten nie połknął języka. Inni obok płacząc klęczeli lub trzymali się za głowy. Mimo długiej reanimacji młody napastnik Benfiki Lizbona zmarł. Sekcja zwłok wykazała ukrytą wadę serca.
Pół roku wcześniej podczas Pucharu Konfederacji zatrzymało się serce Kameruńczyka Marca Viviena-Foe, a w 2007 roku o meczu ligowym z Getafe w podobnych okolicznościach zmarł w szpitalu zawodnik Sevilli Antonio Puerta, ale to śmierć Fehera stała się symbolem ciemnej strony futbolu.
Dzisiejsi piłkarze postawieni są w permanentny stan gotowości, podłączeni do prądu od września do czerwca, a nawet do lipca. Właściciele czołowych klubów każą swoim gwiazdom zarabiać także podczas wakacyjnych tournee, od Azji po Amerykę Północną.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że oprócz rywalizacji na trofea, gole i asysty toczy się wyścig na to, kto lepiej zniesie rosnącą dawkę meczową. Od zawsze za przykład stawiani byli Anglicy. Na Wyspach przerwa między rundami nie istnieje, a granie w okresie świątecznym czy co trzy dni jest tradycją. Wayne Rooney - zakładając, że do końca ligi grał będzie regularnie, a reprezentacja Anglii dotrze w Brazylii do strefy medalowej - zagra w tym sezonie w blisko 60 spotkaniach. Uczestnicy brazylijskich mistrzostw po klubowych sezonach będą mieli raptem kilka tygodni czasu na regenerację. Specjalistyczne kliniki przed mundialem mają dużo pracy. Z piłkarskich sław z czasem walczą np. Kolumbijczyk Radamel Falcao, pod nóż trafił ostatnio bramkarz Barcelony Victor Valdes. Hiszpan, który przez Jose Pinto luzowany jest rzadko, w czterech ostatnich sezonach na wszystkich frontach rozegrał prawie 200 meczów. Więzadła krzyżowe zerwał nie atakowany przez nikogo.
— Każdy organizm ma swoje granice i wcale nie są one proste do zdefiniowania. Zawodowi piłkarze przyzwyczaili się do znacznych obciążeń, sport na najwyższym poziomie to trening na granicy— mówi „Rz" Jarosław Krzywański z Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej w Warszawie. — Liczba meczów rośnie, podobnie jak oczekiwania mediów, właścicieli klubów i działaczy, którzy chcą uatrakcyjnić rywalizację. Sam zawodnik oczywiście też chce grać jak najlepiej, więcej zarabiać. Na szczęście najlepsze kluby są raczej dobrze zorganizowane medycznie.