Reklama
Rozwiń
Reklama

Szejk na tronie, Robert w koronie

Manchester City mistrzem Anglii. Lewandowski pierwszym Polakiem, który został najlepszym strzelcem w ligach wielkiej piątki.

Publikacja: 11.05.2014 22:58

Robert Lewandowski i jego armata

Robert Lewandowski i jego armata

Foto: AFP

Nie było w Anglii takich emocji jak dwa lata temu, kiedy City sięgnęli po tytuł dzięki bramce Sergio Aguero w doliczonym czasie ostatniego meczu. Ale powiedzieć, że przez dziewięć miesięcy się nudziliśmy, byłoby grzechem.

Drużynie sponsorowanej przez arabskich szejków do mistrzostwa wystarczał remis z West Hamem (dzięki lepszemu bilansowi goli od Liverpoolu), ale w Manchesterze nikt kalkulować nie zamierzał. – Istnieje wiele sposobów na zdobycie tytułu. Ja postawiłem na atrakcyjny futbol – przypominał Manuel Pellegrini, a jego piłkarze strzelili w niedzielę bramki numer 101 (Samir Nasri) i 102 (Vincent Kompany), nie tracąc ani jednej. Liverpool też pożegnał się z kibicami zwycięstwem (2:1 nad Newcastle), tytuł uciekł mu na finiszu, ale mały sukces jest: powrót po pięciu latach do Ligi Mistrzów.

Tak kończy się jeden z najbardziej nieprzewidywalnych sezonów Premiership. Sezon, w którym lider zmieniał się 25 razy, dla pierwszego z nich – Manchesteru United – zabrakło miejsca w europejskich pucharach, a dla najdłużej prowadzącego w tabeli Arsenalu (128 dni) pozostały na pocieszenie eliminacje Ligi Mistrzów.

Manchester City mistrzem Anglii. Lewandowski pierwszym Polakiem, który został najlepszym strzelcem w ligach wielkiej piątki.

Juergen Klopp obiecywał, że Borussia zrobi wszystko, by Lewandowski odszedł z Dortmundu jako król strzelców. W  meczu z Herthą (4:0) Polak miał wykonywać rzuty karne, gdyby była taka potrzeba. Ale żadnej jedenastki sędzia w Berlinie nie podyktował, a Lewandowski i tak koronę zdobył. Trafił dwa razy: na 1:0 po podaniu Matsa Hummelsa i na 3:0 z rzutu wolnego – lekkim, technicznym strzałem pod poprzeczkę. – Z ośmiu tysięcy prób z wolnych na treningach najwyżej trzy były udane – żartował Klopp. – Niestety, taka jest prawda. A jednak w ostatniej chwili pokazał, że i to mu wychodzi.

Reklama
Reklama

Lewandowski skończył sezon z 20 golami, to mniej niż rok temu (24), kiedy w ostatniej kolejce przegrał rywalizację ze Stefanem Kiesslingiem (Bayer Leverkusen) o jedną bramkę, i mniej niż dwa lata temu, gdy z 22 trafieniami był na podium za Klaasem-Janem Huntelaarem z Schalke (29) i Mario Gomezem z Bayernu (26). Ale do pamiątkowej armaty (trofeum dla najlepszego strzelca Bundesligi) tym razem wystarczyło.

– Nie wiedziałem, co działo się na innych stadionach. Dopiero po zakończeniu spotkania usłyszałem, że wyprzedziłem w klasyfikacji Mario Mandżukicia – opowiadał Lewandowski. Chorwat, z którym do soboty dzielił pierwsze miejsce, po godzinie meczu ze Stuttgartem (1:0) opuścił boisko z kontuzją (jeszcze przed przerwą urazu doznał Bastian Schweinsteiger), a jedynego gola zdobył jego zmiennik Claudio Pizarro.

Plan Lewandowskiego na najbliższe tygodnie wygląda następująco: w sobotę powrót do Berlina na finał Pucharu Niemiec z Bayernem (dwa lata temu Borussia wygrała 5:2 po hat-tricku polskiego napastnika), później pewnie zasłużony urlop. 9 lipca początek treningów w Monachium, pod koniec miesiąca wylot z nowymi kolegami na tygodniowe tournee po USA, a prawdopodobnie 9 sierpnia prezentacja na Allianz Arenie.

W fazie grupowej Ligi Mistrzów obok Bayernu i Borussii zagra Schalke, Bayer Leverkusen będzie musiał przejść jedną rundę eliminacji. Przed spadkiem nie uchroniły się Norymberga i Eintracht Brunszwik.

Hamburger SV – jedyny klub, który występuje nieprzerwanie w Bundeslidze od momentu jej powstania, czyli od 1963 roku – choć poniósł piątą porażkę z rzędu (2:3 z Mainz na wyjeździe), będzie walczył o utrzymanie w barażach z trzecim zespołem drugiej ligi, Greuther Fuerth. A Stuttgart, mimo że przed spadkiem się obronił, stracił trenera. – Nie mam już sił na dalsze wykonywanie zawodu – tłumaczył powody rezygnacji Holender Huub Stevens.

W Bundeslidze zadebiutuje Paderborn, z Serie A żegnają się Bologna, Catania i Livorno, a grę w Lidze Europejskiej przed ostatnią kolejką zapewniła sobie Fiorentina Rafała Wolskiego. Pierwszą bramkę dla Sampdorii strzelił Paweł Wszołek, ale jego drużyna przegrała 2:5 z Napoli. W weekend trafiali również Grzegorz Wojtkowiak, w zremisowanym przez TSV 1860 Monachium meczu z Unionem Berlin (1:1), i Waldemar Sobota (Club Brugge), w wygranym 1:0 spotkaniu ligi belgijskiej ze Standard Liege.

Nie było w Anglii takich emocji jak dwa lata temu, kiedy City sięgnęli po tytuł dzięki bramce Sergio Aguero w doliczonym czasie ostatniego meczu. Ale powiedzieć, że przez dziewięć miesięcy się nudziliśmy, byłoby grzechem.

Drużynie sponsorowanej przez arabskich szejków do mistrzostwa wystarczał remis z West Hamem (dzięki lepszemu bilansowi goli od Liverpoolu), ale w Manchesterze nikt kalkulować nie zamierzał. – Istnieje wiele sposobów na zdobycie tytułu. Ja postawiłem na atrakcyjny futbol – przypominał Manuel Pellegrini, a jego piłkarze strzelili w niedzielę bramki numer 101 (Samir Nasri) i 102 (Vincent Kompany), nie tracąc ani jednej. Liverpool też pożegnał się z kibicami zwycięstwem (2:1 nad Newcastle), tytuł uciekł mu na finiszu, ale mały sukces jest: powrót po pięciu latach do Ligi Mistrzów.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Reklama
Piłka nożna
Prezydent USA grozi palcem. Dlaczego Donald Trump chce odebrać mundial Bostonowi?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao uczy cyberodporności
Piłka nożna
Europa ma pierwszego uczestnika mundialu 2026. Anglicy straszą rywali
Piłka nożna
Z kim Polska może zagrać w barażach o mundial 2026? Scenariusze walki o awans
Piłka nożna
Republika Zielonego Przylądka zadebiutuje na mundialu. Rekiny płyną do Ameryki
Materiał Promocyjny
Stacje ładowania dla ciężarówek pilnie potrzebne
Piłka nożna
Kto za Slisza i Wiśniewskiego w meczu z Holandią? Problem Jana Urbana
Materiał Promocyjny
Transformacja energetyczna: Były pytania, czas na odpowiedzi
Reklama
Reklama