Paryż wart jest futbolu

Pieniądze szejków wygrały. Paris Saint-Germain czwarty raz mistrzem Francji. Mało jak na możliwości finansowe klubu, sporo jak na zaledwie 44-letnią historię.

Publikacja: 12.05.2014 02:00

Paryż wart jest futbolu

Foto: AFP

– Mieszkam w Paryżu, ale kibicuję Bordeaux. Proszę zobaczyć, że na rozmowę z panem ubrałem się w biało-niebieską koszulę. Wybrałem ją specjalnie, kiedy dowiedziałem się, że będziemy mówić o francuskiej piłce nożnej. To są barwy mojego najbardziej ukochanego klubu Racing Club de Paris – mówił Patrick Gautrat, były ambasador Francji w Polsce, kiedy przeprowadzałem z nim wywiad przed mistrzostwami świata w 2002 roku. O PSG nawet się nie zająknął.

Dla rodowitych paryżan, dla większości Francuzów Paris Saint-Germain przez długie lata był – i trochę nadal jest – sztucznym tworem, pozbawionym tego, co w futbolu najważniejsze, czyli długiej tradycji. Powstał na zbliżonych zasadach co niegdyś Cosmos Nowy Jork, od początku miał przyciągać kibiców dzięki ściąganym za grube miliony gwiazdom i celebrytom zasiadającym w lożach VIP-owskich.

Ale dopiero od trzech lat udaje się połączyć biznes i blichtr ze sportem na najwyższym poziomie. Zainwestowane pieniądze – choć nie francuskie, ale katarskie – gwarantują wyniki.

Paryż potrzebuje piłki

Do dziś trwają dyskusje, czy PSG może swoją historię zaczynać w 1970 roku, kiedy doszło do fuzji Paris FC ze Stade Saint-Germain, czy wydłużyć ją do 1904 roku – daty powstania Saint-Germain. Oficjalna wersja nie pozostawia wątpliwości: przed czterema laty klub obchodził swoje 40-lecie, a nie 110. rocznicę istnienia.

Nikt natomiast nie przeczy, że pomysł budowy wielkiego klubu w stolicy Francji miał charakter wybitnie polityczny i biznesowy. „France Football" pisał nawet w tych latach, że PSG „brudzi futbol".

Klub Paris FC wymyślili działacze francuskiej federacji, m.in. prezes Fernand Sastre, który uważał, że Paryż koniecznie potrzebuje wielkiej piłki. Red Star tułał się po niższych ligach, inne zespoły, np. Racing, pozostały w amatorstwie. Fuzja Paris FC ze Stade Saint-Germain pomogła w pozyskiwaniu pieniędzy od lokalnych biznesmenów i pozwoliła umieścić klub w drugiej lidze, do której awansowało właśnie Sain-Germain. Ale na początku projekt nie wypalił. Paris FC odłączyło się (dziś gra w III lidze) i PSG przetrwał tylko dzięki celebrytom.

Daniel Hechter to jeden z najbardziej znanych francuskich dyktatorów mody, ubierał m.in. Brigitte Bardot. Poniekąd do dziś ubiera piłkarzy PSG, bo to on wymyślił obecny design klubowych koszulek w paryskich barwach.

W 1973 roku Hechter przejął grający w III lidze zespół. Na konferencji prasowej w szykownej restauracji U Edgara pojawił się wraz z aktorem Jeanem-Paulem Belmondo i Francisem Borellim, późniejszym prezesem PSG. Wszyscy ubrali się w czerwone koszule. Dziennikarze nazwali ich „gangiem czerwonych koszul", niektórzy przez lata pisali złośliwie, że PSG to zespół utrzymywany przez krawców.

Hechter na długie lata wyznaczył kierunek rozwoju najlepszej drużyny stolicy Francji. Mówiło się i pisało o niej dużo, ale rzadko z powodu wyników na miarę oczekiwań i inwestycji.

Ronaldinho na ławce

Do przejęcia klubu przez Katarczyków przed trzema laty PSG zdobył tylko dwukrotnie mistrzostwo Francji (1986 i 1994), raz triumfował w Europie, zdobywając Puchar Zdobywców Pucharów (1996). A w tym czasie na Parc des Princes grali najlepsi piłkarze na świecie, późniejsi laureaci Złotej Piłki Liberyjczyk George Weah, Brazylijczyk Ronaldinho i wielu jego rodaków – Rai, Valdo, Ricardo, Leonardo. Nie brakowało też reprezentantów Francji: grali w PSG David Ginola, Nicolas Anelka, Bernard Lama.

Przez 15 lat sponsorem klubu była stacja Canal+ (u szczytu swej finansowej potęgi), potem amerykański fundusz Colony Capital. Takiego prezesa jak Michel Denisot znała cała Francja, bo jest on jednym z najbardziej popularnych komentatorów sportowych i prezenterów. Jego następcą był inny dziennikarz Charles Biétry. Później do PSG wzięli się finansiści.

Sarkozy sprowadza Katarczyków

Francuscy dziennikarze uważają, że w tym tkwił przez wiele lat problem klubu. Brakowało właściwych ludzi na właściwe stanowiska. Prezes Laurent Perpere i trener Luis Fernandez nie docenili możliwości Ronaldinho, który stał się najlepszym piłkarzem świata dopiero po odejściu z Paryża. W wielu meczach w lidze francuskiej siedział na ławce rezerwowych.

Denisot nie był w stanie zatrzymać w klubie 17-letniego Anelki. Trudno to sobie wyobrazić, ale przez pierwsze dwa lata rządów Colony Capital, w 2007 i 2008. PSG zajmował 15. i 16. miejsce w Ligue 1 mimo budżetu z pierwszej trójki ligi.

PSG potrzebował dopiero Katarczyków (namówionych przez byłego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego) i wyznaczonego przez nich dyrektora sportowego Leonardo (odszedł w ubiegłym roku po dyskwalifikacji za uderzenie sędziego), by po 44 latach istnienia zdobyć dwa tytuły z rzędu, zapełniać 45-tysięczne Parc des Princes do ostatniego miejsca, marzyć o wielkich sukcesach w Europie.

Ale dokonało się to wielkim kosztem. Przez trzy lata Katarczycy kupili piłkarzy za 380 milionów euro (liczone bez bonusów). Takich pieniędzy nie było w Paryżu nigdy, również za czasów Canal+, tym bardziej za czasów projektanta mody Hechtera.

W końcu wielki klub z Paryża ma szansę podbić Francję i świat. Już 11 procent zakupów w sklepie internetowym PSG pochodzi z zagranicy, trzy lata temu – 1 procent.

Jak zbankrutował Racing

A historia wcale tak nie musiała się potoczyć. W latach 80. w Paryżu powstał konkurencyjny plan futbolowy. Ulubiony zespół byłego ambasadora Francji w Polsce Racing Club de Paris, jeden z najstarszych w kraju, mistrz z 1936 roku i zdobywca pięciu pucharów zyskał potężnego sponsora Jeana-Luca Lagardère'a. Właściciel przemysłowego holdingu Matra poszedł tą samą drogą co pomysłodawcy PSG. Sukces mieli mu przynieść drodzy i znani piłkarze.

Do Racingu (potem nastąpiła zmiana nazwy na Matra-Racing) jeszcze w drugiej lidze przyszedł grać czołowy obrońca reprezentacji Francji, półfinalista mundialu w 1982 roku Max Bossis. Z czasem Lagardère szokował transferami jeszcze bardziej. Tak jak dziś Katarczycy. Po z trudem wywalczonym awansie w 1986 roku Matrę stać było nawet na ściągnięcie z PSG kapitana tej drużyny Luisa Fernandeza. Szok był tym większy, że Fernandez opuścił dla beniaminka klub, który zdobył mistrzostwo kraju. Dostał jednak najwyższą pensję we Francji. Do drużyny dołączyli również Urugwajczyk Enzo Francescoli (idol Zinedine Zidane'a) i finalista mundialu z 1986 roku Niemiec Pierre Littbarski.

Z takim gwiazdozbiorem Racing zajął tylko 13. miejsce. Kolejne transfery, przyjście m.in. portugalskiego trenera Artura Jorge, młodego skrzydłowego z Tulonu Davida Ginoli również nie dały wyników.

Matra w 1989 roku zbankrutowała, ostatnim jej trenerem w I lidze był Henryk Kasperczak. Ginola i wielu innych piłkarzy, a także Jorge przenieśli się do PSG, z którym w 1994 roku zdobyli drugi w historii tytuł, ostatni przed erą Katarczyków.

Racing gra dziś w lidze amatorskiej i na pewno spełnia reguły finansowego fair play narzucone przez UEFA, czego o PSG nie da się powiedzieć.

– Mieszkam w Paryżu, ale kibicuję Bordeaux. Proszę zobaczyć, że na rozmowę z panem ubrałem się w biało-niebieską koszulę. Wybrałem ją specjalnie, kiedy dowiedziałem się, że będziemy mówić o francuskiej piłce nożnej. To są barwy mojego najbardziej ukochanego klubu Racing Club de Paris – mówił Patrick Gautrat, były ambasador Francji w Polsce, kiedy przeprowadzałem z nim wywiad przed mistrzostwami świata w 2002 roku. O PSG nawet się nie zająknął.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Piłka nożna
Atrakcja jak Wieża Eiffla. Manchester United chce mieć najpiękniejszy stadion
Piłka nożna
Michał Probierz ogłosił powołania. Bez zaskoczeń
Piłka nożna
Jagiellonia i Legia grają dalej, Ekstraklasa awansuje. Będą dwie szanse na Ligę Mistrzów
Materiał Promocyjny
Współpraca na Bałtyku kluczem do bezpieczeństwa energetycznego
Piłka nożna
Jagiellonia w ćwierćfinale Ligi Konferencji. Awans po wielkich nerwach w Belgii
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń