Jak to się robi w Warszawie

Legia obroniła tytuł najlepszej drużyny w Polsce. To dziesiąte mistrzostwo w 98-letniej historii klubu.

Publikacja: 25.05.2014 20:54

Miroslav Radović (z lewej) jest najlepszym strzelcem Legii w sezonie. Zdobył już 14 bramek

Miroslav Radović (z lewej) jest najlepszym strzelcem Legii w sezonie. Zdobył już 14 bramek

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To był równy, miarowy krok. Rytm był spokojny, nie było nagłych zmian tempa. Drużyna, którą jesienią kompromitowały wyniki w fazie grupowej Ligi Europejskiej, na naszych boiskach wygrywała seryjnie – z pewną nieśmiałością, bo co to za mistrz, który w pięciu meczach w Europie nie potrafił nawet strzelić gola. Legia obroniła mistrzostwo Polski bez większego wysiłku, jako jedyna drużyna w kraju ma stabilny wysoki budżet i nie musi zaciskać pasa, kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Od jakiegoś czasu ścigała się tylko z Lechem Poznań, ale w tym sezonie tak naprawdę nie miała godnego rywala.

Legia bywała mistrzem w przegrywaniu sama ze sobą. Jeśli czegoś obawiano się w Warszawie w tym sezonie, to właśnie słabej odporności psychicznej. Rola faworyta jest ciężka, potknięcia na finiszu w ostatnich latach zdarzały się zbyt często. Wystarczyło jednak popatrzeć na ławkę rezerwowych, by nabrać pewności siebie – każdy z zawodników, który nie mieścił się w składzie Legii, znalazłby dla siebie miejsce w innych drużynach, które miały walczyć o mistrzostwo.

Berg dumny z drużyny

Prezes Bogusław Leśnodorski – jeden z najskuteczniejszych prezesów w historii klubu – zdobył drugi tytuł mistrzowski w drugim roku urzędowania. Ten aktualny smakuje bardziej, bo wejść na szczyt jest łatwiej, niż się na nim utrzymać. Zresztą w wyniku zimowej rewolucji Leśnodorski nie tylko Legii prezesuje, ale posiada 20 procent akcji klubu. Dominacja w Polsce to pierwszy krok, nowi właściciele zapowiadają, że w kilka lat Legia znajdzie swoje stałe miejsce na mapie futbolu w całej Europie.

Pomysłem na europejską przyszłość była zmiana trenera. Leśnodorski, zakochany w metodach pracy Jana Urbana, zaskoczył chyba samych piłkarzy, zatrudniając zimą Henninga Berga. Norweski trener objął Legię, która po jesiennej części rozgrywek miała 5 punktów przewagi nad drugą drużyną w tabeli. Niczego nie zepsuł, ale wszyscy oczekiwali czegoś więcej. Jego drużyna z każdym meczem nabierała pewności siebie, szybciej przedostawała się pod bramkę przeciwnika, o tym, jak gra Legia Berga, na razie nie da się jednak wiele powiedzieć. Autorski pomysł byłego zawodnika Manchesteru United sprawdzony zostanie dopiero po letnich przygotowaniach i oby nie było to tak mocne zderzenie z Europą, jakie od kilkunastu lat przeżywa każdy mistrz Polski.

Legia rozpocznie walkę o Ligę Mistrzów od trzeciej rundy, gdzie nie będzie rozstawiona, i może trafić na Celtic Glasgow, Salzburg czy Steauę Bukareszt. A przecież żeby dostać się do fazy grupowej, trzeba będzie wyeliminować jeszcze jednego, silniejszego rywala.

– Zawsze można coś udoskonalić, ale jestem dumny ze swoich zawodników. Pokazaliśmy charakter, mam szczęście, że trafiłem na taką grupę ludzi. Niektóre nasze mecze były bardzo dobre, niektóre tylko w porządku, ale najważniejsze jest to, że skończyliśmy ligę jako najlepsza drużyna w kraju – mówił wczoraj Berg.

Leśnodorski kolejne mistrzostwo świętował przed telewizorem. Lech Poznań w sobotę nie zdołał pokonać Pogoni Szczecin (0:0) i niedzielny mecz Legii z Ruchem mógł zamienić się w piknik. Prezes klubu pojechał na Stare Miasto, odpalił racę, dostał 300 złotych mandatu, a później razem z kapitanem drużyny Ivicą Vrdoljakiem przystroił szalikiem Legii króla Zygmunta, który stojąc, ze swojej kolumny informował warszawiaków o tym, że ich miasto nadal jest piłkarską stolicą Polski. Świętowania jednak nie było, Berg przed meczem z Ruchem zapewniał, że jego zawodnicy nie nadużyli alkoholu, bo chcieli wygrać dla kibiców. W 13 spotkaniach, w których Norweg prowadził drużynę, do wczorajszego popołudnia aż dziesięć zakończyło się zwycięstwem, a tylko jedno porażką – i to po walkowerze dla Jagiellonii Białystok za wybryki kibiców.

Ruch zepsuł zabawę

Przeciwko Ruchowi Legia nie była senna, grała z zaangażowaniem, ale brakowało jej pomysłu. Porażka 1:2 tylko trochę zepsuła kibicom zabawę, wynik został szybko zapomniany, bo Ruch – jako jeden z nielicznych w zreformowanej lidze – ma ciągle przecież o co grać. Zwycięstwo przy Łazienkowskiej przybliżyło jedną z najbiedniejszych drużyn w Polsce do europejskich pucharów. Przewaga nad czwartym w tabeli Górnikiem Zabrze wzrosła do 5 punktów i trudno już będzie zepchnąć piłkarzy Jana Kociana z ligowego podium.

Z Łazienkowskiej do piłkarskiej Polski wysyłane są dobre sygnały – pierwszy raz od lat mistrz kraju nie musi sprzedawać swoich najlepszych piłkarzy, ale może się wzmocnić przed kwalifikacjami Ligi Mistrzów. Zawodnicy Legii mają propozycje z zachodnich klubów, ale Leśnodorski zapowiada, że zgodzi się na odejście któregoś z piłkarzy tylko wtedy, gdy oferta będzie znacznie przewyższać realną wartość. Najwyżej wyceniany jest teraz Michał Żyro, który rundę wiosenną miał tak dobrą, że stał się jednym z liderów drużyny. Według prezesa Legia nie puści go w świat nawet za ?5 milionów euro – a przypomnijmy, że do tej pory najdroższym zawodnikiem sprzedanym z klubu ekstraklasy jest Adrian Mierzejewski, za którego Trabzonspor zapłacił Polonii Warszawa blisko ?6 milionów.

Legia poza Żyrą ma też innych bohaterów. Miroslav Radović strzelił aż 14 goli, był najlepszym zawodnikiem drużyny, Tomasz Jodłowiec ustabilizował formę na wysokim poziomie, Tomasz Brzyski wywalczył miejsce na lewej stronie obrony tak skutecznie, że nikt już nie pamięta o sprzedanym Jakubie Wawrzyniaku. No i Duszan Kuciak zwłaszcza w pierwszej części sezonu był bramkarzem, któremu drużyna zawdzięcza kilka punktów. Świetnym transferem okazał się także kupiony ze słowackiej Żiliny Ondrej Duda. Wydano na niego zaledwie 300 tysięcy euro, za rok może odejść nawet za dziesięć razy więcej.

Ostrożne zakupy

Powiedzieć o mistrzach Polski, że są drużyną kompletną, byłoby jednak dużym nadużyciem. Zupełnie nie sprawdził się Henrik Ojamaa, o którego grę pretensję mieli inni zawodnicy. Radović grał w ataku dlatego, że Berg nie miał żadnego wartościowego napastnika. Sprowadzony Orlando Sa zagrał raptem w dwóch meczach i strzelił jednego gola, Władimir Dwaliszwili powoli rozstaje się z klubem, a Marek Saganowski przez większość sezonu leczył kontuzję. Jego kolejny powrót po groźnym urazie nabrał symbolicznego wymiaru – ulubieniec kibiców ma już 98 goli w ekstraklasie i bardzo chciałby dołączyć do Klubu 100 jeszcze w tych rozgrywkach.

To, że Legia nie ma problemów finansowych, a budżet klubu szacowany jest aż na 110 milionów złotych, wcale nie oznacza, że latem kupowane będą gwiazdy. Droga budowania drużyny się nie zmienia. Nikt już chyba nie odważy się pójść śladem Wisły Kraków ery Roberta Maaskanta, kiedy na Ligę Mistrzów zrobiono zamach, zatrudniając zagranicznych piłkarzy za duże pieniądze. Wisła do Ligi Mistrzów nie weszła, a z problemów finansowych nie wyszła. Do Legii sprowadzani będą młodzi, perspektywiczni piłkarze, których później będzie można z zyskiem sprzedać. Berg ma także w większym stopniu korzystać z wychowanków akademii.

Już po emocjach

– Wygraliśmy ligę na dwie kolejki przed końcem, jednak wcale nie było łatwo. Zmienił się trener, nowy szkoleniowiec nie znał polskich realiów i był w jakimś stopniu niewiadomą. Można jednak powiedzieć, że bardzo dobrze dokończył dzieło Jana Urbana, bo gdy Legia walczyła o mistrzostwo, nie przegrała żadnego z meczów – mówił dyrektor sportowy Legii Michał Żewłakow.

Wczoraj po meczu odkryty autokar z piłkarzami i trenerami Legii poprowadził wielotysięczny pochód kibiców na Stare Miasto. Koniec maja to dla polskiej piłki piękny okres. Wszyscy żyją nadzieją, że tegorocznego mistrza Polski stać będzie na coś więcej niż pokonanie wszystkich w ekstraklasie. Patrząc na grę Legii – specjalnej różnicy w porównaniu z poprzednim sezonem nie widać. Lepsze jutro może gwarantować głównie spokój księgowego w klubie. Gdyby rzeczywiście udało się utrzymać skład i zatrzymać wszystkich najlepszych piłkarzy, a do tego przeprowadzić kilka mądrych transferów do klubu, nie musielibyśmy się wstydzić za występy w Europie.

Z ligą żegnają się Widzew Łódź i Zagłębie Lubin. Zreformowana ekstraklasa miała trzymać w emocjach do ostatniego gwizdka, tymczasem na dwie kolejki przed końcem zapadły już niemal wszystkie rozstrzygnięcia.

35. kolejka

Jagiellonia Białystok – Śląsk Wrocław 0:3 (0:2)

Bramki: D. Stevanović (13), Flavio Paixao (14), Dudu Paraiba (64). ?Żółta kartka: Juanito (Śląsk). Sędziował D. Stefański (Bydgoszcz). Widzów 5006.

Podbeskidzie Bielsko-Biała – Widzew Łódź 3:0 (1:0)

Bramki: D. Kołodziej (22, karny), D. Chmiel (59), K. Chrapek (90). Żółta kartka: D. Kołodziej (Podbeskidzie). Sędziował M. Borski (Warszawa). Widzów 3260.

Cracovia – Korona Kielce 1:1 (1:0)

Bramki: dla Cracovii D. Dąbrowski (37); dla Korony M. Janota (65). Czerwona kartka: P. Malarczyk (90. Korona). Żółte kartki: R. Dejmek, J. Kiełb, P. Malarczyk, V. Jovanović (Korona). Sędziował J. Przybył (Kluczbork). Widzów 6276.

Piast Gliwice – Zagłębie Lubin 2:0 (0:0)

Bramki: R. Jurado (47), C. Horvath (65). Żółta kartka: E. Dżinić (Zagłębie). Sędziował T. Radkiewicz (Łódź). Widzów 5649.

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 2:3 (2:1)

Bramki: dla Wisły S. Stilić (10), W.D. Guerrier (43); dla Górnika M. Zachara (3), A. Danch (67, 86). Sędziował M. Tojo (Japonia). Widzów 5371.

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 0:0

Żółte kartki: M. Możdżeń (Lech); S. Rudol, W. Lisowski, B. Ława (Pogoń). Sędziował T. Kwiatkowski (Warszawa). Widzów 28 116.

Legia Warszawa – Ruch Chorzów 1:2

(0:1)

Bramki: dla Legii M. Radović (75); dla Ruchu F. Starzyński (30, karny), P. Stawarczyk (62). Żółte kartki: I. Vrdoljak, M. Saganowski (Legia); B. Babiarz, M. Szyndrowski, M. Zieńczuk (Ruch). Sędziował S. Marciniak (Płock). Widzów 27 529.

Zawisza Bydgoszcz – Lechia Gdańsk 0:0

Piłka nożna
Reprezentacja Polski. Najbrzydsza drużyna w Europie
Materiał Promocyjny
Berlingo VAN od 69 900 zł netto
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Malta. Sto minut nudów
Piłka nożna
Polska - Malta 2:0. Punkty są, zachwytu brak
Piłka nożna
Holandia rywalem Polski w walce o mundial. Nie kryją zadowolenia
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Hiszpania w półfinale Ligi Narodów, Holandia zagra o mundial z Polską
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście