Cierpliwi czy słabi

Grupa F. Argentyna odniosła dwa zwycięstwa i to wystarczyło do awansu. Ale gra grubo poniżej oczekiwań.

Publikacja: 25.06.2014 02:00

Jeśli ma się w składzie Leo Messiego, to można myśleć o mistrzostwie świata. Tym bardziej że nie jest on w reprezentacji jedyną gwiazdą. Ale gra Argentyny w dwóch meczach nie wygląda tak, jak indywidualne popisy jej piłkarzy w klubach. Ich umiejętności nie sumują się, kiedy ci sami zawodnicy spotykają się w drużynie narodowej.

Pierwszy mecz Argentyna grała z Bośnią i Hercegowiną. Zwyciężyła 2:1, ale to przeciwnik zebrał lepsze noty.

W drugim spotkaniu, z Iranem, było jeszcze gorzej. Argentyńczycy zapewnili sobie zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie, dzięki bramce Messiego. Wcześniej dopuścili do kilku groźnych sytuacji na swoim polu karnym. I mogą mówić o szczęściu, że sędzia z Serbii Milorad Mazić nie odgwizdał rzutu karnego, który należał się Irańczykom za faul.

Samotny Leo

Dobrze, że Argentyna ma Messiego, szkoda, że inni mu nie pomagają. W dwóch meczach Argentyna zdobyła tylko trzy bramki, najmniej ze wszystkich drużyn z pierwszych miejsc, które już wywalczyły awans do fazy pucharowej (tyle samo ma Belgia). Trzeba też pamiętać, że jedna z tych bramek padła po samobójczym strzale bośniackiego obrońcy, a dwie zdobył Messi.

W kadrze na mundial znalazło się aż pięciu napastników, z których widzieliśmy na boisku już czterech. A to nie są przypadkowi gracze, którzy wsiedli do samolotu, bo akurat przechodzili obok. Pierwszy to oczywiście Leo Messi, drugi – Gonzalo Higuain. Trzeci – Sergio Aguero – mistrz Anglii z Manchesterem City. Czwarty – Rodrigo Palacio z Interu Mediolan. Wszyscy grali już na mistrzostwach w RPA, co daje im przewagę nad wieloma konkurentami.

Piłkarzy z tego rodzaju doświadczeniem jest w kadrze Argentyny dziesięciu, a więc niemal połowa. Piąty napastnik to Ezequiel Lavezzi, mistrz Francji w barwach Paris Saint Germain, w ataku tej drużyny partner Zlatana Ibrahimovicia i Urugwajczyka Edinsona Cavaniego.

Gdyby brać pod uwagę wyłącznie nazwiska graczy i nazwy klubów, w których występują, to Argentyna byłaby jednym z głównych kandydatów do mistrzostwa świata. Ale kiedy przychodzi co do czego, i tak o zwycięstwach decydują bramki Messiego, który zresztą też nie jest tak widoczny, jak w Barcelonie.

Trener Argentyny Alejandro Sabella jest spokojnym, blisko 60-letnim człowiekiem, mającym za sobą grę w River Plate, Estudiantes i Sheffield United. Ale jego doświadczenia trenerskie w Estudiantes La Plata (zdobył z nim Copa Libertadores) są niewielkie. Wprawdzie pracuje od kilkudziesięciu lat, jednak przyzwyczaił się do roli asystenta. Stworzył znaną w świecie parę z byłym mistrzem świata Danielem Passarellą. Wszędzie, gdzie proponowano mu pracę, zabierał ze sobą Sabellę. Tak było w Parmie, meksykańskim Monterrey, Corinthians Sao Paulo, reprezentacjach Argentyny i Urugwaju.

Jednak Passarella był znacznie słabszym trenerem niż piłkarzem i Sabella uczył się częściej na jego błędach niż sukcesach. Pierwszą decyzją po objęciu funkcji trenera reprezentacji w roku 2011 było powierzenie opaski kapitańskiej Leo Messiemu. O pomysłach na grę jakoś nie słychać, poza tym, że trener nie zabrał do Brazylii Carlosa Teveza i pomocnika PSG Javiera Pastore.

– Mamy najlepszych piłkarzy na świecie, ale reprezentacja nie znalazła jeszcze swojego stylu gry – powiedział Cesar Luis Menotti, który w roku 1978 zdobył z Argentyną tytuł mistrza świata.

– Widzę tutaj Argentynę, która nie obrała jeszcze właściwego kursu – stwierdził po dwóch meczach Diego Maradona.

Kiedy Menotti prowadził reprezentację, mundial odbywał się na argentyńskich stadionach, trener miał kilku wspaniałych graczy: Passarellę, Osvaldo Ardilesa, Mario Kempesa, a wszystko wskazuje na to, że turniej nie był całkiem uczciwy.

Walnąć pięścią w stół

Sześć lat później w Meksyku Argentyna miała Diego Maradonę. Nigdy jeden zawodnik nie miał aż takiego wpływu na zdobycie Pucharu Świata (może poza Garrinchą w roku 1962). Zresztą Maradona mógł liczyć na znakomitych partnerów, a trener Carlos Bilardo miał posłuch w drużynie.

Teraz jest inaczej. Messi, który jest kolejnym „następcą Maradony", robi wprawdzie co do niego należy, ale chyba w stopniu mniejszym, niż oczekiwano. Na wsparcie kolegów nie może liczyć, a Sabella nie wygląda na człowieka, który za chwilę walnie pięścią w stół, aby swoich gwiazdorów obudzić.

Ale są i inne opinie. Na takich turniejach jak mundial wrażenie zrobione w pierwszym meczu nie ma znaczenia. Trzeba rozłożyć siły, aby najlepiej wypaść w ostatnim, który będzie zarazem finałem. Może Argentyńczycy wiedzą, co robią, choć na razie niewiele na to wskazuje.

Jeśli ma się w składzie Leo Messiego, to można myśleć o mistrzostwie świata. Tym bardziej że nie jest on w reprezentacji jedyną gwiazdą. Ale gra Argentyny w dwóch meczach nie wygląda tak, jak indywidualne popisy jej piłkarzy w klubach. Ich umiejętności nie sumują się, kiedy ci sami zawodnicy spotykają się w drużynie narodowej.

Pierwszy mecz Argentyna grała z Bośnią i Hercegowiną. Zwyciężyła 2:1, ale to przeciwnik zebrał lepsze noty.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Nowy bohater Barcelony. Jak Ferran Torres stał się “Ferrandowskim”?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Polska to łatwiejszy rywal? Hiszpania i Holandią stoją przed dylematem
Piłka nożna
Jakub Kiwior na huśtawce. Czy pozostanie w Arsenalu?
Piłka nożna
Koniec z Viaplay. Premier League będzie miała nowego nadawcę
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Eliminacje mistrzostw świata. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski?