To czwarty mundial Algierczyków, ale jeszcze nigdy nie byli tak blisko drugiej rundy. Nawet w 1982 roku, gdy wygrali w grupie dwa mecze, ale awans odebrali im Niemcy i Austriacy, umawiając się na korzystny dla obu drużyn wynik (1:0).
Od tamtej pory Algieria wygrała na mistrzostwach świata tylko raz – w niedzielę 4:2 z Koreą Południową. Była też bliska sprawienia sensacji w pierwszym spotkaniu z Belgią (1:2). Prowadziła, ale zabrakło jej sił, by zwyciężyć. Teraz los ma w swoich rękach. Jeśli pokona Rosję, zagra w 1/8 finału. Miejsce w fazie pucharowej może dać jej też remis, pod warunkiem że pewna awansu Belgia nie przegra wysoko z Koreańczykami.
Krytykowanemu przez rosyjskie media za decyzje personalne trenerowi Fabio Capello Algieria nie kojarzy się dobrze. Cztery lata temu w RPA prowadzona przez niego Anglia nie potrafiła strzelić rywalom bramki. W Brazylii Rosjanie zdobyli tylko jednego gola, w meczu z Koreą (1:1) trafił Aleksander Kierżakow, mimo że Capello przez większość czasu najlepszego strzelca reprezentacji trzyma na ławce. Tak jak utalentowanego Ałana Dżagojewa. Może dziś wreszcie na nich postawi.
Capello ma okazję udowodnić, że zasługuje na 6,5 mln funtów rocznej pensji (najlepiej opłacany selekcjoner). Jak na człowieka, który na dwóch mundialach odniósł dotychczas jedno zwycięstwo (Anglia – Słowenia 1:0 w RPA), zarabia całkiem sporo.
Trener Belgów Marc Wilmots nie ukrywa, że pozwoli dzisiaj odpocząć kilku swoim zawodnikom. Zostawić na ławce może m.in. Aksela Witsela i Toby'ego Alderweirelda, którzy mają już po jednej żółtej kartce, oraz walczącego z urazem Vincenta Kompany'ego. – Skupiamy się już na drugiej rundzie turnieju – tłumaczy. Niemców się nie obawia. – Co za różnica, czy zmierzymy się z nimi w 1/8 finału czy później?