Reklama
Rozwiń

11 metrów do chwały

Rzuty karne. Z bramkarzy czynią bohaterów, dla piłkarzy bywają koszmarem.

Publikacja: 04.07.2014 02:00

Roberto Baggio nie wykorzystał decydującego rzutu karnego w finale z Brazylią w 1994 roku. „To najgo

Roberto Baggio nie wykorzystał decydującego rzutu karnego w finale z Brazylią w 1994 roku. „To najgorszy moment mojej kariery. Wciąż o nim śnię” – napisał w swojej autobiografii.

Foto: AFP

– Moment przed oddaniem strzału to były wieki. Czułem, jakbym pokonywał dystans 5 kilometrów. Postarzałem się o kilka lat – opowiadał Neymar po zwycięstwie nad Chile w 1/8 finału. Brazylia wygrała w serii jedenastek 3:2, a trafienie gwiazdora Barcelony przesądziło o losach meczu.

Gdyby spudłował, a gospodarze odpadli z mundialu, musiałby z tą myślą żyć do końca kariery. Tak jak Roberto Baggio, który 20 lat temu w finale mistrzostw w USA posłał piłkę z 11 metrów nad poprzeczką, dając tytuł Brazylii. Włoch był wówczas liderem reprezentacji i jednym z najzdolniejszych zawodników swojego pokolenia. Na turniej jechał już jako czołowy piłkarz świata, zdobył w USA pięć goli i został wybrany do najlepszej jedenastki, ale w półfinale doznał kontuzji, która nie pozostała bez wpływu na jego dyspozycję.

– Wiedziałem, na co się decyduję, nie zabrakło mi koncentracji. Ale byłem tak zmęczony, że kopnąłem za mocno – wspominał Baggio. I choć karnych nie wykorzystali również dwaj jego koledzy z zespołu (Franco Baresi, Daniele Massaro), to on stał się synonimem klęski Italii. „Wciąż o tym śnię. Gdybym mógł wymazać jakiś moment z mojej kariery, to byłby właśnie ten" – nie ukrywał włoski napastnik w swojej autobiografii.

Skuteczni jak Niemcy

Rzuty karne na mistrzostwach świata wprowadzono w 1978 roku, ale pierwszy raz do rozstrzygnięcia potrzebne były cztery lata później w Hiszpanii, kiedy w półfinale RFN zremisowała z Francją 3:3. Niemcy brali w nich do tej pory udział czterokrotnie (jeszcze w 1986, 1990, 2006 roku) i zawsze wychodzili z rywalizacji zwycięsko (na 18 prób pomylił się tylko Uli Stielike – 1982). To po przegranym przez Anglików półfinale mundialu 1990 padły słynne słowa Gary'ego Linekera: „Futbol to prosta gra, w której 22 mężczyzn biega przez 90 minut za piłką, a na końcu i tak wygrywają Niemcy".

Dla Anglików karne to prawdziwy koszmar. Trzy próby, trzy porażki: tak złej serii nie ma nikt. „Wszystko, co musisz zrobić, to przejść 50 jardów, ustawić piłkę i strzelić" – pisał w swojej książce Stuart Pearce. Ale i on w decydującej chwili zawiódł. Drugą jedenastkę w 1990 roku zmarnował Chris Waddle. W kolejnych turniejach pudłowali Paul Ince, David Batty (1/8 finału z Argentyną, 1998) oraz Frank Lampard, Steven Gerrard i Jamie Carragher (ćwierćfinał z Portugalią, 2006). Przed mundialem w Brazylii angielska federacja zatrudniła nawet psychologa, który z piłkarzy Liverpoolu zrobił zwycięzców. Doktor Steve Peters to współtwórca sukcesów brytyjskich kolarzy, ale okazji do sprawdzenia jego skuteczności nie było. Anglia nie wyszła nawet z grupy.

Stuart Pearce, obrońca reprezentacji Anglii: - Wszystko, co musisz zrobić, to przejść 50 jardów, ustawić piłkę i strzelić.

Włochów też długo zjadał stres. Odpadli po karnych w 1990 roku przed własną publicznością (półfinał z Argentyną), potem był ten pechowy dla Baggio finał w USA (1994) i  przegrany ćwierćfinał z Francją (1998). Aż w końcu przełamali klątwę w 2006 roku, w finale z Francją w Berlinie.

– Nie mogę w to uwierzyć – biegał i krzyczał obrońca Fabio Grosso, szczęśliwy wykonawca decydującej jedenastki. To drugi i ostatni dotąd przypadek, gdy mistrza świata wyłoniły karne. Dla Włochów okazały się zbawieniem, bo byli słabsi od Francuzów, ale po czerwonej kartce dla Zinedine Zidane'a, za uderzenie z byka Marco Materazziego, odzyskali wiarę.

Dla dzieci i dla kraju

Zbawieniem były także dla Kostaryki w niedzielnym meczu 1/8 finału z Grecją. Grająca w dziesięciu i słabnąca z każdą minutą rewelacja brazylijskiego mundialu dotrwała do końca dogrywki, a Keylor Navas obronił strzał Theofanisa Gekasa z 11 metrów. – Myślałem wtedy o swoich dzieciach. Chciałem, by mogły kiedyś powiedzieć, że ich ojciec dokonał czegoś ważnego dla kraju – tłumaczył bramkarz Levante, a wkrótce być może Realu Madryt.

Dla bramkarzy nie ma lepszej sceny, by pokazać swoje umiejętności. W Korei (mundial 2002) zastępujący kontuzjowanego Santiago Canizaresa Iker Casillas w meczu 1/8 finału z Irlandią obronił w sumie trzy jedenastki (jedną w regulaminowym czasie) i choć w następnej rundzie w spotkaniu z gospodarzami żadnego strzału nie zatrzymał, miejsca w bramce reprezentacji Hiszpanii już nie oddał.

W ćwierćfinale mundialu w Brazylii są tylko dwie drużyny, które nigdy nie zwyciężyły w karnych. Kolumbia, bo nigdy nie musiała ich wykonywać, oraz Holandia, która w 1998 roku przegrała półfinał z Canarinhos po tym, jak nie trafili Phillip Cocu i Ronald de Boer.

Mylili się nie tacy jak oni. Presji nie wytrzymywali Michel Platini (ćwierćfinał 1986 z Brazylią) i Diego Maradona (ćwierćfinał 1990 z Jugosławią), ale mogli o tym zapomnieć. Francja i Argentyna awansowały, pomocną dłoń wyciągnęli rywale.

Piłka nożna
Cezary Kulesza będzie dalej rządził polską piłką, ale traci zaufanych ludzi. Selekcjoner do połowy lipca
Piłka nożna
Cezary Kulesza pozostanie prezesem PZPN. Delegaci wybrali jedynego kandydata
Piłka nożna
Prywatny odrzutowiec i kilkunastoosobowa służba. Jak Cristiano Ronaldo stał się multimiliarderem
Piłka nożna
Futsalowy węzeł gordyjski. UEFA rozcina go Słowenią
Piłka nożna
Klubowe mistrzostwa świata. Rusza faza pucharowa, Leo Messi kontra PSG
Piłka nożna
Paul Pogba wraca po dyskwalifikacji za doping. Zagra w jednej drużynie z Polakiem