Taka głośna cisza

Brazylia - Niemcy 1:7 | To był najgorszy mecz w historii brazylijskiego futbolu. Gospodarze mundialu upokorzeni, Niemcy w finale

Publikacja: 08.07.2014 23:06

Taka głośna cisza

Foto: AFP

Michał Kołodziejczyk z Sao Paulo

Koszulka Neymara trzymana w rękach przez Julio Cesara i kapitana reprezentacji Davida Luiza, hymn odśpiewany a capella przez piłkarzy i kibiców, wielkie oczekiwania, a potem cisza. Cisza, zapewne porównywalna z tą z 1950 roku, kiedy Brazylijczycy przegrali mecz o złoto na Maracanie w Rio de Janeiro. O tamtej ciszy mówią kolejne pokolenia, mecz nazwano "Maracanazo", to co wydarzyło się we wtorek wpisuje się w tragiczny obraz startów Brazylii na mundialach organizowanych we własnym kraju. Nie wiadomo czy spotkanie z Niemcami zostanie nazwane "Mineirazo" od nazwy stadionu w Belo Horizonte, ale upokorzenie gospodarzy było chyba większe niż 64 lata temu.

Zobacz zdjęcia z meczu

To nie był finał, ale półfinał, na własnym stadionie, a Brazylijczycy u siebie w kraju nie przegrali meczu o punkty od czterdziestu lat. Nie było Neymara, któremu w meczu z Kolumbią połamano kręgi, nie było zawieszonego za kartki Thiago Silvy, ale nadzieje były wielkie. Niemcy nie wydawali się rozpędzoną maszyną do strzelania goli, do tego etapu turnieju raczej się doczołgali, potrzebowali dogrywki w meczu z Algierią, Francji potrafili strzelić tylko jednego gola. No i jeszcze brazylijski trener Luis Felipe Scolari, który 12 lat temu zdobył ze swoją drużyną mistrzostwo świata wygrywając 2:0 w Jokohamie właśnie z Niemcami.

Internauci drwią z reprezentacji Brazylii

Przed meczem były petardy i fajerwerki, we wszystkich samochodach klaksony wydawały się być włączone na stałe, cała Brazylia czekała na to, aż jej chłopcy spełnią marzenia całego narodu. Po jedenastu minutach zaczęła się cisza. Następny kwadrans przejdzie do historii futbolu. Brazylijczycy przed mundialem zapowiadali, że jeśli zdobędą mistrzostwo świata zadedykują je Moacirowi Barbosie – bramkarzowi, który w 1950 roku popełnił błąd i całe życie spędził w upokorzeniu. Brazylijczycy nie mają mu czego dedykować, sami zhańbili się dużo bardziej, teraz oni będą mieli problem.

Zobacz reakcje brazylijskich kibiców

Kiedy Thomas Mueller strzelił gola na 1:0 dla Niemców nic nie zapowiadało katastrofy. W obronie gospodarzy Thiago Silvę zastępował Dante, piłkarz Bayernu Monachium, który ponoć o Niemcach miał wiedzieć wszystko poza tym, co zrobi w polu karnym Mueller, bo tego nie wie nikt. Ale Mueller w Belo Horizonte tylko rozpoczął zabawę, zakręcił karuzelą, może myślał, że wystarczy. Jego koledzy mieli jednak inne zdanie, zrobili przeciwnikom prawdziwy karnawał, zatańczyli sambę z mistrzami i pokazali, że teraz lepiej tańczy się w Europie.

Szał radości w Niemczech. Pogoda nie straszna kibicom

Do teraz Luiz Gustavo i Paulinho biegają po boisku w Belo Horizonte i szukają Toniego Kroosa. Mieli go pilnować, mieli zatrzymać. Piłkarz, który ma przenieść się w nowym sezonie do Realu Madryt robił jednak, co chciał. W 23 minucie drugiego gola dla Niemców strzelił Miroslav Klose. Zawodnik urodzony w Opolu stał się tym samym najskuteczniejszym strzelcem w historii wszystkich mundiali, zdobył 16 bramek. Ronaldo, który przed turniejem był samotnym liderem tej klasyfikacji mówił głośno o tym, że nie kibicuje Niemcowi. Klose piętnastego gola dołożył w grupowym meczu z Ghaną, pobił rekord Ronaldo w najlepszym możliwym momencie. W Brazylii, w meczu przeciwko gospodarzom, nic nie robiąc sobie z klątw rzucanych przez byłego piłkarza Barcelony i Realu Madryt.

W 25 i 26 minucie Kroos strzelił dwa razy i dwa razy trafił do bramki Julio Cesara. Komentator brazylijskiej telewizji, który wcześniej mówił o wstydzie, przestawił się na słowo "upokorzenie". Piąta bramka Samiego Khediry w 29 minucie dopełniła dzieło zniszczenia. Niemcy bawili się grą, grali jak Brazylia przed dwudziestoma laty, to było "jogo bonito", a Brazylia grała, jak Niemcy w mrocznych czasach siermiężnego futbolu, opierającego się na dwóch atakach w trakcie meczu. W drugiej połowie jeszcze dwa gole strzelił Andre Schurrle. 7:0 – nie ma co wspominać, że takiego wyniku w półfinale mistrzostw świata nie było nigdy, nie ma co pisać, że Brazylia nigdy w historii nie przegrała tak wysoko nawet meczu towarzyskiego. To oczywiste. W 1920 roku Urugwaj wygrał 6:0 , do wczoraj to był rekord.

Joachim Loew dał zagrać nawet 20-letniemu Julianowi Draxlerowi, sprawdzał i oszczędzał piłkarzy przed finałem. Przy spornych sytuacjach piłkarze powstrzymywali się nawzajem, pilnowali się, by nie dostać żółtej kartki. Niemcy dorośli do roli największego faworyta do złota, Loew i jego piłkarska rewolucja zbiera owoce tam, gdzie powinna – w ojczyźnie pięknej piłki. To Niemcy dali światowemu futbolowi w ostatnich latach najwięcej, przestawili swoją mentalność, liczy się już nie tylko wynik, ale też styl. Zasłużyli na taki triumf w Belo Horizonte. O tym meczu będą mówiły kolejne pokolenia Brazylijczyków. Jeśli chcą wygrać mundial, nie mogą go organizować.

Niemcy jadą do Rio de Janeiro na finał, jadą w koszulkach identycznych z tymi, w jakich gra drużyna Flamengo z tego miasta. Jadą dając sobie strzelić gola w ostatniej minucie w meczu z gospodarzami. Oscar uratował honor Brazylii, a może pozwolili mu ci, którzy liczą na wsparcie kibiców w trakcie finału.

Brazylia - Niemcy 1:7

Bramki

: 0:1 Thomas Mueller (11), 0:2 Miroslav Klose (23), 0:3 Toni Kroos (24), 0:4 Toni Kroos (26), 0:5 Sami Khedira (29), 0:6 Andre Schuerrle (69), 0:7 Andre Schuerrle (79), 1:7 Oscar (90)

Żółta kartka

- Brazylia: Dante.

Sędzia

: Marco Rodriguez (Meksyk).

Widzów

: 58 141.

Brazylia

: 12-Julio Cesar - 6-Marcelo, 23-Maicon, 13-Dante, 4-David Luiz, 17-Luiz Gustavo - 5-Fernandinho, 20-Bernard, 11-Oscar, 7-Hulk - 9-Fred.

Niemcy

: 1-Manuel Neuer - 16-Philipp Lahm, 20-Jerome Boateng, 5-Mats Hummels, 4-Benedikt Hoewedes - 7-Bastian Schweinsteiger, 6-Sami Khedira, 18-Toni Kroos, 8-Mesut Oezil - 13-Thomas Mueller, 11-Miroslav Klose.

Sędzia

: Marco Rodriguez (Meksyk)

Mueller 0:1

Klose 0:2

Kroos 0:3

Khedira 0:4

Khedira 0:5

0:6 Schuerrle

0:7 Schuerrle

1:7 Oscar

Michał Kołodziejczyk z Sao Paulo

Koszulka Neymara trzymana w rękach przez Julio Cesara i kapitana reprezentacji Davida Luiza, hymn odśpiewany a capella przez piłkarzy i kibiców, wielkie oczekiwania, a potem cisza. Cisza, zapewne porównywalna z tą z 1950 roku, kiedy Brazylijczycy przegrali mecz o złoto na Maracanie w Rio de Janeiro. O tamtej ciszy mówią kolejne pokolenia, mecz nazwano "Maracanazo", to co wydarzyło się we wtorek wpisuje się w tragiczny obraz startów Brazylii na mundialach organizowanych we własnym kraju. Nie wiadomo czy spotkanie z Niemcami zostanie nazwane "Mineirazo" od nazwy stadionu w Belo Horizonte, ale upokorzenie gospodarzy było chyba większe niż 64 lata temu.

Pozostało 89% artykułu
Piłka nożna
Loteria wizowa. Z kim zagra Polska o mundial w 2026 roku?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Guardiola szuka leku na kryzys Manchesteru City
Piłka nożna
Co czeka Jagiellonię i Legię w Lidze Konferencji? Tabela po 5. kolejce
Piłka nożna
Koniec wspaniałej passy Legii w Lidze Konferencji. Co z awansem do 1/8 finału?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie