Śmierć legendy Realu Madryt

Odszedł Argentyńczyk Alfredo di Stefano, legendarny zawodnik Realu Madryt. Miał 88 lat.

Publikacja: 09.07.2014 02:00

Na stadionie Santiago Bernabeu w Madrycie, w klubowym muzeum Realu poświęcona mu jest jedna sala. Żaden inny piłkarz tego klubu, a grały w nim przez 112 lat największe gwiazdy, nie został wyróżniony w taki sposób. Di Stefano był najlepszym z najlepszych.

Zdobył pięć Pucharów Mistrzów, dwie „Złote Piłki" „France Football" przyznawane najlepszym graczom Europy, tytuły mistrzowskie z Realem, koronę króla strzelców ligi hiszpańskiej (pięć razy!), wystąpił w trzech reprezentacjach: Argentyny, Kolumbii i Hiszpanii.

Był kimś wyjątkowym. Tyle że grał w czasach, w których telewizja dopiero zaczęła na stadionach instalować swoje kamery. Widzieli go kibice najpierw w Argentynie, potem Kolumbii, wreszcie Hiszpanii. Ale tylko ci, którzy kupili bilet na mecz. Reszta świata w drugiej połowie lat 50. znała Real tylko ze słyszenia.

Prezes klubu Santiago Bernabeu budował drużynę z rozmachem, nieznanym dotychczas w żadnym innym kraju. Sprowadzał do Madrytu nie tylko najlepszych piłkarzy hiszpańskich, ale i południowoamerykańskich. W roku 1953 zagiął parol na Argentyńczyka Alfredo di Stefano, który miał wtedy 27 lat i za sobą grę w legendarnym klubie River Plate z Buenos Aires, Huracanie i Millonarios Bogota. Spotkał się tam ze swoimi partnerami z River Plate – Adolfo Pedernerą i Nestorem Rossim. Grali w niebieskich koszulkach, więc nazywano ich Ballet Azul.

Rarytas z telewizji

Usłyszał o nich Bernabeu i osobiście wybrał się do Bogoty, żeby zobaczyć di Stefano. Podobno podpisał z nim kontrakt podczas kolacji, na serwetce. Nie było tam żadnych punktów tylko formułka „zgadzam się na grę w Realu Madryt" i podpisy. Pewnie to legenda, taka sama jak i to, że w tym samym czasie o di Stefano zabiegała Barcelona, której piłkarz też coś obiecał.

Jakkolwiek było, di Stefano włożył białą koszulkę Realu. W sezonie 1955/56 klub wygrał pierwszy turniej o Puchar Mistrzów. Miał wtedy dziewięciu Hiszpanów i dwóch argentyńskich napastników: di Stefano i Hectora Riala. Rok później doszedł Francuz Raymond Kopa, po nim urugwajski obrońca Emilio Santamaria, wreszcie Węgier Ferenc Puskas. Z nim di Stefano stworzył jedną z najlepszych par w historii futbolu.

Kiedy w piątym z kolei zwycięskim finale Pucharu Mistrzów Real wygrywał na stadionie Hampden Park w Glasgow (rok 1960, ponad 127 tysięcy widzów, wciąż aktualny rekord rozgrywek) z Eintrachtem Frankfurt 7:3 Puskas strzelił cztery bramki, a di Stefano trzy. To po tym finale młody Bobby Charlton powiedział o Realu: „Oni byli jak czarodzieje albo ludzie z innej planety. Nie wiedziałem, że tak można grać".

Kiedy zobaczyliśmy ich pierwszy raz na własne oczy, to już nie był ten sam Real. W roku 1962 Telewizja Polska (i większość europejskich) pierwszy raz transmitowała finał rozgrywek o Puchar Mistrzów. Grały Real i Benfica Lizbona. Do przerwy prowadził Real 3:2 po trzech bramkach Ferenca Puskasa. Jedna z nich padła po prostopadłym, fenomenalnym podaniu di Stefano. Dzięki niemu Węgier biegł sam na bramkę niemal od linii środkowej i zdobył gola.

W drugiej połowie górą byli Portugalczycy z 20-letnim Eusebio. Di Stefano był jego idolem. – Mimo że wygrałem – opowiadał w rozmowie z „Rz" – na drżących nogach podszedłem do starszego o 16 lat di Stefano z prośbą o jego koszulkę. I chociaż potem wymieniałem koszulki z najlepszymi piłkarzami świata, ta Alfredo z meczu z Realem pozostaje najcenniejsza.

Di Stefano grał niemal przez całą karierę z numerem 9. Był klasycznym środkowym napastnikiem lub rozgrywającym, poruszającym się za linią napadu. Dla Realu zdobył 216 goli w 282 meczach.

Był ważniejszy od kolejnych trenerów. To on akceptował nowych zawodników lub ich skreślał, to on miał wpływ na ustalanie składu i taktyki. Zwyciężali przez kilka lat, więc nikt się nie stawiał.

Widok na plażę

Ironia losu – jeden z najgenialniejszych piłkarzy nie wystąpił na mistrzostwach świata. Pojechał na mundial do Chile (1962), ale na treningu doznał kontuzji i nie zagrał nawet minuty. Mając 40 lat, zakończył karierę w Espanyolu Barcelona. Przez następne ćwierć wieku pracował jako trener i to w najlepszych klubach, z Realem, Valencją, Boca Juniors, River Plate i Sportingiem Lizbona włącznie. Ale historii już nie tworzył.

Od 60 lat, niemal bez przerwy jest sztandarem Realu. Został też jednym z dwóch jego prezydentów honorowych (drugim jest ekskról Hiszpanii Juan Carlos). To di Stefano wręczał koszulki nowym zawodnikom Realu (w tym Jerzemu Dudkowi). Ośrodek treningowy Realu Valdebabas i mały stadion tam położony noszą jego imię. Jest tam też jego pomnik.

W Polsce Alfredo di Stefano był w roku 1959. Grał na Stadionie Śląskim w reprezentacji Hiszpanii, która pokonała Polskę 4:2. Strzelił wtedy dwie bramki. Kiedy w roku 2004 z Realem w Madrycie grała Wisła Kraków, di Stefano wziął udział w uroczystej kolacji na cześć Polaków. Były tam też wtedy inne gwiazdy – Amaro Amancio i Emilio Butragueno.

Kiedy w roku 2006 zmarł Ferenc Puskas, di Stefano był chory i nie mógł przyjechać na pogrzeb do Budapesztu. Zatelefonował tylko do żony Puskasa z kondolencjami i sprawił, aby mogła bez ograniczeń korzystać z willi Realu nad morzem.

Michał Listkiewicz opowiadał o obiedzie w restauracji na plaży w Maladze, na jaki zaproszono go po jakimś meczu. Usiadł na krześle, które okazało się stałym miejscem honorowego gościa, jakim był wówczas sędziwy di Stefano.

Poproszono Listkiewicza, żeby usiadł obok i wtedy zrozumiał dlaczego. Di Stefano miał piękny widok na przechodzące pod oknami dziewczyny w kostiumach kąpielowych. Pozdrowił więc Polaka ręką i puścił do niego oko.

Piłka nożna
Bezwzględna Barcelona. Niespodziewany bohater meczu w Dortmundzie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Arabia Saudyjska organizatorem mundialu. Kosztowna zabawa na pustyni
Piłka nożna
Borussia Dortmund - Barcelona. Robert Lewandowski przyjeżdża do Łukasza Piszczka
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją