Półfinał Holandia - Argentyna

Holandia : Argentyna. Louis van Gaal zmierzy się z geniuszem Leo Messiego.

Publikacja: 09.07.2014 02:00

Michał Kołodziejczyk ?z Sao Paulo

Rok 1978, ostatnia minuta finału mistrzostw świata w Buenos Aires. Argentyna rządzona przez wojskową juntę grała z Holandią, remisowała 1:1. Rob Rensenbrink znalazł się w wymarzonej sytuacji, ale trafił w słupek.

W dogrywce Argentyna zdobyła dwie bramki i wygrała. Ludzie cieszyli się na ulicach, mimo że wielu ich rodaków w trakcie mundialu tajemniczo zniknęło. Junta chciała mistrzostw i je dostała, a Holandia przegrała w finale drugi raz z rzędu.

To jedyna z wielkich reprezentacji, która jeszcze nigdy nie zdobyła złota. Poza Argentyną przegrała jeszcze z Niemcami cztery lata wcześniej i z Hiszpanią w RPA w 2010 r., kiedy w przedostatniej minucie dogrywki gola strzelił Andres Iniesta.

Ulubiony sos

Historia startów Holandii na mistrzostwach świata to historia bólu, wymienić jej pięć wielkich meczów na mundialach nie stanowi żadnego problemu, ale zawsze w najważniejszym momencie Holendrzy okazywali się słabsi od przeciwników.

Być może, by świecić kolorem złota, Holendrzy potrzebowali kogoś takiego jak Louis van Gaal. Skonfliktowany z całym światem, uważający się za jego pępek trener w każdym z dotychczasowych spotkań pokazywał, że meczów nie wygrywają tylko piłkarze, ale może im pomóc zadufany i pewny siebie facet w krawacie przy ławce rezerwowych.

Holandia przegrywała 0:1 z Hiszpanią, by rozbić ją 5:1. To była manifestacja ofensywnej piłki, piłkarze van Gaala mieli jeszcze kilka innych doskonałych okazji, by podwyższyć prowadzenie. Jego drużyna wygrała także po dreszczowcu 3:2 z Australią i pewnie wypunktowała Chile 2:0.

W fazie pucharowej to już była jazda bez trzymanki, Holendrzy jeszcze dwie minuty przed końcem meczu przegrywali z Meksykiem 0:1, by wygrać 2:1 bez konieczności dogrywek. A ćwierćfinałowy mecz z Kostaryką przejdzie do historii futbolu.

Bramkarz Jasper Cillessen schodził w 120. minucie wściekły na cały świat, rzucał bidonami, nie podał dłoni żadnemu ze swoich kolegów. Nie wiedział, że van Gaal miał plan, musiał później przepraszać. Holenderski trener szykował się do rzutów karnych, a że Holendrzy są mistrzami świata w analizie, pamiętał, że Cillessen przez ostatnich pięć lat nie obronił żadnego rzutu karnego.

Na jego miejsce wprowadził Tima Krula z Newcastle United, który na tym mundialu nie zagrał wcześniej ani minuty. Krul obronił dwa rzuty karne i w ten sposób Holandia znalazła się w półfinale. Bramkarz przed strzałami Kostarykańczyków podchodził do każdego z nich i mówił tylko, że wie, w który róg będą uderzać. Nie można go za to ukarać, wygrał wojnę w głowie, miał mocniejszą psychikę.

Van Gaal jest w sosie, który lubi najbardziej. Cały świat mówi o jego geniuszu, nikt nie wspomina o Arjenie Robbenie czy Robinie van Persiem, to trener w tej drużynie jest najważniejszy. Ale van Gaal przywiózł do Brazylii swoją drużynę, wymyślił ją sam, poskładał z kawałków.

Złożona głównie z zawodników Feyenoordu Rotterdam obrona popełnia dużo błędów, Dirk Kuyt przekwalifikowany na zupełnie inną pozycję jest jak zapalnik, który może doprowadzić do katastrofy, ale to van Gaal firmuje wszystko swoim nazwiskiem. Ta drużyna ze średnią wieku około 25 lat jest jedną z najmłodszych na mundialu. Dość przypomnieć, że na Euro 2012 Holandia naszpikowana gwiazdami nie wyszła z grupy.

Na walizkach

– W Brazylii staliśmy się drużyną, z grą w piłkę jest trochę gorzej, ale to już zadanie dla kolejnego selekcjonera – stwierdził ostatnio Johan Cruyff, oczywiście skonfliktowany z van Gaalem od dawna.

Van Gaal po turnieju przejmie Manchester United, nawet teraz ogłaszane są kolejne transfery do angielskiego klubu, które musiały być uzgadniane z holenderskim trenerem. Ten turniej jest dla niego okazją do ładnego pożegnania z kadrą.

Holandia mieszkała w ekskluzywnym hotelu w Rio. Teraz przyjechała do Sao Paulo, ale z walizkami, bo Caesar Park został wynajęty gościom FIFA na czas finału mistrzostw świata. Taki sam problem miał Bert van Marwijk przed czterema laty w Johannesburgu. Tak jakby holenderska federacja nie wierzyła w sukces swoich piłkarzy.

O ile w holenderskiej kadrze wszystko zależy od van Gaala, o tyle w argentyńskiej rządzi Leo Messi. Trener Alejandro Sabella ma za zadanie utrzymać dobrą atmosferę w drużynie i niczego nie zepsuć.

Jeszcze kiedy grał w piłkę, mówiono na niego „Pachorra", czyli leniwiec. Jest uzależniony od swoich gwiazd i kiedy raz, w meczu z Bośnią i Hercegowiną, postanowił zmienić taktykę z 4-3-3 na 5-3-2, jego piłkarze zupełnie tego nie zrozumieli. Sabella po 45 minutach zorientował się, że coś jest nie tak, kazał swoim piłkarzom grać jak wcześniej i Argentyna wygrała 2:1.

Messi po meczu nie bał się skrytykować trenera za eksperymenty. Oczywiście nie dostał po głowie.

Argentyna ma grać w ustawieniu, które lubi Leo, i basta. Ten zawodnik wniósł reprezentację na swoich plecach do najlepszej czwórki i ma prawo wymagać. Jest inny niż Diego Maradona, z którym porównują go od dziecka, stać go na coś więcej niż jeden przebłysk w trakcie meczu, haruje dla drużyny przez 90 minut. Albo 120.

W 1/8 finału ze Szwajcarią właśnie pod koniec dogrywki podał piłkę do Angela di Marii, który zdobył zwycięskiego gola. Di Marii w półfinale zabraknie, bo leczy kontuzję. Do gry wraca natomiast Sergio Aguero.

Argentyńska taktyka jest prosta i jeśli van Gaal dobrze odrobił pracę domową, a można zakładać, że tak się stało, podania do Messiego i liczenie na jego geniusz mogą się okazać niewystarczające. Pierwszy triumf drużyny z Europy w Ameryce Południowej byłby czymś wyjątkowym. Oczywiście Holendrzy mogą wygrać z Argentyną i przegrać w finale. Tak jak lubią.

Michał Kołodziejczyk ?z Sao Paulo

Rok 1978, ostatnia minuta finału mistrzostw świata w Buenos Aires. Argentyna rządzona przez wojskową juntę grała z Holandią, remisowała 1:1. Rob Rensenbrink znalazł się w wymarzonej sytuacji, ale trafił w słupek.

Pozostało 96% artykułu
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Co warto obejrzeć w czwartej kolejce?
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Koreanki z Północy znów mistrzyniami świata. Wódz patrzy z dumą na boisko
Piłka nożna
Omar Marmoush. Egipcjanin, który rzucił wyzwanie Harry'emu Kane'owi
Piłka nożna
Derby dla Barcelony. Trzy gole w pół godziny, a później emocje opadły
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Piłka nożna
Kto chce grać z Rosjanami w piłkę?