Jeśli wygrywa się 7:1 w półfinale mistrzostw świata z Brazylią na jej stadionie, trudno nie popaść w samozachwyt. Ten mecz przeszedł do historii, będzie wspominany przez kolejne dekady. Trudno się spodziewać, by Niemcy w najbliższym czasie zagrali jeszcze lepiej albo żeby Brazylia została równie upokorzona.
Niemcy płyną na wysokiej fali. Po krytyce za mecz z Algierią, kiedy do zwycięstwa potrzebowali dogrywki, czy za nudne spotkanie z Francją w ćwierćfinale stali się bohaterami mediów i kibiców. To Niemcy i Hiszpania w ostatnich latach grali najpiękniej na świecie, ale w Brazylii poza efektownym zwycięstwem nad Portugalią (4:0) piłkarze Joachima Loewa pozwolili, by najlepszym zawodnikiem drużyny ogłoszono bramkarza Manuela Neuera. Piłkarze niby nie przejmowali się krytyką, mówili, że gdyby byli reprezentacją Włoch, to wszyscy zachwycaliby się ich skutecznością, jednak dopiero triumf nad Brazylią pozwolił im uwierzyć w to, że po 24 latach znowu mogą wywalczyć mistrzostwo świata.
– W półfinale udało nam się zaskoczyć przeciwnika. Rywale byli w szoku po naszych golach i nie mogli wrócić do normalnego rytmu. Oczywiście, że nie spodziewałem się aż tak wysokiego zwycięstwa, jednak wiedziałem, że jesteśmy lepsi. Przed finałem przyda nam się jednak trochę pokory, od środy nie myślimy już o Brazylii, do wypełniania planu brakuje nam jeszcze jednego zwycięstwa – mówił Loew.
Litościwi Niemcy
Półfinał wyglądał jak trening. Mats Hummels przyznał, że podczas przerwy wspólnie z kolegami postanowili nie upokarzać przeciwników. Tak samo było podczas finału Euro 2012 w Kijowie, kiedy przy prowadzeniu Hiszpanii z Włochami 4:0 kapitan Iker Casillas krzyczał do swoich kolegów, by mieli szacunek dla rywala i nie strzelali już więcej goli. Litość po niemiecku jest trochę brutalniejsza, bo przecież po przerwie Andre Schuerrle dołożył jeszcze dwa gole. W Niemczech podobno mało kto je widział, bo przy stanie 5:0 ludzie wyszli na ulice świętować.
– Współczuję trenerowi Scolariemu i brazylijskim piłkarzom, bo wiem, co przeżywają. Kiedy organizowaliśmy mundial w 2006 roku, przegraliśmy z Włochami, tracąc dwa gole pod koniec dogrywki. Teraz nie możemy sobie pozwolić na utratę koncentracji, nie możemy się zatrzymać – mówił Loew, chociaż porażkę 0:2 z Włochami trudno porównać do tego, co Niemcy zrobili z Brazylijczykami.