Reklama
Rozwiń

Trener Legii Henning Berg skupia się na walce o Ligę Mistrzów

Bogata Legia traci punkty z zadłużonym po uszy Górnikiem Zabrze

Publikacja: 03.08.2014 23:00

Marek Saganowski zdobył bramkę w setnym występie w ekstraklasie w barwach Legii, ale jego zespół na

Marek Saganowski zdobył bramkę w setnym występie w ekstraklasie w barwach Legii, ale jego zespół na Łazienkowskiej tylko zremisował 1:1 z Górnikiem

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Celem Legii pozostaje awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Trener Henning Berg do zeszłej środy krytykowany był za ciągłe rotacje w składzie i traktowanie rozgrywek ekstraklasy jako sprawy mniej ważnej. Fantastycznym zwycięstwem w pierwszym meczu z Celtikiem Legia i jej norweski trener kupili sobie trochę spokoju. W sobotę na mecz z Górnikiem Berg znowu wystawił rezerwy, znowu stracił punkty, ale tym razem nie było ani gwizdów z trybun, ani narzekań dziennikarzy.

Legia wciąż ma więc tylko jedno zwycięstwo w lidze (nie wygrała żadnego z dwóch meczów u siebie), ale przy obecnym systemie rozgrywek – gdy na koniec sezonu zasadniczego punkty dzielone są na pół, a kluby grają play-off o tytuł – jeszcze nie musi patrzeć ze strachem na uciekających rywali.

Na rotacjach Norwega korzystają zawodnicy drugiego planu. Berg od pierwszej minuty wystawił w sobotę na pozycji defensywnego pomocnika 20-letniego wychowanka akademii Legii – Bartłomieja Kalinkowskiego (grał już w pierwszej kolejce z Bełchatowem, ale nie od początku), a po przerwie dał zadebiutować w lidze jego rówieśnikowi Łukaszowi Monecie. Niespodziewanie w podstawowym składzie znalazł się także Henrik Ojamaa. Skrzydłowy z Estonii w zeszłym sezonie zasłynął głównie z tego, że miał już podpisać kontrakt z Lechem Poznań, ale w ostatniej chwili przejęła go Legia, po czym szybko tego pożałowała, bowiem Ojamaa dał się poznać jako człowiek, który rozgrywa na boisku swój prywatny mecz, a koledzy z drużyny dla niego nie istnieją.

Estończyk miał z Legii latem odejść, ale nie znalazł nowego klubu. Jego obecność w pierwszym składzie przeciwko Górnikowi pokazuje jednak, jak głęboko musiał sięgać Berg, by skompletować zespół. Podobnie było w pierwszej kolejce, gdy przeciw GKS Bełchatów w jedenastce znalazł się odsunięty do rezerw Wladimer Dwaliszwili.

Mecze w Europie pokazały, jak bardzo Legia w ofensywie uzależniona jest od Miroslava Radovicia. Gdy oszczędzanego na rewanż z Celtikiem Serba zabrakło w sobotę, ataki Legii znowu były do bólu przewidywalne. Najgorszy na boisku był Arkadiusz Piech, pozyskany przed sezonem z Zagłębia Lubin. Co chwila wpadał w pułapki ofsajdowe, a gdy już dochodził do dobrych sytuacji, to je marnował.

Przeciwko Górnikowi kiepsko wypadli nawet ci, od których najwięcej się oczekuje. Duszan Kuciak popełnił błąd przy bramce dla Górnika w 25. minucie, gdy próbował wyłapać dośrodkowanie, ale zderzył się z Dossą Juniorem i Igorem Lewczukiem, od którego odbiła się piłka i wturlała do bramki. To nie była jedyna niepewna interwencja słowackiego bramkarza. Kuciak nie popisał się nie tylko od strony czysto sportowej, ale także – po raz kolejny – ludzkiej. Słowak ma bowiem manierę obwiniania całego świata za stracone gole. Co chwila wyskakuje z bramki jak poparzony, by pouczać krzykiem obrońców. Gdy gol pada ewidentnie z jego winy, zachowuje się tak samo.

Wracający do wysokiej formy po znacznie gorszym poprzednim sezonie Jakub Kosecki wciąż nie przebił się jednak do mocniejszej jedenastki Berga, podobnie jak rozgrywający setny mecz w barwach warszawskiego zespołu Marek Saganowski. To właśnie on, pełniący w tym spotkaniu funkcję kapitana, wyrównał w 66. minucie, strzelając 99. bramkę w ekstraklasie. Później wizja ustrzelenia setnego gola w setnym meczu dla Legii chyba zbyt nim zawładnęła, bo zamiast podawać, na siłę szukał okazji do strzału.

Górnik zdobył w Warszawie punkt, co, biorąc pod uwagę sytuację, jaka panuje w Zabrzu, jest dużym wyczynem. W zeszłym tygodniu z funkcji prezesa klubu zrezygnował Zbigniew Waśkiewicz, który nie chciał odpowiadać prywatnym majątkiem za długi Górnika. A te wynoszą już – według „Przeglądu Sportowego" – 32 miliony złotych. W tym 14 milionów dla piłkarzy i sztabu trenerskiego, a ponad cztery to zaległości wobec ZUS i Urzędu Skarbowego. Miasto Zabrze – które jest głównym właścicielem klubu – zapewnia, że niedługo pojawi się nowy sponsor albo w końcu długi zacznie spłacać ratusz. Piłkarze zaczynają się już niepokoić. W kuluarach krąży plotka, że Mateusz Zachara, najskuteczniejszy zawodnik zabrzan w poprzednim sezonie, postanowił odejść z Górnika.

Rekord występów w ekstraklasie pobił Łukasz Surma, który przeciwko Podbeskidziu zagrał po raz 453., a debiutował w lidze 18 lat temu w barwach Wisły Kraków. 37-letni pomocnik Ruchu nie będzie jednak zbyt hucznie świętował zdystansowania Marka Chojnackiego (452 mecze, wszystkie w ŁKS Łódź, w latach 1977–1996). Niebiescy z Podbeskidziem przegrali trzeci kolejny mecz i w Chorzowie robi się niespokojnie.

Zespół prowadzony przez Jana Kociana był rewelacją poprzedniego sezonu, dzięki czemu występuje w pucharach. Ale po wakacjach Ruch potrafił pokonać tylko klub z Liechtensteinu – FC Vaduz, a w ekstraklasie zdobyć jednego gola.

Dzięki różnicy bramek ostatnia w tabeli nie jest Cracovia, która przegrała w Białymstoku z Jagiellonią. Drużyna będąca własnością niesłynącego z cierpliwości Janusza Filipiaka po trzech kolejkach jest bez punktu. Przed sezonem zespół przejął uznawany za jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia Robert Podoliński. Nowatorsko ustawiał drużynę systemem 3-5-2 (w czasie mundialu można było obserwować, jak jest to popularne) i zbierał hurraoptymistyczne recenzje. Można jednak odnieść wrażenie, że albo zawodnicy nie nauczyli się jeszcze systemu Podolińskiego, albo po prostu są na to za słabi. W Cracovii mamy więc deja vu – w minionych latach zespół prowadził zwolennik tiki-taki Wojciech Stawowy, ale nie miał nadających się do tego systemu piłkarzy, więc za swój upór zapłacił utratą pracy.

3. kolejka

Jagiellonia Białystok ?– Cracovia 2:1 (0:1)

Bramki – dla Jagiellonii: M. Gajos (56), M. Pazdan (87); dla Cracovii: D. Rakels (25). Żółte kartki: M. Gajos (Jagiellonia); A. Marciniak, B. Rymaniak (Cracovia). Sędziował Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 6780.

Korona Kielce ?– Pogoń Szczecin 2:2 (1:1)

Bramki – dla Korony: J. Kiełb (28), P. Golański (48); dla Pogoni: Hernani (32), M. Rogalski (85).

Żółte kartki: B. Ouattara, B. Kwiecień, Leandro (Korona). Sędziował Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Widzów 6741.

Podbeskidzie Bielsko-Biała ?– Ruch Chorzów 3:0 (0:0)

Bramki: M. Korzym (49), T. Górkiewicz (59), D. Chmiel (62). Żółte kartki: D. Chmiel, S. Patejuk (Podbeskidzie); P. Stawarczyk, M. Malinowski (Ruch). Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów 3 200.

Piast Gliwice ?– Lechia Gdańsk 1:3 (1:1)

Bramki – dla Piasta: R. Jurado (22); dla Lechii: P. Wiśniewski (20, 53), S. Vranjes (65 - karny). Żółte kartki: P. Brożek, C. Horvath (Piast); R. Janicki, N. Leković, M. Makuszewski (Lechia).

Czerwona kartka: M. Makuszewski (Lechia, 85). Sędziował Daniel Stefański (Bydgoszcz). Widzów 4458.

Legia Warszawa ?– Górnik Zabrze 1:1 (0:1)

Bramki - dla Legii: M. Saganowski (66); dla Górnika: I. Lewczuk (25 - samobójcza). Żółte kartki: J. Kosecki, B. Bereszyński (Legia); S. Gancarczyk, D. Sadzawicki, A. Danch (Górnik). ?Sędziował Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 12 000.

Śląsk Wrocław ?– Zawisza Bydgoszcz 2:1 (2:1)

Bramki – dla Śląska: R. Pich (7, 28); dla Zawiszy: K. Drygas (32).

Żółte kartki: R. Grodzicki (Śląsk); Luis Carlos (Zawisza).

Czerwona kartka: Luis Carlos (Zawisza, 60) Sędziował Mariusz Złotek (Gorzyce). Widzów 6839.

Mecz Lech Poznań - Wisła Kraków

zakończył się po zamknięciu wydania.

Dziś mecz

Górnik Łęczna - PGE GKS Bełchatów (18.00, Canal+ Family i nSport).

Celem Legii pozostaje awans do fazy grupowej europejskich pucharów. Trener Henning Berg do zeszłej środy krytykowany był za ciągłe rotacje w składzie i traktowanie rozgrywek ekstraklasy jako sprawy mniej ważnej. Fantastycznym zwycięstwem w pierwszym meczu z Celtikiem Legia i jej norweski trener kupili sobie trochę spokoju. W sobotę na mecz z Górnikiem Berg znowu wystawił rezerwy, znowu stracił punkty, ale tym razem nie było ani gwizdów z trybun, ani narzekań dziennikarzy.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Piłka nożna
Żegluga bez celu. Michał Probierz przegranym roku w polskiej piłce
Piłka nożna
Koniec trudnego roku Roberta Lewandowskiego. Czas odzyskać spokój i pewność siebie
Piłka nożna
Pokaz siły Liverpoolu. Mohamed Salah znów przeszedł do historii
Piłka nożna
Real odpalił fajerwerki na koniec roku. Pokonał Sevillę 4:2
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Piłka nożna
Atletico gra do końca, zepsute święta Barcelony
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku