Przed meczem Lecha Poznań w LE: Rumak może stracić posadę

Jeśli Lech Poznań nie awansuje do fazy grupowej Ligi Europy, ?Mariusz Rumak chyba pożegna się z posadą. Rewanż z Islandczykami w czwartek.

Publikacja: 05.08.2014 02:27

Mariusz Rumak długo miał zaufanie kierownictwa Lecha, choć oczekiwanych wyników nie było.

Mariusz Rumak długo miał zaufanie kierownictwa Lecha, choć oczekiwanych wyników nie było.

Foto: Fotorzepa, bartosz jankowski Bartosz Jankowski, Bartosz Jankowski Bartosz Jankowski

Lech Poznań jest klubem wyjątkowym, gdyż trener dostaje tam czas i zaufanie. Mariusz Rumak jest najdłużej pracującym szkoleniowcem w ekstraklasie – został zatrudniony w lutym 2012 roku. Kolejny na liście jest Kamil Kiereś z GKS Bełchatów, który pracuje niemal rok krócej.

Media i kibice zwalniali Rumaka wielokrotnie. Na jego stołku widziano już i Franciszka Smudę, i Waldemara Fornalika, a najczęściej Macieja Skorżę. Kandydatura tego ostatniego wróciła właśnie teraz, przy okazji kolejnych wpadek Lecha z początku sezonu.

Skorża dostał jasny przekaz i wie, że jeżeli cierpliwość właścicieli Lecha się wyczerpie – a stanie się tak, jeśli poznaniacy w czwartek odpadną z Ligi Europy z Islandczykami ze Stjarnan Gradabaer – będzie mógł liczyć na posadę. Jeśli jednak Rumak pokona Islandczyków, zostanie w Poznaniu. W pierwszym meczu Lech przegrał 0:1.

Uznanie u Niemców

W stolicy Wielkopolski od lat twierdzą, że najlepszym sposobem na zwiększanie budżetu projektu biznesowego o nazwie Lech jest gra w europejskich pucharach. Rumak był o tym wielokrotnie jasno informowany. Teraz też wie, że jeśli noga mu się powinie, tłumaczeń nie będzie. W czwartek zagra więc o swoją głowę.

Pomysł z wychowaniem sobie trenera obarczony był dużym ryzykiem, ale też Lech był jednym z niewielu klubów w Polsce, które mogły sobie na coś takiego pozwolić. O Rumaku w Poznaniu mówiło się od dawna, że jest zdolny, ma wizję i ambicję, a przede wszystkim chce się uczyć.

Właściciel Lecha Jacek Rutkowski opowiadał w „Piłce Nożnej", jak spotkał kiedyś na lotnisku Klausa Allofsa, ówczesnego dyrektora sportowego Werderu Brema, z którym to klubem współpracuje Lech. Usłyszał od Niemca, że właśnie w Bremie na stażu przebywa dwóch zdolnych i zapalonych do nauki młodych szkoleniowców z Poznania. Gdy właściciel wrócił do klubu, postanowił się dowiedzieć, kto z kadry szkoleniowej tak zaimponował Niemcom. Usłyszał, że Rumak, który był jeszcze wówczas szkoleniowcem drużyny juniorów młodszych (zdobył mistrzostwo Polski w 2009 roku).

Kapitanem tamtej drużyny był Marcin Kamiński – dziś podstawowy stoper Lecha, z debiutem w reprezentacji Polski na koncie. Po złych doświadczeniach z Jose Mari Bakero postanowiono w Poznaniu, że nowym szkoleniowcem Lecha zostanie właśnie Rumak. Dano mu zaufanie i czas.

Nie zdobył mistrzostwa Polski i nie wprowadził Lecha do fazy grupowej europejskich pucharów. Najpierw zbyt silny okazał się szwedzki AIK Solna, a w zeszłym sezonie przytrafiła się kompromitująca wpadka z Żalgirisem Wilno. Rumaka jednak oszczędzono.  Uznano, że to ostatni moment, by młody trener popełnił swoje błędy i wyciągnął z nich wnioski.

A Rumak błędy popełniał. Miał problemy ze starszyzną w drużynie. Doświadczeni piłkarze – klasyczni polscy ligowcy – nie mieli szacunku dla żółtodzioba od juniorów. A Rumak z kolei nie do końca miał pomysł na to, jak ich szacunek i posłuch zyskać. Można było odnieść wrażenie, jakby w mediach odgrywał przedstawienie obliczone właśnie na wpłynięcie na starszyznę. Niechęć doświadczonych zawodników skupiała się na asystencie Rumaka Jerzym Cyraku, gdyż bezpośrednio przeciwko pierwszemu trenerowi nie wypada jednak występować.

Koniec eksperymentów

Punktem kulminacyjnym była zima zeszłego roku i zgrupowanie w Jarocinie. Podczas niego doszło do słynnej już szarpaniny między Cyrakiem a Rafałem Murawskim i Bartoszem Ślusarskim. Efektem było rozwiązanie kontraktów z dwoma byłymi reprezentantami Polski. To był wyraźny sygnał świadczący o pozycji Rumaka. Dziś ma on w szatni jasną sytuację. Piłkarze stoją za nim murem, chociaż sposób eliminacji kłopotliwych jednostek może pozostawiać niesmak.

Rumak wyciąga wnioski. Przynajmniej do tej pory umiał taką wersję przedstawić zarządowi klubu. Zrozumiał, że najważniejsze miesiące dla Lecha to lipiec i sierpień, gdy potrzebuje piłkarzy w najwyższej dyspozycji, by spełnić oczekiwania właścicieli klubu i awansować do pucharów. Do tej pory był zwolennikiem katorżniczej pracy podczas obozów przygotowawczych zarówno latem, jak i zimą. Po niepowodzeniach i zarzutach, że nie potrafi wypracować odpowiedniej formy u piłkarzy, gdy przychodzi do meczów o Europę, tegoroczny letni obóz był ponoć wyjątkowo lekki. Efektów jednak na razie nie ma.

Po niedzielnej ligowej porażce z Wisłą u siebie trener w końcu publicznie – podczas konferencji prasowej – przyznał, że ma dość eksperymentów w obronie. Że od teraz postawi na czterech zawodników, którzy będą już grać stale, i tylko kartki albo kontuzje spowodują roszady.  Lekko spóźnione te wnioski, ale przynajmniej są.

Niedawno były pretensje do trenera, że na letni obóz nie wziął nikogo z poznańskiej akademii, która jest oczkiem w głowie właścicieli Lecha i powodem do dumy. Jednocześnie to przecież właśnie Rumak dał szansę debiutu w lidze Karolowi Linetty oraz Dawidowi Kownackiemu i Tomaszowi Kędziorze. To za jego kadencji regularnie zaczął grać Kamiński. Znowu niby można się przyczepić, postawić zarzut, ale jednak trener się wybroni.

Być może właśnie ta – jakże rzadka w naszej lidze – umiejętność przyznania się do błędów, próby szukania nowych rozwiązań powodują, że  Rumak wciąż może liczyć na kredyt zaufania u Jacka Rutkowskiego. Chyba że jednak odpadnie z Islandczykami w czwartek. Wtedy nawet płomienne przemówienia na konferencjach, zapowiedzi wyciągnięcia najbardziej radykalnych wniosków już nie pomogą. I przyjdzie Maciej Skorża.

Piłka nożna
Puchar Polski. Będzie wielki hit w Warszawie
Piłka nożna
Chelsea znów konkurencyjna. Wygrywa i zachwyca nie tylko w Anglii
Piłka nożna
Bayern znów nie zdobędzie Pucharu Niemiec. W Monachium myślą już o przyszłości
PIŁKA NOŻNA
Niechciane dziecko Gianniego Infantino. Po co światu klubowy mundial?
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Piłka nożna
Polskie piłkarki awansowały na Euro. Czy to coś zmieni?
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką