Lech Poznań jest klubem wyjątkowym, gdyż trener dostaje tam czas i zaufanie. Mariusz Rumak jest najdłużej pracującym szkoleniowcem w ekstraklasie – został zatrudniony w lutym 2012 roku. Kolejny na liście jest Kamil Kiereś z GKS Bełchatów, który pracuje niemal rok krócej.
Media i kibice zwalniali Rumaka wielokrotnie. Na jego stołku widziano już i Franciszka Smudę, i Waldemara Fornalika, a najczęściej Macieja Skorżę. Kandydatura tego ostatniego wróciła właśnie teraz, przy okazji kolejnych wpadek Lecha z początku sezonu.
Skorża dostał jasny przekaz i wie, że jeżeli cierpliwość właścicieli Lecha się wyczerpie – a stanie się tak, jeśli poznaniacy w czwartek odpadną z Ligi Europy z Islandczykami ze Stjarnan Gradabaer – będzie mógł liczyć na posadę. Jeśli jednak Rumak pokona Islandczyków, zostanie w Poznaniu. W pierwszym meczu Lech przegrał 0:1.
Uznanie u Niemców
W stolicy Wielkopolski od lat twierdzą, że najlepszym sposobem na zwiększanie budżetu projektu biznesowego o nazwie Lech jest gra w europejskich pucharach. Rumak był o tym wielokrotnie jasno informowany. Teraz też wie, że jeśli noga mu się powinie, tłumaczeń nie będzie. W czwartek zagra więc o swoją głowę.
Pomysł z wychowaniem sobie trenera obarczony był dużym ryzykiem, ale też Lech był jednym z niewielu klubów w Polsce, które mogły sobie na coś takiego pozwolić. O Rumaku w Poznaniu mówiło się od dawna, że jest zdolny, ma wizję i ambicję, a przede wszystkim chce się uczyć.