Kurtyna poszła w górę w niedzielę. Mecz o Tarczę Wspólnoty, zakończony wysokim zwycięstwem Arsenalu nad Manchesterem City (3:0), to była jednak tylko przystawka. Danie główne wjedzie na stół w najbliższą sobotę.
Sezon startuje w Teatrze Marzeń, miejscu, które przestało budzić strach u rywali. Wygrywały tu ostatnio i Liverpool, i City. Trzy punkty z Old Trafford wywiozły nawet West Bromwich i Sunderland. Manchester United zajął w lidze dopiero siódmą pozycję i pierwszy raz od ćwierć wieku nie awansował do europejskich pucharów. Tak skończył się rok już bez sir Aleksa Fergusona na trenerskiej ławce.
Lampard to historia
Nie ma na niej także namaszczonego przez Szkota Davida Moyesa, Czerwonym Diabłom blask przywrócić powinien Louis van Gaal. Od kiedy w maju ogłoszono, że po mundialu rozstanie się z reprezentacją Holandii, w Manchesterze czekano na niego jak na zbawcę. Autorytetu w szatni, w przeciwieństwie do Moyesa, mu nie zabraknie. A o jeszcze lepsze relacje z piłkarzami powinni zadbać jego asystent Ryan Giggs i nowy kapitan drużyny Wayne Rooney.
Zapowiadanych spektakularnych zakupów na razie nie było. Nie udało się sprowadzić ani Toniego Kroosa, ani Marco Reusa. Nie przyszli inni zawodnicy z listy życzeń van Gaala: Angel di Maria i Mats Hummels. Do zespołu dołączyli natomiast młodzi zdolni: 19-letni obrońca Southampton Luke Shaw i o pięć lat starszy hiszpański pomocnik Athleticu Bilbao Ander Herrera, nazywany następcą Andresa Iniesty. Obaj kosztowali po około 30 mln funtów. Po odejściu doświadczonych Nemanji Vidicia (Inter Mediolan) i Rio Ferdinanda (Queens Park Rangers) przydałoby się wzmocnić środek obrony.
Bardziej aktywna na transferowym rynku była Chelsea po sprzedaży Davida Luiza do PSG za 50 mln funtów. Jose Mourinho, narzekający przy każdej okazji na brak klasowego napastnika, pozbył się Samuela Eto'o, z Atletico Madryt wziął Diego Costę (32 mln), wyciągnął też rękę do Didiera Drogby.