Arsenal w Lidze Mistrzów występuje nieprzerwanie od 1998 roku. Brak kolejnego awansu byłby dla niego wizerunkową katastrofą. Zespół Arsene'a Wengera wylosował jednego z najtrudniejszych przeciwników, ale wspomnienie ubiegłorocznej rywalizacji z inną drużyną ze Stambułu, Fenerbahce (zwycięstwo 5:0 w dwumeczu), każe patrzeć w przyszłość z nadzieją. Humorów piłkarzy z Londynu nie psuje wymęczone zwycięstwo nad Crystal Palace, spokój burzy tylko trochę wiadomość, że spotkanie w Turcji poprowadzi Serb Milorad Mazić, krytykowany podczas mundialu przez trenerów Portugalii i Iranu.
Besiktas sezonu ligowego jeszcze nie zaczął, podobnie jak Napoli i Athletic Bilbao. To zdecydowanie najsilniejsza para eliminacji. Trzeci zespół Serie A kontra czwarta drużyna Primera Division. – Nie ma co ukrywać, że trafiliśmy najgorzej, jak mogliśmy. Athletic jest groźny, zwłaszcza przed własną publicznością – przyznaje Marek Hamsik. Napoli musi dziś uzyskać dobry wynik, by bez obaw pojechać na rewanż do Kraju Basków.
Dania pierwszy raz może mieć w fazie grupowej dwóch reprezentantów. FC Kopenhaga zmierzy się z Bayerem Leverkusen, Aalborg – z APOELEM Nikozja. Slovan Bratysława chce pójść w ślady Koszyc, Żiliny i Artmedii Petrżalka. O awans będzie walczyć z BATE Borysów.
O debiucie w rozgrywkach marzą też Łudogorec Razgrad (rewelacja ostatniego sezonu Ligi Europejskiej spotka się ze Steauą Bukareszt) i Malmoe, któremu los zesłał Salzburg, sponsorowany od 2005 roku przez Red Bulla. Szwecja na hymn Ligi Mistrzów czeka prawie tak długo jak Polska – od lat 14. Norweski trener Malmoe Age Hareide potraktował zadanie poważnie. – Poprosiłem żonę, by opuściła dom i wyjechała w góry. Chciałem w pełni skoncentrować się na przygotowaniach do meczu – opowiadał w jednym z wywiadów Hareide, były obrońca Manchesteru City.
4. runda kwalifikacji Ligi Mistrzów