Był pan zbyt długo w Arsenalu?
Za długo to chyba nie, ale jedną rzecz mogłem rozegrać inaczej: niepotrzebnie pozwoliłem sobie na początku na zbyt długie poznawanie klubu. Nie poszedłem nigdzie na wypożyczenie, nie szukałem gry. Ale w tej chwili to już jest gdybanie. Na pewno ten okres nie wyglądał tak, jak bym sobie życzył.
Tomasz Kuszczak zawsze bardzo emocjonował się tym, że jest zawodnikiem Manchesteru United. Mam wrażenie, że zbyt długo. Z panem też tak było?
Na pewno na początku była ekscytacja wielkim Arsenalem. Przechodziłem do Londynu jako młody człowiek i w sumie naturalne, że robiła na mnie wrażenie ta nazwa. Ale już przed Euro 2012 dawałem do zrozumienia, że chcę odejść. Ale chcieć to jedno, a kontrakt to drugie. Innym bramkarzom pozwalano odchodzić, byli wypożyczani, a mnie wciąż trzymano jako drugiego. W ciągu ostatnich dwóch lat były takie momenty, że udawało mi się wskoczyć do bramki, ale nigdy na dłużej. Ostatnie kilkanaście miesięcy to był okres mojej większej świadomości. Wiedziałem, co to znaczy być piłkarzem Arsenalu, ale już przede wszystkim chciałem grać.
Pojawiały się myśli, że skoro mnie nie puszczają, to znaczy, że na mnie liczą?
Oczywiście, w głowie różne myśli się kłębią. Gdy podjąłem decyzję, że nie przedłużę umowy z Arsenalem, podejmowałem też ryzyko. Na dobrą sprawę nie wiedziałem, czy ktoś będzie mną zainteresowany. Ale tak bardzo chciałem grać, że zdecydowałem się skoczyć do tego basenu, nie wiedząc, ile jest w nim wody.