Łudogorec Razgrad, czyli z nędzy do pieniędzy

Do 2011 roku klub ten nigdy nie zagrał nawet w najwyższej klasie rozgrywkowej w Bułgarii. Teraz debiutuje w Lidze Mistrzów. Dziś Łudogorec gra z Liverpoolem.

Publikacja: 16.09.2014 08:00

lic. CC BY-SA 2.5

lic. CC BY-SA 2.5

Foto: Wikimedia Commons

Red

Formalnie klub powstał w 2001 roku i mozolnie wspinał się z najniższych lig aż do bezpośredniego zaplecza najwyższej, czyli Grupy A. Oficjalne źródła podają jednak jako datę założenia 1945 rok, ponieważ nowy twór, nazywający się Razgrad 2000, w 2010 roku przejął licencję rozwiązanego kilka lat wcześniej klubu Łudogorec i to do jego historii stara się nawiązywać. Historii niezbyt bogatej, bo także tamtej drużynie nigdy wcześniej nie udało się zagrać w najwyższej bułgarskiej lidze.

Wszystko zmieniło się w 2010 roku, kiedy klub został kupiony przez biznesmena Kiryła Domuszczewa, jednego z najbogatszych Bułgarów (majątek szacowany na ok. 500 mln euro). Działa on przede wszystkim w branży farmaceutycznej, jest m.in. prezesem firmy Huvepharma. Błyskawicznie z małego prowincjonalnego klubu uczynił najsilniejszą drużynę w Bułgarii, coraz odważniej radzącą sobie także w rozgrywkach europejskich. Do grupy A Łudogorec awansował już w pierwszym sezonie pod nowym kierownictwem, jako beniaminek w następnym sezonie wywalczył mistrzostwo kraju, później dwa kolejne. Nie ma drugiego takiego przypadku w Europie.

Ambicje właścicieli są wielkie. Awans do grupy A i dwa mistrzostwa nie wystarczyły, by posadę utrzymał twórca tych sukcesów Iwajło Petew. Zastąpił go Stojczo Stojew, ale i on musiał pożegnać się z pracą mimo zdobycia krajowego tytułu i dobrej postawy w Lidze Europejskiej. Zgubił go bezbramkowy remis w pierwszym meczu trzeciej rundy kwalifikacyjnej Ligi Mistrzów z Partizanem Belgrad. Eliminacje skutecznie dokończył już Georgi Dermendżiew. Jego zespół wyeliminował Partizana (2:2 w Belgradzie, we wcześniejszej rundzie Łudogorec pokonał luksemburskie Dudelange), a decydujący o udziale w fazie grupowej LM dwumecz ze Steauą Bukareszt zwrócił uwagę całej Europy, ze względu na okoliczności rewanżu. Mistrzowie Bułgarii w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry odrobili straty z Rumunii (0:1), a pod koniec dogrywki czerwoną kartkę dostał ich bramkarz, Władysław Stojanow. Limit zmian był już wykorzystany, między słupkami stanął więc obrońca Cosmin Moti. Nie puścił gola, a w serii rzutów karnych obronił dwa strzały Rumunów i sam wykorzystał jedenastkę. Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że Moti pochodzi z... Bukaresztu. – Nigdy wcześniej nie broniłem i nie chciałbym tego robić. Cieszę się, że udało mi się pomóc drużynie – powiedział po meczu. Właściciel klubu zaproponował, by nowa trybuna stadionu w Razgradzie nosiła imię bohatera historycznego meczu.

Stadion to jeden z głównych problemów klubu. Mieści tylko 6 tysięcy kibiców i Łudogorec nie może na nim grać już od czwartej rundy eliminacji, nie mówiąc już o fazie grupowej. Swoje europejskie mecze rozgrywa na stadionie narodowym imienia Wasilija Lewskiego w Sofii, ale i temu obiektowi daleko do nowoczesności. Domuszczew już rok temu groził, że jego drużyna będzie rozgrywać spotkania w Rumunii, jeśli nic nie zmieni się w kwestii stadionu. Podjął też rozmowy z właścicielem Slawii Sofia na temat budowy wspólnego obiektu w stolicy. W Razgradzie dużo większy nie ma racji bytu.

Łudogorec debiutuje w Lidze Mistrzów i trafił na bardzo trudnych rywali: Liverpool, Real Madryt i FC Basel. Teoretycznie najsłabsi z tej grupy Szwajcarzy wyeliminowali Bułgarów z Ligi Mistrzów rok temu. Ci jednak świetnie spisali się w Lidze Europejskiej. W grupie z PSV Eindhoven, Dinamem Zagrzeb i Czernomorcem Odessa wygrali pięć z sześciu meczów, w 1/16 finału wyeliminowali Lazio Rzym, które wcześniej w grupie dwukrotnie bez problemów pokonało Legię Warszawa. Dopiero w 1/8 finału lepsza okazała się Valencia.

W drużynie nie ma wielkich gwiazd, najlepsi zawodnicy wyceniani są na 2,5-3 miliony euro. Domuszcziew latem pobił krajowy rekord transferowy, płacąc 1,3 mln euro za obrońcę Granady Brayana Angulo. Uwagę warto zwrócić przede wszystkim na ofensywnego pomocnika Marcelinho, napastników Vurę i Romana Bezjaka oraz bramkarza Stojanowa. Trudno oczekiwać, by w tak trudnej grupie Bułgarzy mogli walczyć o cokolwiek innego niż o trzecie miejsce w grupie.

Piłka nożna
Gdzie w przyszłym sezonie zagra Łukasz Fabiański? Do Legii Warszawa na pewno nie wróci
Piłka nożna
Kamil Grosicki pożegna się z kadrą w Chorzowie
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti odmieni reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Xabi Alonso. Człowiek sukcesu nowym trenerem Realu Madryt
Piłka nożna
Ali posłał Legię na deski. Zmiana na szczycie tabeli Ekstraklasy