Pierre-Emerick Aubameyang chyba miał rację, mówiąc, że po odejściu Roberta Lewandowskiego Borussia będzie jeszcze groźniejsza, bo bardziej nieprzewidywalna. Arsenal przed rokiem wygrał w Dortmundzie 1:0, wczoraj mógł stracić tam nawet trzy, cztery gole. Wojciech Szczęsny w bramce się nie nudził.
To miał być kolejny polski mecz w Lidze Mistrzów, ale tydzień temu Jakub Błaszczykowski doznał nowego urazu, a przed spotkaniem do długiej listy kontuzjowanych (m.in. Marco Reus i Mats Hummels) dołączył także Łukasz Piszczek. Ale Borussia nie z takich kłopotów wychodziła obronną ręką. Wczoraj zwycięstwo dały jej szybkie kontry zakończone przez Ciro Immobile i Aubameyanga.
Liverpool, wracający do LM po pięciu latach przerwy, męczył się na Anfield z debiutantem z Razgradu. Wicemistrzów Anglii uratował Steven Gerrard, wykorzystując w 93. minucie jedenastkę. Broniący trofeum Real rozbił 5:1 FC Basel, wpadkę w Pireusie zaliczyło Atletico Madryt (2:3).
Dziś pierwsze spotkanie wagi ciężkiej Bayern – Manchester City. Rok temu Bawarczycy zwyciężyli w Manchesterze 3:1, ale u siebie przegrali w ostatniej kolejce 2:3 mimo szybkiego prowadzenia 2:0. Awansowali jednak z pierwszego miejsca, bo trener rywali Manuel Pellegrini pomylił się w rachunkach. Nie wiedział, że jego drużynie wystarczy jeszcze jeden gol, by wyprzedzić Niemców w tabeli i być rozstawionym w 1/8 finału.
City, debiutujący w rundzie pucharowej, wylosowali Barcelonę i z Ligą Mistrzów się pożegnali. Bayern wyeliminował Arsenal i Manchester United, ale został upokorzony przez Real Madryt (0:5 w dwumeczu). Wraca mocniejszy – z Lewandowskim i kilkoma innymi nowymi piłkarzami, choć dzisiaj tej mocy jeszcze nie będzie widać.