Powiedzmy zatem, że w mediach tak się pisało. Obejmował pan Legię na pierwszym miejscu w tabeli, obrona tytułu była tylko formalnością, a prawdziwy test miał przyjść w Europie. Wszystkie oczy na pana i pańskich piłkarzy.
Przede wszystkim obrona tytułu wcale nie była formalnością. Nie zgadzam się z tym. Kiedy obejmowałem Legię mieliśmy pięć punktów przewagi, po 30 meczach mieliśmy już 10. Później dokonano podziału punktów, ale i tak skończyliśmy z 10 punktami nad Lechem. Zespół pokazał, że zrobił postęp. W kwalifikacjach Ligi Mistrzów też sobie dobrze radziliśmy, powinniśmy byli zagrać przynajmniej w decydującej rundzie. Kibice są ciekawi jak sobie poradzimy, zastanawiają się, jak piłkarze wypadną, jest duże zainteresowanie, ale nie mam wrażenia, że zaczyna się jakiś nowy rozdział. Równocześnie doskonale pamiętam, co media pisały po meczu w Warszawie z St. Patricks, albo po pierwszych spotkaniach w lidze. Jestem w futbolu od lat i wiem, że skrajne reakcje są normalne. Nauczyłem się tym nie przejmować. Tak samo nie przejmowałem się reakcjami po dwumeczu z Celtikiem, kiedy wszyscy wokół zachwycali się wynikami i stylem. Z całą pewnością kluby, z którymi teraz będziemy grać, są na wyższym poziomie niż te, z którymi graliśmy w eliminacjach.
Tak pan uważa?
Proszę zobaczyć ile pieniędzy na transfery czy pensje wydaje Trabzonspor. Tak samo Metalist, który wielokrotnie przewyższa nas budżetem. Zresztą wystarczy powiedzieć, że oni byli podczas losowania w pierwszym koszyku, a my w trzecim. Natomiast Lokeren, to klub z kraju, który uczynił w ostatnich latach największy postęp i się najbardziej rozwinął. Dziś reprezentacja Belgii uznawana jest za jedną z najlepszych w Europie. Belgijski futbol przeszedł kilka lat temu rewolucję, podobnie jak szwajcarski, hiszpański i niemiecki, i dziś należy do czołówki. Sposób w jaki kształci się tam piłkarzy jest imponujący. Mam nadzieję, że kiedyś do tej rewolucji dołączy i polska piłka.
Po dobrych kwalifikacjach, przede wszystkim po meczach z Celtikiem, ludzie oczekują, że Legia awansuje z grupy.
Są grupy, z których byłoby trudniej o awans, to prawda, nasza jest bardzo wyrównana. Ale nie jesteśmy faworytem. Jeśli ludzie oczekują od nas awansu, znaczy, że doceniają sposób w jaki gramy. Bardzo dobrze. Uważam jednak, że jeśli uda nam się wyjść z grupy, będzie to wielkie osiągnięcie.