Claudio Ranieri czarną owcą

Włoski trener Greków zapłacił głową za porażkę z Wyspami Owczymi. Liechtenstein pokonał Mołdawię. Pierwszy punkt w eliminacjach mistrzostw Europy zdobyło San Marino.

Aktualizacja: 17.11.2014 01:23 Publikacja: 17.11.2014 01:00

Claudio Ranieri czarną owcą

Foto: AFP

„Wstyd", „Hańba", „Czarny wieczór naszego futbolu" – pisały greckie media po przegranej 0:1 w Pireusie z reprezentacją Wysp Owczych (187. w rankingu FIFA), terytorium zależnego Danii zamieszkanego przez 50 tysięcy ludzi.

Niespełna pół roku po mundialu zakończonym największym dotąd sukcesem (1/8 finału) Grecy sięgnęli dna, zdobywając w czterech meczach eliminacji Euro 2016 tylko punkt. W grupie, z której awans wydawał się zadaniem niewymagającym większego wysiłku, zajmują ostatnie miejsce. Przegrali wszystkie spotkania przed własną publicznością (wcześniej z Rumunią i Irlandią Północną), zremisowali na wyjeździe z Finlandią.

– Nie mieliśmy innego wyjścia, tylko natychmiast zakończyć współpracę z Claudio Ranierim – oświadczyła grecka federacja.

– Odpowiedzialność zawsze ponosi trener. Po mundialu większość moich zawodników była w słabej formie, ale ostatnio wyglądali już lepiej, dlatego jestem bardzo zaskoczony takim wynikiem – nie ukrywał Ranieri. Trener ze znanym nazwiskiem, ale bez poważnych sukcesów.

Z 13 klubami (m.in. Juventus, Roma, Chelsea) zdobył zaledwie cztery trofea. Ale – jak obliczył niedawno „Daily Mail" – na samych odprawach w ostatnich dziesięciu latach zarobił ponad 10 mln funtów. Teraz na jego konto ma wpłynąć kolejny milion. Nieźle jak na cztery miesiące pracy bez widocznych efektów i ani jednego zwycięstwa.

Jutro w towarzyskim spotkaniu z Serbią (której nie poprowadzi Dick Advocaat, bo po porażce 1:3 z Danią podał się do dymisji) na ławce usiądzie Kostas Tsanas, ale poszukiwania następcy trwają. Do włoskiej myśli szkoleniowej Grecy się jednak nie zrazili. Na giełdzie nazwisk znalazł się Giovanni Trapattoni.

Wyspy Owcze wygrały pierwszy mecz o punkty od 2011 roku. – W szatni nie brakowało łez – opowiadał bramkarz Gunnar Nielsen, jeden z kilku profesjonalnych piłkarzy w reprezentacji. – Jesteśmy ogromnie szczęśliwi i dumni. Teraz wszystko jest możliwe, nawet nasz awans. Dlaczego mielibyśmy o nim nie marzyć?

Amatorzy z San Marino, 32-tysięcznego kraju, marzą na razie o pozbyciu się tytułu najgorszej drużyny świata. Dzielili go dotychczas z Bhutanem, ale w sobotę po 61 porażkach z rzędu zremisowali 0:0 z Estonią. To ich pierwszy punkt w eliminacjach mistrzostw Europy (biorą w nich udział od 1990 roku). Dziesięć lat temu wygrali towarzyskie spotkanie z Liechtensteinem 1:0 i jak dotąd to ich jedyne zwycięstwo.

Liechtenstein z tej trójki jest obecnie w rankingu FIFA najwyżej – 155.  Swoje pięć minut miał w kwalifikacjach do mistrzostw świata 2006: dwukrotnie pokonał Luksemburg, zremisował ze Słowacją i Portugalią. Nikt już reprezentacji małego księstwa (37 tys. mieszkańców) nie lekceważy, ale powiedzieć, że rywale jej się boją, byłoby nadużyciem. Zwycięstwo 1:0 w Kiszyniowie nad Mołdawią też trzeba nazwać niespodzianką, pamiętając, że Liechtenstein czekał na wyjazdową wygraną w meczu o stawkę dziesięć lat.

Debiutujący w eliminacjach Gibraltar punktów jeszcze nie zdobył, ale swój cel na spotkanie z mistrzami świata, Niemcami, osiągnął. Stracił mniej bramek niż Brazylia w półfinale mundialu – cztery.

Piłka nożna
W finale Ligi Mistrzów nie będzie trzech Polaków. Inter zagra z Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów. Wrócą jeszcze silniejsi
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Barcelona z piekła do nieba i z powrotem, Inter pierwszym finalistą
Piłka nożna
Inter - Barcelona o finał Ligi Mistrzów. Robert Lewandowski gotowy do gry
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku