"Jakbym nie wierzył w zwycięstwo Sevilli nad Barceloną, w ogóle nie wsiadłbym do samolotu. Będzie ciężko, ale ten wieczór może należeć do nas" - napisał przed meczem na Twitterze polski pomocnik. Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała jego oczekiwania.

Do przerwy Sevilla przegrywała tylko 0:1 po bramce Messiego z rzutu wolnego, choć mogła wyżej. W drugiej połowie gospodarzom za bardzo nie przeszkadzała. Nie skorzystała też z prezentu, jakim był samobójczy gol Jordiego Alby. To, co zepsuł obrońca Barcelony, szybko naprawili jego koledzy. Trafił Neymar, trafił Ivan Rakitić, do niedawna piłkarz Sevilli, i można było zacząć pracować na rekord Messiego. Argentyńczyk wziął sprawy w swoje nogi, przeprowadził dwie akcje z Neymarem i skompletował hat-trick. Rekord Primera Division to od dziś 253 bramki.

Krychowiak, chwalony od początku sezonu przez hiszpańskie media, rozegrał cały mecz, ale podobnie jak koledzy z drużyny będzie chciał o nim jak najszybciej zapomnieć.