Zdania są podzielone. – Martwi mnie ten zakup. To bardzo dobry środkowy napastnik, ale trudno przewidzieć, jak będzie się układała jego współpraca z takimi gwiazdami jak Sergio Aguero – mówi Gary Neville, były obrońca angielskiej kadry, a obecnie futbolowy ekspert. – On pomoże nam wygrać ligę – nie ma jednak wątpliwości Yaya Toure, a jego brat Kolo uważa, że 26-letni Bony to nowy Didier Drogba. Silny, szybki i co najważniejsze skuteczny. W 70 meczach strzelił dla Swansea 34 bramki. Tylko w 2014 roku zdobył ich w Premiership 20, więcej niż jakikolwiek inny piłkarz.
– Teraz mamy czterech światowej klasy napastników. Nie mogę się doczekać, kiedy zaczną grać razem – stwierdził Manuel Pellegrini. Możnaby zastanawiać się, po co mu kolejny zawodnik do ataku, gdyby nie ostatnie doświadczenia. Był czas, kiedy trener City nie mógł skorzystać ani z Sergio Aguero, ani z Edina Dżeko i Stevana Joveticia, bo wszyscy leczyli kontuzje. Jeszcze trochę potrwa, zanim dowiemy się, czy kupno Bony'ego to udany transfer. Właśnie pojechał z reprezentacją WKS do Gwinei Równikowej na ruszający w sobotę Puchar Narodów Afryki. Jeśli jego drużyna odniesie tam sukces, do Anglii przyleci dopiero przed pierwszym meczem 1/8 finału Ligi Mistrzów z Barceloną. Nie ukrywa, że to dla takich wieczorów zamienił Swansea na Manchester.
Do Walii trafił półtora roku temu jako król strzelców Eredivisie w barwach Vitesse Arnhem. Swansea zapłaciła za niego 12 mln funtów – najwięcej w historii klubu. Holandia to nie był jego pierwszy przystanek w Europie, wcześniej pomógł Sparcie Praga sięgnąć po mistrzostwo Czech (Liverpool go nie chciał, tłumacząc, że jest za młody i potrzebuje treningów). W obydwu krajach nauczył się języka, poza tym mówi biegle po francusku i angielsku.
Wychował się na przedmieściach Abidżanu, w dobrej rodzinie. Matka pracowała w administracji (co ciekawe ma czarny pas w judo), ojciec-nauczyciel zawsze powtarzał, że Wilfried powinien zdobyć prawdziwy zawód. Miłość do futbolu okazała się jednak silniejsza, zaczynał jak biedni Brazylijczycy – biegając boso po ulicach za piłką. Ale jego zainteresowania wykraczają daleko poza sport. Gdyby nie został piłkarzem, pewnie byłby projektantem mody. Na Wyspach przyzwyczaili się już do jego niekonwencjonalnego stylu. – Noszę to, co chcę – przyznaje. Pod tym względem nie odstaje od gwiazd. Czy dorówna im także na boisku?