Puchar Narodów Afryki miało zorganizować Maroko, ale władze tego kraju obawiały się przyjazdu piłkarzy i kibiców z krajów zagrożonych epidemią Eboli i poprosiły Afrykańską Konfederację Piłkarską (CAF) o przełożenie mistrzostw. Jej szef Issa Hayatou uznał jednak, że byłaby to „śmiertelny cios dla afrykańskiej piłki" i domagał się od Maroka deklaracji, czy podejmie się organizacji mistrzostw. Nie doczekał się jej i trzeba było szybko szukać kolejnego gospodarza. Maroko zostało przy okazji wykluczone z turnieju, a Hayatou twierdzi, że może nawet nie zagrać w kolejnym. CAF zapowiada podjęcie kroków prawnych przeciwko temu krajowi, powołując się na złamanie podpisanego w 2014 roku kontraktu.
Władze lubią gesty
Władze Maroka odrzucają oskarżenia twierdząc, że nie zrezygnowały z organizacji, a jedynie z uzasadnionych powodów oczekiwały zmiany terminu. Przypominają stanowisko Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która zaleca wszystkim krajom chronienie obywateli przed epidemią. Maroko obawiało się przede wszystkim tego, że pojawienie się przypadków wirusa Ebola na jego terytorium odbije się na dochodach z turystyki. Przejęcia imprezy odmówiły Egipt, Ghana, RPA, Angola i Sudan, najczęściej tłumacząc się względami ekonomicznymi. Na ratunek CAF przyszła Gwinea Równikowa. W kraju tym nie odnotowano przypadków wirusa Ebola, nieoficjalnie mówi się też, że uboga baza hotelowa może przyczynić się do ograniczenia liczby przybywających na turniej kibiców, co z kolei zmniejsza ryzyko rozprzestrzeniania się zachorowań.
Nie znaczy to jednak, że goście nie mają się czego obawiać, ponieważ WHO zaliczyła ten kraj do zagrożonych wirusem polio. Gwinea Równikowa nie tak dawno gościła turniej o Puchar Narodów Afryki, organizowała go wspólnie z Gabonem w 2012 roku.
Nie było więc niespodzianką, że ten liczący ok. 740 tys. mieszkańców kraj może przyjąć mistrzostwa, ale ich samodzielna organizacja może być dla niego sporym wyzwaniem. Władze lubią jednak efektowne gesty, chętnie podejmują się np. organizacji szczytów przywódców państw afrykańskich. W połowie lat 90. kraj stał się jednym z największych sub-saharyjskich producentów ropy naftowej, ale korzysta z tego niewielka część społeczeństwa. Mniej niż połowa ludności ma dostęp do czystej wody pitnej, a 20 procent dzieci umiera przed osiągnięciem wieku pięciu lat.
Transparency International uplasowała Gwineę Równikową na 12 miejscu w gronie najbardziej skorumpowanych krajów świata. Władza jednak ma się dobrze, prezydent Teodoro Obiang Nguema Mbasogo jest najdłużej urzędującym władcą na kontynencie (rządzi od puczu w 1979 roku). Według organizacji Human Rights Watch „dyktatura Obianga wykorzystuje dochody z ropy naftowej do wzmocnienia swojej pozycji i zwiększenia własnego majątku, na szkodę reszty społeczeństwa". Obiang musi mierzyć się z ruchem separatystycznym i rządem na uchodźctwie, ale nie przeszkadza mu to błyszczeć na salonach. Władze USA określiły go mianem „dobrego przyjaciela", a prezydent Barrack Obama pozował z nim do wspólnego zdjęcia podczas przyjęcia w Nowym Jorku.