Pełne i bezpieczne trybuny były wizytówką Bundesligi. Kluby mogą się pochwalić najwyższą frekwencją w Europie, kibice często są ich współwłaścicielami poprzez wykupywanie członkostwa. To wszystko składa się na sukces ekonomiczny, większość klubów Bundesligi przynosi zyski. Model ten może przestać funkcjonować, jeśli publiczność nie będzie się czuła bezpiecznie na trybunach. A coraz częściej są ku temu powody.
W Mönchengladbach już podczas meczu fani gości zachowywali się źle, m.in. odpalali race. Część z nich przebrana była w stroje malarzy i właśnie około 30 z nich po ostatnim gwizdku wtargnęło na murawę. Zatrzymać udało się tylko dwóch, pozostali są identyfikowani. Na radykalny krok zdecydowały się władze FC Köln, które opublikowały zdjęcia z trybun, prosząc kibiców o pomoc w identyfikacji winnych.
Klub po konsultacji z prawnikami uznał, że nie obowiązuje go konieczność ochrony danych osobowych i wizerunku osób znajdujących się na fotografiach. Władze FC Köln postanowiły też zakończyć współpracę z fanklubem „Boyz" i wykluczyć go ze swoich struktur. 45 członków i sympatyków grupy zostało objętych zakazami stadionowymi, a w przypadku udowodnienia udziału w zamieszkach czekają ich także pozwy sądowe o pokrycie kar, które klub zapłaci. A grozi mu nie tylko wysoka grzywna, ale także odebranie punktów.
FC Köln w ciągu ostatnich czterech lat sześciokrotnie był karany za zachowanie chuliganów. Na warunki niemieckie to bardzo dużo, dlatego klub postanowił podjąć zdecydowane kroki. Wydaje się, że ma poparcie nie tylko sponsorów, ale też większości kibiców. Mimo obaw podczas kolejnego spotkania nie doszło do żadnych gestów solidarności ze strony innych grup ultrasów. Mecz z Hannoverem oglądało ponad 47 tys. kibiców, którzy skupili się na dopingowaniu piłkarzy.
Chuligani z Kolonii doczekali się natomiast wsparcia z innych stron. Ultrasi Borussii Dortmund (także sprawiający klubowi coraz większe kłopoty) podczas meczu wyjazdowego w Stuttgarcie wywiesili transparent „Je suis Boyz Köln", nawiązujący do gestów solidarności po zamachu na redakcję „Charlie Hebdo". – Zrobimy wszystko, by ukarać winnych. Będą zakazy stadionowe – zapowiedział dyrektor Borussii Hans-Joachim Watzke.
Sytuacja z Mönchengladbach była skrajna, ale mniejsze lub większe problemy z chuliganami są też gdzie indziej. Na początku lutego kibice drugoligowego Erzgebirge Aue podczas meczu z RB Lipsk wywiesili transparenty z podobizną założyciela Red Bulla Dietricha Mateschitza w nazistowskim mundurze. Dochodzi też do bijatyk w okolicach stadionów.
– Musimy stworzyć wspólną strategię. Teraz każdy klub działa na własną rękę. Jeden jest konsekwentny, inny mniej. To nie jest dobry sygnał. Niemiecki Związek Piłki Nożnej dostaje pieniądze z tytułu kar i uważa, że wykonał swoje zadanie. A odpowiedzi na to, jak cała Bundesliga powinna na takie sytuacje reagować, nie otrzymujemy – alarmuje Martin Kind, prezes Hannoveru 96.