O Osasunie jest ostatnio głośno ale nie z powodów sportowych. Władze klubu niedawno złożyły doniesienie do sądu i władz ligi w sprawie zniknięcia z kasy Osasuny 2,4 miliona euro. Później okazało się, że kwota ta wynosić może nawet przeszło 3,7 miliona. Policja i prokuratura ustalają obecnie, gdzie trafiły te fundusze. Wstępne wyniki wskazują, że dawny zarząd, z prezesem Miguelem Archanco na czele, wyprowadził te pieniądze do agentów nieruchomości oraz na Maderę, która ma status raju podatkowego. Istnieje jednak hipoteza, że przynajmniej część miała służyć kupowaniu meczów, gdy Osasuna broniła się przed spadkiem z Primera Division.
Do podejmowania takich prób przyznał się rzekomo były menedżer klubu Angel Vizcay. Pod lupą władz ligi znalazły się spotkania Espanyol Barcelona – Osasuna (1:1), Betis Sewilla - Real Valladolid (4:3) i Osasuna – Betis (2:1). Podejrzewa się, że dwóm piłkarzom Betisu przedstawiciele Osasuny zaproponowali po 250 tysięcy euro. Klub ze stolicy Nawarry i tak nie zdołał się utrzymać. Jego byłe władze nie komentują sprawy, natomiast aktualne dystansują się od poprzedników. – W naszej filozofii nie mieszczą się takie pozasportowe działania. Będziemy uczciwie pracować, by wyjaśnić wszystkie nieprawidłowości – zadeklarował prezes Luis Sabalza. – Mam nadzieję, że klub nie zostanie ukarany za czyny, których mogły się dopuścić osoby wcześniej w nim pracujące – dodał Jan Urban, gdy jeszcze pełnił funkcję trenera. Także władze Espanyolu i Betisu zadeklarowały, że nic nie wiedzą o możliwej korupcji, ale zrobią wszystko, by wyjaśnić sprawę.
Wspomniane mecze nie wyczerpują tematu zarzutów o ustawianie meczów w Hiszpanii. W grudniu 41 osobom zarzucono udział w takim procederze w odniesieniu do sezonu 2010/11. Wśród podejrzanych są meksykański trener Javier Aguirre, piłkarz Manchesteru United Ander Herrera i kapitan Atletico Madryt Gabi. Wszyscy byli związani z Realem Saragossa, który uniknął degradacji wygrywając w ostatniej kolejce z Levante 2:1. Piłkarze przegranej drużyny mieli według prokuratury przyjąć łącznie prawie milion euro.
Osasuna w ubiegłym sezonie spadła z Primera Division, po czym zespół przejął Jan Urban. Jako zawodnik był legendą klubu, do historii przeszły jego trzy gole zdobyte w wygranym 4:0 meczu z Realem Madryt na Santiago Bernabeu. Później pracował w klubie jako trener młodzieży i rezerw, a po pracy w Polsce doczekał się wreszcie angażu w roli pierwszego szkoleniowca. Trafił na trudną sytuację. Klub właściwie zbankrutował i znalazł się pod zarządem komisarycznym. Musiał ciąć wydatki, nie mogło być mowy o drogich transferach i wysokich kontraktach. Szybko okazało się, że walka o powrót do elity będzie niewykonalna, a w oczy zajrzało widmo walki o utrzymanie. Już w grudniu Urban otrzymał ultimatum od zarządu komisarycznego, które jednak zostało cofnięte po objęciu funkcji prezesa przez Luisa Sabalzę i serii sześciu meczów bez porażki.
Ostatnie wyniki zmieniły sytuację, z czego zdawał sobie sprawę sam szkoleniowiec. – Czuję się częścią tego klubu i wiem, że musimy znaleźć rozwiązanie. Trenera ocenia się przez pryzmat wyników. Chcę poznać opinię zarządu i zespołu. Jeśli to ja jestem problemem, odejdę – powiedział po ostatnim meczu Urban.