W stolicy Wielkopolski nie ma już innego tematu aniżeli niedzielne starcie z Legią. - Dawno nie otrzymałem tylu telefonów z prośbą o załatwienie biletów - mówi trener Maciej Skorża. - Przed wyjazdem z domu ochroniarze podpytują mnie, jak będzie wyglądać to spotkanie. Wszyscy żyją tym meczem - dodaje. Oczekiwanie na sukces w szczególnej potyczce jest ogromne. Od ostatniego zwycięstwa nad warszawianami w Poznaniu minęły już blisko 4 lata. Lechici wówczas ograli... zespół Macieja Skorży. Przed najważniejszym meczem sezonie sytuacja kadrowa wicemistrzów nie jest klarowna. Wykluczony jest występ Darko Jevticia. Niepewni udziału w starciu są Paulus Arajuuri oraz Szymon Pawłowski.
- Lubię takie pojedynki. Dają prawdziwy obraz naszej pracy oraz możliwości. Meczów z taką presją nie unikniemy. Poza tym drużyna z takimi aspiracjami jak Lech Poznań musi się do tego przyzwyczaić. Mam nadzieję, że to dopiero pierwsze z wielu takich starć - dodał szkoleniowiec, nawiązując do chęci walki nie tylko o mistrzostwo, ale również występy w europejskich pucharach.
Na ostatnim spotkaniu z mediami przed hitem komplementował swój zespół i podkreślał znaczenie aspektu mentalnego. Według niego problemem nie będzie motywacja, a jej nadmiar. Z tego powodu nie będzie tradycyjnego przedmeczowego zgrupowania. Swoimi komentarzami Skorża wpisywał się w oczekiwania kibiców.
Zapowiedział, że jego podopieczni nie ograniczą się do obrony, by móc wykorzystać atut pełnego stadionu. Wtórował mu Łukasz Trałka. Kapitan Lecha podkreślił, że Legia jest podobnym zespołem do tego z poprzednich starć, jednak straciła swój największy atut w postaci Miroslava Radovicia.
- Oczekiwania są bardzo duże. Na pewno emocje będą większe, bo na trybunach będzie 40 tysięcy kibiców - dodaje kapitan Lecha Łukasz Trałka. Przyjęło się, ze w meczach, w których nie występuje poznaniacy nie potrafią wygrać. Co ciekawe, od momentu swojego transferu do Poznania Trałce nie udało się odnieść sukcesu w konfrontacji z Legią.