Uważany był przez wielu za boga, nie tylko futbolu. Nieprzypadkowo na suficie hali Sportivo Pereyra w Buenos Aires jest parodia „Stworzenia Adama” Michała Anioła, gdzie to Maradona wyciąga palec w kierunku Leo Messiego, a jego figura w dzielnicy La Boca stoi balkon w balkon z tą przedstawiającą papieża Franciszka. Proces dotyczący jego śmierci w listopadzie 2020 roku rozpoczął się jednak dopiero teraz. Prokuratura oskarża członków zespołu medycznego o rażące zaniedbania w opiece nad 60-latkiem po operacji usunięcia krwiaka mózgu.
Kiedy zmarł, pewne rzeczy wiedzieliśmy na pewno. Chociażby to, że przyczyną było zatrzymanie krążenia i oddychania związane z ostrym obrzękiem płuc. Więcej do dziś jest jednak niewiadomych. Nawet określenie godziny zgonu stało się przedmiotem sporu. Niewykluczone bowiem, że Maradona długo konał w olbrzymim bólu, bo lekarze i pielęgniarka zaglądali do niego rzadko – może z wygody, może ze strachu przed jego agresją syndromu odstawienia, a może faktycznie, aby nie zakłócać choremu spokoju.
Czytaj więcej
Świat sportu zastanawia się, gdzie przebiegają granice kobiecości, a wnioskom coraz bliżej do nar...
Argentyńczyk wracał do zdrowia w prywatnej rezydencji na przedmieściach Buenos Aires, choć zdjęcie jego pokoju w zestawieniu ze słowem „rezydencja” może wpędzić w konfuzję. Maradona leżał na wytartym materacu w łóżku bez oparcia. Obok stał niewielki telewizor, mała lodówka i szafka z półkami na książki. Podobno – to usłyszeliśmy już podczas procesu – na miejscu nie było defibrylatora ani tlenu, choć mowa o pacjencie, który w 2000 roku doznał zawału. Spędził tak dwa tygodnie. Szpital opuścił 11 listopada, zmarł 14 dni później. Niewykluczone, że wypis dostał zbyt wcześnie.
Śmierć Diega Maradony. Ciało odzwierciedlało chorobę duszy
Wiedza o stanie jego organizmu – doświadczonego nie tylko przez lata sportowego wysiłku, ale przede wszystkim alkoholizm oraz uzależnienie od psychotropów – była w domenie publicznej. Wyszedł przecież z biedy i tak naprawdę zawsze należał do ludu, tak jak i całe jego życie. Urugwajski dziennikarz, autor „Otwartych żył Ameryki Łacińskiej” Eduardo Galeano, trafnie pisał, że „ciało Maradony odzwierciedlało chorobę duszy”.