Kalendarz jest skrojony tak, że daje reprezentacji Polski szansę na udane wejście w eliminacje i poprawę atmosfery wokół kadry po niepowodzeniu na Euro 2024 i spadku z elity Ligi Narodów.
Litwa oraz Malta, z którą zmierzymy się w poniedziałek, zajmują miejsca w drugiej setce rankingu FIFA. Nigdy nie zbliżyły się nawet do wielkich turniejów. Maltańczycy w kwalifikacjach Euro 2024 przegrali wszystkie osiem meczów, ale za przeciwników mieli m.in. Anglików i Włochów. Litwini odnieśli jedno zwycięstwo (z Bułgarią), ale zdołali też odebrać punkty Węgrom i Czarnogórze.
To wystarczający powód, by nie lekceważyć Litwy, zwłaszcza że polscy piłkarze z rolą faworyta radzą sobie różnie. Nie ukrywają jednak, że chcą wygrać oba mecze, zdobyć jak najwięcej bramek i wreszcie zachować czyste konto. Ostatni raz udało im się to rok temu, w wygranym po rzutach karnych finale baraży o Euro z Walią. W sześciu spotkaniach Ligi Narodów stracili aż 16 goli, dlatego na tym zgrupowaniu szczególną uwagę poświęcili defensywie.
– Najważniejsze, byśmy przełożyli dobre fragmenty gry z Ligi Narodów, utrzymywali się przy piłce, szybko ją odbierali i zdobywali bramki – przekonuje Probierz. Zestawienie obrony to dla selekcjonera największe wyzwanie. Do kontuzjowanych Nicoli Zalewskiego i Sebastiana Walukiewicza dołączył Paweł Dawidowicz. – Na pewno nie zagra z Litwą, będzie brany pod uwagę na drugie spotkanie – tłumaczy Probierz.
Debiutant z Jagiellonii Białystok zagra od pierwszych minut meczu
Mimo problemów na środku obrony nie planuje wystawiać od pierwszych minut debiutanta z Jagiellonii Białystok, powołanego awaryjnie za Walukiewicza Mateusza Skrzypczaka. Wygląda na to, że defensywny tercet stworzą Jakub Kiwior, Jan Bednarek i Kamil Piątkowski, który w poszukiwaniu regularnych występów poszedł na wypożyczenie do ligi tureckiej (Kasimpasa).