Do tej pory Adam Nawałka traktował mecze towarzyskie jak zło konieczne. To on, wspólnie ze ścisłym kierownictwem PZPN, zrezygnował z tradycyjnych od pewnego czasu zgrupowań w grudniu i lutym, gdy selekcjonerzy robili przegląd zawodników na co dzień grających w kraju. Eliminacje do Euro 2016 zakończyły się jednak wykonaniem misji i teraz aż do czerwca przyszłego roku, gdy wystartuje turniej we Francji, kadra będzie grała tylko towarzysko.
PZPN zakontraktował jak na razie cztery sparingi – każdy z innym finalistą Euro. Pierwszy już w piątek z Islandią w Warszawie, kolejny z Czechami w przyszły wtorek we Wrocławiu. Wiadomo też, że w marcu rywalami zespołu Nawałki będą Irlandia Północna oraz Chorwacja. Pierwszy mecz (23.03) odbędzie się w Poznaniu, drugi – trzy dni później w Krakowie.
Poziom mobilizacji w spotkaniach towarzyskich jest oczywiście diametralnie różny od tego przy okazji spotkań o punkty. Szczególnie dla najważniejszych piłkarzy, którzy na co dzień występują w silnych zachodnich drużynach i ligach. Grzegorz Krychowiak, który w niedzielę był kapitanem Sevilli, a jego klub pokonał Real Madryt 3:2, zapewnia jednak, że jest inaczej. – Nawet lecąc do Warszawy, oglądałem w samolocie fragmenty meczów z Irlandią i Szkocją. Przyjechałem na zgrupowanie pełen chęci do gry. Jestem zmotywowany, by wypaść jak najlepiej, by zwyciężyć, stworzyć dla naszej publiczności spektakl – zapewnia Krychowiak, który właśnie podpisał nowy kontrakt z hiszpańskim klubem, obowiązujący do 2019 roku.
Wiadomo jednak, że mecze towarzyskie będą okazją dla Nawałki, by sprawdzić zawodników, którzy do tej pory nie byli kluczowymi postaciami tej reprezentacji. Prawdopodobnie szczególnie drugi z zaplanowanych na najbliższy tydzień meczów – z Czechami – będzie przeglądem zaplecza. Trener raczej da odpocząć zawodnikom, którzy grają co trzy dni, łącząc walkę w lidze z europejskimi pucharami.
Skład reprezentacji podyktuje jednak też... kalendarz Pucharu Polski. Legia gra z Chojniczanką już dzień po meczu we Wrocławiu (powołani są Michał Pazdan i Tomasz Jodłowiec), a Lech z Zagłębiem Lubin (Karol Linetty) dwa dni później. Wątpliwe, by kibice we Wrocławiu zobaczyli kogokolwiek z powołanej trójki.