Pochodził z Woli. Jego ojciec był tramwajarzem, mama z nowonarodzoną siostrą zginęła podczas niemieckiego bombardowania Warszawy w Szpitalu Dzieciątka Jezus na Nowogrodzkiej. W gruzach widział zakrwawione prześcieradło, którymi okryte były ciała najbliższych. Polonia po wojnie, a w zasadzie do końca życia, była dla niego jak rodzina, jak ukochane dziecko.
W komunizmie „Czarne Koszule” nie miały resortowego sponsora na miarę dwóch innych warszawskich klubów Legii (wojsko) i Gwardii (milicja). Nie mogła go mieć, bo była kojarzona z elitami przedwojennej Polski oraz Armią Krajową. Kolejowy patron był najbiedniejszym z możliwych. Trzeba więc było szukać rozwiązań, by utrzymać Polonię na powierzchni. Piekarzewski, kiedy pracował w Warszawskich Zakładach Radiowych „Rawar”, wyprosił u dyrektora etaty dla piłkarzy. Organizując bardzo popularne zabawy, tzw. „chałtury”, zysk przeznaczał na rzecz klubu.
Czytaj więcej
Zmarł Jerzy Piekarzewski, honorowy prezes Polonii Warszawa. Był kimś wyjątkowym, kto nie miał odpowiednika w całej polskiej piłce.
Jerzy Piekarzewski i Polonia Warszawa. Dla klubu sprzedał mieszkanie
W kapitalizmie niewiele się zmieniło. Na początku lat 90. XX wieku Piekarzewski sprzedał mieszkanie na Nowolipkach, bo brakowało pieniędzy na utrzymanie klubu. Potem pojawiali się bardziej lub mniej wiarygodni sponsorzy. Niektórych sam sprowadzał, na innych nie miał już wpływu.
Janusz Romanowski, doprowadził Polonię do drugiego w historii tytułu mistrza Polski, równie niespodziewanego jak mistrzostwo na gruzach z 1946 roku. Józef Wojciechowski, który myślał, że za pieniądze można wszystko i odszedł, kiedy mu nie wyszło, był zdaniem Piekarzewskiego „za bogaty” i „myślał tylko o dupach” (to słowa bohatera filmu).