Pochodził z Woli. Jego ojciec był tramwajarzem, mama z nowonarodzoną siostrą zginęła podczas niemieckiego bombardowania Warszawy w Szpitalu Dzieciątka Jezus na Nowogrodzkiej. W gruzach widział zakrwawione prześcieradło, którymi okryte były ciała najbliższych. Polonia po wojnie, a w zasadzie do końca życia, była dla niego jak rodzina, jak ukochane dziecko.
W komunizmie „Czarne Koszule” nie miały resortowego sponsora na miarę dwóch innych warszawskich klubów Legii (wojsko) i Gwardii (milicja). Nie mogła go mieć, bo była kojarzona z elitami przedwojennej Polski oraz Armią Krajową. Kolejowy patron był najbiedniejszym z możliwych. Trzeba więc było szukać rozwiązań, by utrzymać Polonię na powierzchni. Piekarzewski, kiedy pracował w Warszawskich Zakładach Radiowych „Rawar”, wyprosił u dyrektora etaty dla piłkarzy. Organizując bardzo popularne zabawy, tzw. „chałtury”, zysk przeznaczał na rzecz klubu.