Dopóki mierzyli się z przeciwnikami mniej efektownymi, chaotycznymi lub zdeterminowanymi, można jeszcze było wmawiać sobie, że nie jesteśmy tacy słabi, „gra się tak, jak przeciwnik pozwala”, mamy najskuteczniejszego napastnika świata i kilku bardzo zdolnych graczy, na których rzekomo czekają najlepsze kluby Europy.
Niestety, przyjechała Portugalia, na tle której Polacy wyglądali beznadziejnie. Rywale pokazali nam, jak się panuje nad piłką, jak zmienia się pozycje w taki sposób, aby przeciwnik nie zorientował się, do kogo i gdzie trafi podanie, jak się drybluje, wygrywa pojedynki, nie traci piłki nawet podczas walki wręcz.
Czytaj więcej
Polacy przegrali z Portugalią 1:3, a jedynym zwycięzcą po stronie gospodarzy był kibic, który wbiegł na boisko i zrobił sobie zdjęcie z Cristiano Ronaldo.
Polska-Portugalia 1:3. Ładna gra rywali, magia Cristiano Ronaldo
W każdym z tych elementów Portugalczycy byli lepsi. Oni po prostu bardzo ładnie grali. Do tego dochodziła magia Cristiano Ronaldo, doświadczenie Bernardo Silvy (Manchester CIty) i Bruno Fernandesa (Manchester United) i to, co okazało się w tym meczu najbardziej widowiskowe: rajdy z piłką po lewym skrzydle napastnika AC Milan Rafaela Leao.
Nic dziwnego, że Michał Probierz zdjął w przerwie z boiska Sebastiana Walukiewicza, który po kilku próbach rywalizacji z Leao miał prawo mieć dość piłki. Zresztą, nie on jeden.