Obywatel i szantażysta

Taśmowa seksafera może zakończyć karierę Karima Benzemy. Za pomoc w szantażowaniu Mathieu Valbueny grozi mu pięć lat więzienia.

Aktualizacja: 04.12.2015 04:45 Publikacja: 03.12.2015 20:00

Mathieu Valbuena i Karim Benzema – byli przyjaciele z boiska

Mathieu Valbuena i Karim Benzema – byli przyjaciele z boiska

Foto: AFP, Philippe Huguen

Napastnik reprezentacji Trójkolorowych i Realu Madryt może zostać uznany za pośrednika między przyjacielem z dzieciństwa Karimem Zenatim a kolegą z reprezentacji Mathieu Valbueną. Zenati działał w imieniu szantażystów dysponujących nagraniem – niektórzy mówią, że o charakterze pornograficznym, w każdym razie dla dorosłych – z udziałem Valbueny. Żądali od zawodnika 150 tys. euro w zamian za zniszczenie sekstaśmy.

Benzema przekonywał kolegę z kadry, by spotkał się w tej sprawie z Zenatim. „Zachęcał mnie do tego, żebym zapłacił" – wyznał Valbuena w wywiadzie dla dziennika „Le Monde". 31-letni piłkarz Olympique Lyon nie uległ jednak szantażystom. Zgłosił sprawę policji, a ta rozpoczęła działania, które doprowadziły do zatrzymania przestępców i Benzemy.

Złe tylko żarty

W środę telewizja TF1 wyemitowała wywiad z Benzemą. Mimo że w kraju obowiązuje stan wyjątkowy i wciąż wielu Francuzów nie może się otrząsnąć po atakach z 13 listopada, rozmowa wzbudziła wielkie zainteresowanie. Może dlatego, że – jak napisał dziennik „L'Equipe" – wszyscy spodziewali się wyznania win albo rezygnacji z gry w kadrze. Nic z tych rzeczy. Benzema powiedział, że żałuje jedynie żartów, jakie w podsłuchanych rozmowach telefonicznych z Zenatim stroił sobie z Mathieu Valbueny. „Czego się dowiedzieliśmy z tego wywiadu? Niczego. Karim ma przyjaciela w Lyonie, Karim lubi Mathieu, Karim chce wygrać Euro. Dziennikarz czytał pytania z kartki, zadbał nawet o przecinki. To był medialny zabieg, czysta operacja komunikacyjna" – napisał komentator tygodnika „Le Point".

Starannie zmontowanej rozmowie przyjrzał się analityk od mowy ciała Stephen Bunard. – Widać było, że Benzema boi się o przyszłość. Kiedy mówił, że „ma nadzieje, iż to wszystko się skończy", odwrócił głowę od kamer. To wyraźny znak stanu zagrożenia – oceniał w „Le Parisien" Bunard.

Benzema chce nadal grać w kadrze (choć nie życzy sobie tego większość Francuzów i premier Manuel Valls) i w Realu, chce nadal prowadzić interesy we Francji. Napastnik Realu na pewno nie potrzebuje pieniędzy. W Madrycie pobiera pensję w wysokości 7,5 miliona euro rocznie, ale to nie wszystko, świetnie radzi sobie w biznesie. Ma kontrakt z linią kosmetyków CoverGirl, jest właścicielem kilku restauracji w Paryżu, popularnego klubu w Lyonie, marki ubrań Benzema Seduction i linii perfum z własnym imieniem.

Wokół piłkarza jest wielu pasożytów, którzy korzystają z jego pieniędzy i sławy. Benzema wywodzi się ze złej dzielnicy – przedmieścia Bron Teraillon, położonego na wschód od Lyonu. Nigdy nie wyrzekł się dawnych przyjaciół. Stamtąd wywodzi się także Zenati. To znany policji bandzior, spędził kilka lat w więzieniu: najpierw za napad z bronią w ręku, a potem za przemyt narkotyków. Kilka dni przed drugim aresztowaniem siedział obok Benzemy na trybunie honorowej w Lyonie podczas meczu z Marsylią. Widziany był też w towarzystwie piłkarza na otwarciu sklepu z odzieżą i podczas wizyty w szkole podstawowej.

W otoczeniu Benzemy występuje też trzeci Karim w tej historii – Djaziri. To agent piłkarza i kolejny typ spod ciemnej gwiazdy, współpracujący z zawodnikiem Realu od 2004 roku. Wsławił się tym, że w 2014 roku rzucił się z pięściami na dziennikarzy „L'Equipe" po krytycznych artykułach na temat swojego klienta. Tę znajomość odradzał Benzemie Zinedine Zidane, cichy patron piłkarza w Realu. Jak widać, bezskutecznie.

Zidane był inny

Hiszpański dziennik „As" wyjawił, że w 2009 roku Barcelona poważnie myślała, żeby kupić z Lyonu Benzemę. Txixi Begirstain odradził jednak ten wybór, bo zobaczył, w jakim towarzystwie piłkarz się obraca. – To są ludzie bezwzględni, za wszelką cenę wykorzystujący fortunę przyjaciół, uważający, że wszystkich można kupić – mówi w „Le Monde" adwokat zaangażowany w sprawę Valbueny.

Zidane też wychował się na przedmieściach, w Marsylii, także w trudnym otoczeniu. Nigdy jednak nie narozrabiał poza boiskiem tak jak Benzema. Ponad przyjaciół Zidane zawsze stawiał rodzinę. Mocno związany z ojcem i braćmi, stał się bardziej odporny na pokusy tego świata i dużo lepiej zintegrował się też z Francją. Benzema, którego rodzina tak jak Zidane'a pochodzi z Algierii, pytany w 2006 roku w emitowanej na żywo audycji radia RMC, dlaczego wybrał grę w reprezentacji Francji, a nie Algierii, dwukrotnie powtórzył, że „to był wybór sportowy". Przed meczami reprezentacji nigdy nie zaśpiewał Marsylianki.

– Mamy do czynienia z problemem wychowania i fatalnej edukacji, który dotyczy wielu młodych Francuzów – komentował sprawę Benzemy Jerome Jessel, autor książki „Seks w kulturze futbolu". Od lat – wraz z kolejnymi aferami z udziałem francuskich piłkarzy – mówi się, że należy zmienić program słynnych na cały świat szkółek piłkarskich – centre de formation. Młodych chłopaków, oderwanych od rodzin, nie uczy się tam, jak postępować w przypadku np. szantażu i jak radzić sobie z wielką fortuną.

Valbuena nie przeszedł przez centre de formation. Grał długo w amatorskich zespołach, do Marsylii, gdzie odnosił największe sukcesy, trafił z trzecioligowego Libourne. Kiedy pierwszy raz usłyszał o możliwym szantażu, zwierzył się rodzicom, kiedy odebrał połączenie od Karima Z., od razu poszedł z tym na policję. – Postąpiłem jak obywatel – powiedział Benzemie.

Piłka nożna
Czas na półfinały Ligi Mistrzów. Arsenal robi wyjątkowe rzeczy
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Barcelona z Pucharem Króla. Real jej niestraszny
Piłka nożna
Liverpool mistrzem Anglii, rekord Manchesteru United wyrównany
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Piłka nożna
Puchar Króla jedzie do Barcelony. Realowi uciekło kolejne trofeum